Gruz, śmierć i zniszczenie.

Ciężkie granie w dużej mierze kojarzy się ze swego rodzaju surowością i czasem wręcz absolutnie pierwotnymi odruchami i instynktami. Większość twórców z szeroko pojętego metalu deklaruje, że gra przede wszystkim bardzo intuicyjnie i nie zwraca uwagi na różnego rodzaju niuanse muzyczne jak robią to ludzie po szkołach muzycznych czy innych tego typu instytucjach. Takie podejście od zawsze mnie pociągało w muzyce gdyż w ten sposób można uwolnić leżący u podstaw egzystencji strumień świadomości i za pomocą przekaźników jakimi są instrumenty użyć go do powiedzenia o czymś głębokim i często bardzo mrocznym co czyni ją wyjątkowym wyzwaniem dla słuchacza. A to wyzwanie potrafi być, jak w przypadku bohaterów poniższego tekstu, wolne, mroczne i ciężkie jak jasna cholera. Wyobraźmy sobie zatem, że ktoś nam zrzuca na głowę kontener pełen gruzu, zardzewiałych metalowych części i wszechobecnego brudu. Tak właśnie się poczułem po odsłuchu najnowszej płyty 71TonMan – „Of End Times”. I było to jak najbardziej pozytywne odczucie.

Wrocławski zespół swoją trzecią płytą studyjną pokazał, że znajduje się w ścisłej czołówce polskiego doom/sludge metalu. Na „Of End Times” 71TonMan idzie dalej wytyczoną przez siebie ścieżką pośród mroku, śmierci, zniszczenia i atakuje nas przepotężnym ciężarem. Ten album to znakomity soundtrack do oglądania zmierzchu świata i ludzkiej rasy. Cztery kompozycje o tytułach „Conquest”, „Plague”, „War” i „Famine” z których każda trwa około dziesięciu minut jasno określają poruszaną przez siebie tematykę. Każdy utwór to swoisty dźwiękowy jeździec apokalipsy który bez litości sunie przed siebie niczym walec miażdżący wszystko na swojej drodze. Riffy gitarowe są maksymalnie zbite, sekcja rytmiczna dudni jak należy a wokół tego rozbrzmiewa cała masa zajebistych sprzężeń. No i oczywiście opętańczy wokal który w przyjemny na moje uszy sposób wyrzyguje kolejne niskie rejestry i wersy tekstów. Wprawne ucho od razu wychwyci, że mamy tu do czynienia z językiem polskim pomimo angielskich tytułów co czyni każdy tekst swoistą mroczną poezją. A o czym szczegółowo są te teksty? Na to pytanie każdy słuchacz powinien odpowiedzieć sobie sam, ale po wgryzieniu się w całokształt płyty osobiście przemawia do mnie jedno stwierdzenie: Całe istnienie zmierza do plugawej, ciemnej otchłani.

W kwestii otoczki graficznej i produkcji na „Of End Times” również wszystko się zgadza. Tylko skończony wariat odzierałby taką muzykę z integralnej surowości. Myślę, że muzycy z 71TonMan przygotowując swój najnowszy album podjęli następującą decyzję: „Więcej surówy. Słuchacz wytrzyma”. I bardzo dobrze, bo broni się to niezwykle skutecznie. A właściwie nie broni tylko napierdala słuchaczowi po percepcji i wywraca flaki do góry nogami. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy fan metalu lubi takie granie i trzeba być konkretnym zawodnikiem żeby je ogarniać. Dlatego mimo takiej dość radykalnej rekomendacji zachęcam do spróbowania i gwarantuję, że zespół 71TonMan zostawi Wam w głowach spustoszenie jak po wojnie nuklearnej. Na koniec dodam jeszcze, że gdybym zobaczył na horyzoncie atomowy grzyb to „Of End Times” powinno być wtedy moim ostatnim soundtrackiem przed definitywnym końcem.

9/10 Michał D.

Music Wolves - Odstęp

Gołoledź – Gołoledź (2022)

Pada śnieg, pada śnieg, jebi* się bałwanki Tym razem Zielona Góra. Stamtąd bowiem pochodzi zespół Gołoledź, który 18 listopada 2022 roku, dzięki D.I.Y Koło Records…

Więcej ==>