Stare… ale ciągle jara!

Well, well, więc tym razem do recenzji dostałem krążek zapomnianej przez Bo…, tfu! Szatana i ludzi kapeli Asylum z Zakopanego. Trashmetalowi górale znani są polskiej scenie muzycznej mniej więcej od roku 2004, kiedy to powstał projekt Louis Cypher. Po dwóch latach funkcjonowania pod tym szyldem zmienili nazwę na Guardian of Soul. Oczywiście, jak w większości młodych zespołów pojawiały się liczne roszady personalne, by ostatecznie skład ustabilizował się i w 2007 roku, już jako Asylum, nagrał swoją pierwszą EP-kę zatytułowaną „Beyond Beliefs”.

Dwa kolejne lata minęły i na koncie zespołu, po ponownych zmianach personalnych pojawiła się pierwsza płyta długogrająca, będący inspiracją moich niniejszych wypocin album „Independent”. Potomnym nie wiadomo, czy sukces albumu tak przewrócił w głowach autorom, czy była inna przyczyna, ale jeszcze tego samego roku Asylum rozwiązało działalność. Jednak złe dobrego początki, bo w ubiegłym roku zespół się reaktywował i występuje obecnie w składzie:
Maro Kaszyca – Wokal
Mateusz „Matt” Lipik – gitara
Marcin Nowobilski, będący całkiem nowym członkiem ekipy – gitara
Paweł „Zły” Kiedziuch – bas
Michał „Blair” Barnowski – gary

Czekając na nowy materiał, który podobno się kroi, powspominamy „Independent”. A zapewniam Was, że warto, bo to kawał bardzo dobrego, momentami melodyjnego trashu. Ortodoksi gatunku powiedzą: fuj! Pewnie co więksi koneserzy będą zrzędzić na niektóre zapożyczenia. Fakt tych jest tutaj kilka. Wprawne ucho słuchacza, a nawet to mniej wprawne, bez problemu wychwyci inspiracje riffami charakterystycznymi dla takich, niekoniecznie trashowych, potęg jak Manowar, czy Iron Maiden, ale i sięgając bliżej, np. wyraźnie Sepulturą. Dla mnie to żadna ujma. Wszystko jest bardzo spójne i dobrze się tego słucha. Z każdego kawałka bije siła, a wokal Mara jest mocny, agresywny i przekonujący.

Na wyróżnienie zasługują zdecydowanie otwierający „You Will Die”, atakujący szybkimi riffami i niezłą solówką „State of Oppression” z gościnnym udziałem Uappa Terror, wokalisty Terrordome, czy dość złożony „Age Of War”. Fajne patenty ze zmianą tempa robią robotę w „Enemy”, a „LikeAnimal” od pierwszych uderzeń strun wprawia ciało w rytmiczne podrygiwanie i gęba aż się otwiera, żeby krzyczeć w refrenie „YOU MUST STAY A HUMAN OR DIE LIKE AN ANIMAL”. Na płycie poruszony jest też wątek historyczny, mówiący o wydarzeniach z 1994 roku w Rwandzie, gdzie doszło do krwawego pogromu ludu Tutsi przez ekstremistów Hutu. Fajny i ważny dla płyty akcent, świadczący o zaangażowaniu twórców w sprawy tego świata. W kończącym płytę „About Gods” przewija się momentami riff pachnący trochę Judsami, a sam kawałek kończy się nagle i niespodziewanie, z lekkim jakby niedopowiedzeniem.

Płyta na pewno warta odświeżenia lub zapoznania się, tym bardziej, że dostępna jest w Apple Music i na Bandcampie. Na pewno zaostrzy apetyt podczas oczekiwania na nową produkcję, a po kilku przesłuchaniach „Independent” dochodzę do wniosku, że poczekać warto.

Tomek S.

Music Wolves - Odstęp

Manta Birostris – „Ikona” EP

Uduchowiony etno-punk. Manta Birostris to projekt, który zrodził się spontanicznie w 2012 roku jako warszawsko-wrocławski duet, którego założycielem jest gitarzysta i wokalista Adam Sokół, osoba…

Więcej ==>