,,Oczyszczeni” przez ogień!

Trzeci debiutancki album, tym razem zespołu Blessing ov Fire, zatytułowany ,,Meresin”, zarejestrowany w TAKE 47, miał premierę 9 maja 2023 roku i został wydany dzięki Case-Studio. Za oprawę graficzną odpowiedzialna, jest Victoria M. Art:through the blackglasses, która poza stworzeniem okładki zajęła się również książeczką, grafiką na płytę, jak i poprawą logotypów. A niezwykle klimatyczną sesją zdjęciową zajął się Piotr Dzik Fotografia. Jak dotąd krakowscy muzycy mnie nie zawiedli, jestem ciekaw, co wyniknie za trzecim razem. Zatem niech ,,przemówi” muzyka!

Płytę otwiera utwór ,,Chaos Sigil”, który jako pierwszy singiel miał premierę wtedy, kiedy cały album. Wstęp jest bardzo orkiestrowy. Dramatyzmu z czasem dodają przeplatane dźwięki instrumentów dętych i smyczkowych. Następnie pojawia się perkusja i dwie gitary, jedna z dość intrygującym riffem prowadzącym. Wokal Leon-a to połączenie growlu
oraz scremu. Gitarowa solówka, ukierunkowana na black nie jest zła, break down też nie był oczywisty. Pod koniec nie tylko partie bębnów stały się intensywniejsze. Sama końców to marszówka przy akompaniamencie gitar i ,,instrumentów smyczkowych”. Ciekawe otwarcie. Lirycznie mylący jest motyw ,,czarnego kielicha” i ,,niewidzialnego” towarzysza. Narrator zachęca do przysłowiowego ,,zatrzymania się” i ,,samodzielnego myślenia” ,a także ,,obserwowania” jak ludzkość sama się wykończy, a zwłaszcza ,,swoich” ,,bogów”. Taki mistycyzm połączony jak dla mnie z ,,nutą” nihilizmu.

,,Trickster” rozpoczyna się gitarami ,,corowymi”. Perkusja również, nie jest oczywista, błyskawicznie bowiem słyszę różne odmiany zakończone na ,,core”. Gitary wraz z wokalistą też się dołączają do tej karuzeli, z wyjątkiem ,,blackowego” momentu jednej z gitar, solówka i tuner zaskakują pozytywnie. Następna ,,corowa karuzela” to kolejny breakdown, popisy gitar w postaci solówek naprawdę zrobiły na mnie wrażenie. Jest coraz lepiej. Tekst też nie jest jednowymiarowy. Szczerze ten utwór byłby w sumie bardziej interesujący jako ten ,,otw
ierający”, chociaż w sumie sam nie wiem. Na pewno nudno nie jest i dzieje się coraz więcej.

,,Black Star” ma tekst, który można interpretować na dwa sposoby, albo stereotypowo, albo kwestie ,,opętania” duszy i przedstawianej poprzez
tak zwane,,organiczne porównania” tak zwane kontroli, sprowadzić do wniosku, iż nie warto myśleć jak inni, czy też ,,pozwolić” ,,być” tej ,,niewidzialnej” sile. Perkusja z gitarą są tu mocno ,,deathowe”, czasem z thrashowym riffem. Wokal bez większych zmian, nadal wyraźny co akurat dla mnie jest ważne. Break down poprzez marszówkę, ale z nieco ,,inną” gitarą. Solówki w stylu bardziej heavy metalu naprawdę się nie spodziewałem.

,,High Priest Ov Desolation” to ,,kontynuacja deathowo-corowego” kursu, ale w sumie partie perkusji, nadal mi coś przypominają. Wiem! Ewidentna ,,inspiracja”(?) Dimmu Borgir,a dokładnie ,,The Sacrilegious Scorn”. Bębny wraz z gitarami pędzą jak szalone. Podwójna stopa rządzi! Solówka też trafiona w punkt! Czysty wokal znowu mnie zaskoczył. Kolejna dawka ,,mistycyzmu” w tekstach. Fragment polskojęzyczny z tunelem gitarowym w tle brzmi intrygująco. ,,Black Flame Ov Desire” to znowu nawiązanie do twórczości Dimmu Borgir, te stemple przypominają keyboard z ,,Mourning Palace”. Tylko gitary i perkusja jest bardziej zagęszczona, a potem wracamy na deathową ścieżkę. Czysty wokal nadal brzmi dobrze. Rock’n’rollowo/noisowo/ blackowe popisy jednego z gitarzystów też są niezłe.

,,Lone Wolf” już od początku brzmi ,,wściekle”, wraca siarczysty scream. Tekst znowu o tematyce rozwojowo-religijno-mistycznej. Słychać wreszcie dwa wokale naraz! Brzmi to bardzo dobrze, riff prowadzący też jest dobry. Tunel trafia idealnie w punkt na sam koniec. Tytułowy ,,Meresin” zaskakuje deklamacją za pomocą, ,,czystego” krzyku/wokalu i scremu oraz growlu jednocześnie. Muzycznie słyszę to,co już znam. Jednak największą uwagę przykuwa tu ekspresja głosowa, gitary są bardziej heavy/thrashowe, perkusja deathowo/corowa. Szept! Tego jeszcze nie grali, zmodyfikowany głos(jak Shagrath z Dimmu Borgir).

,,State Ov Mind” to kolejny chwytliwy riff, blasty wraz z podwójną stopą, jeśli chodzi o perkusje, a potem lawina, wraz z wokalem. Słysze też potem znany ,,czysty” głos. Jednak dynamika jest, nie zaprzeczę! Bas ma swoje ,, 5 minut” jak szykowane są podwaliny pod spory breakdown. Chyba najlepiej skonstruowany jak dotąd. ,,Wish” zaczyna się ,,z przytupem”, riff prowadzący nieco zmieniony na black/thrashowy, z szybką perkusją. Dużo „galopu” z niewielką ilością talerzy, praktycznie, bez blastów, z noisowymi wstawkami gitar, w ramach ,,przełamania” monotonii. Tu natomiast słyszę ,,inspirację” naszym rodzimym weteranem sceny grupą Vader, dokładniej mam na myśli utwór ,,Where Angels Weep”, głównie chodzi o partie perkusji. Wokal to znowu Arch Enemy, w czasach swojej świetności, jak faktycznie był jednym z pionierów melodic death metalu. Płytę zamyka ,,Silence Conspiracy”, chwytliwa gitara, inny riff, zmienne bębny, dobry build-up. No i ruszuła podwójna stopa z wokalem ,z modyfikacjami ( jak Shagrath z Dimmu Borgir). Wirtuozerie gitar przy zmianie tempa i wokalu, jednak robią wrażenie. Pozytywnie zaskakuje neoklasyczne granie,z bardzo klimatyczną solówką, chyba jedną z lepszych na tej płycie. To wszystko daje potrzebny ,,oddech”.

Krakowski Blessing Ov Fire na swoim debiutanckim albumie ,,Meresin” prezentuje dość intrygujący miks melodic death metalu, inspirowany momentami szwedzką szkołą. Elementy symfoniczne, czasami też wokal, mocno przypominają Dimmu Borgir z czasów ,,Enthrone Darkness Triumphant’’ czyli 1997 roku. Dużo ,,corowych” przejść, jeśli chodzi o riffy, fakt też jest różnorodnie, od heavy, black, thrash, noise oraz neoklasyczne granie. Wokal ,,Leon”-a czasami w ,,czystych” momentach, mam wrażenie, iż jest nieco ,,niedograny”. Dopracowane są teksty, miałem ,,chwile refleksji”. Ogromny szacunek dla Helio Gonzales-a Rivas-a, jeśli chodzi o perkusje. Wykonał tytaniczną pracę jak dla mnie. Czy ,,Meresin” jest udanym debiutem? To zależy, dla mnie po części, może z racji tego, iż, jestem fanem muzycznych dokonań grupy Dimmu Borgir, starego Arch Enemy, a nawet inspiracje naszym Vader-em (album,,Tibi Et Igni ’’) da się usłyszeć. Jestem ciekaw waszych opini, jak dla mnie Blessing Ov Fire, chwycił kilka srok za ogon, liczę, że, choć jedną wypuści, aby określić swój własny styl. Bo jest potencjał.

Kacper Sikora ,,Relevart”

8/10

Music Wolves - Odstęp
Sacrimonia

Recenzja Sacrimonia

New World Ascension(EP) Sacrimonia to warszawska formacja, lubująca się w Melodic Blackmetalu. Ambitna, pracowita, rozwijająca się kapela, która jakiś czas temu poczyniła epkę New World…

Więcej ==>

Alphoenix – Evil Ways – recenzja

Nowoczesne granie w japońskim stylu Ogrom współczesnych grup metalowych idzie w nowoczesność. Cyfrowe brzmienie, sample i karkołomne breakdowny w niemal każdym utworze. Często jednak za…

Więcej ==>
Uklarhet

Recenzje – Uklarhet

Black metal to wojna –szybka recenzja EP od Uklarhet Czego by nie powiedzieć, Black Metal jest najbardziej charakterystyczną odmianą Metalu. Najbardziej zaangażowaną ideologicznie, tworzoną przez…

Więcej ==>

Leśne Licho- Pieśni Starego Lasu Recenzja

Cii… Licho nie śpi… czyli o uzdrawiającej mocy dendroterapii… Spacerując samotnie po lesie, otwierając się na energię zeń płynącą, doświadczyć można magii, natchnienia, swoistego energetycznego…

Więcej ==>