Najpiękniejszy festiwal w Polsce?

Dokładnie tydzień temu rozpoczynała się kolejna edycja największego festiwalu muzyki gotyckiej i alternatywnej w naszym kraju a mianowicie Castle Party. Oczywiście nie mogło nas tam zabraknąć, a dla tych którzy nie mogli dotrzeć przygotowaliśmy relację – zapraszamy więc do przeczytania poniższego artykułu.

Przede wszystkim klimat

Castle Party to festiwal jedyny w swoim rodzaju. Wiele osób które pytałem “ na jaki koncert w tym rok najbardziej liczycie” odpowiadało mi “ w sumie ja tu przyjeżdżam dla ludzi”. I tak w pewnym sensie jest – koncerty na Castle Party schodzą na drugi plan. Uwierzcie nie jest to w żaden sposób zarzut dla tego festiwalu. Sam jednak jestem średnim fanem zespołów które się tam pojawiają, a jednak jestem tam właściwie co roku. Dlaczego ? Po pierwsze festiwal odbywa się na terenie średniowiecznego zamku – co już czyni ten festiwal wyjątkowym, po drugie Bolków i jego mieszkańcy żyją tym festiwalem – tak pozytywnie nastawionych ludzi do festiwalowiczów nie ma na prawdę nigdzie. Wystarczy wspomnieć tzw “ pierogi z okienka” – które sprzedaje od pokoleń cała rodzina tylko właśnie w czas festiwalu i uwierzcie nie ma jak solidna porcja ruskich pierogów w drodze na imprezę. Dodajcie do tego, że jest to jedyna impreza w naszym kraju gdzie możecie zobaczyć tak wspaniałe kreacje uczestników wzorujących się na kulturze gotyckiej i steampunkowej, napić się nalewek pod samym kościołem a nawet wziąć udział w pikniku mody. Castle Party porównaniu do imprez jak Mystic Festiwal jest dość kameralne – co także jest ogromną zaletą, bo znamy z widzenia prawie każdego i w pewnym sensie jesteśmy jedną Bolkowską rodziną.

 

Po Drugie Muzyka

W tym roku na scenie można było zobaczyć ponad 40 zespołów, i jak co roku festiwal był podzielony na dużą scenę (Zamek) oraz małą która jak w tamtym roku znajdowała się na terenie parku, pod namiotem ( tzw Park Stage). Dzień pierwszy – czyli właśnie czwartek był typowym warm upem i koncerty odbywały się tylko na małej scenie. Dwa zespoły które w czwartek podbiły moje serducho. Pierwszy to Je T’aime – francuski zespół grający w klimatach post-punk / cold wave. Zespół naprawdę dał czadu a wokalista szalał na scenie wnosząc do pierwszego dość pochmurnego dnia spora dawkę energii. Drugi to formacje horror punkowa o nazwie Screaming Dead – uważam że Anglicy idealnie nadawaliby się na zamek aby zagrać przed większą publiką.

Piątek był właściwie pierwszym dniem rozpoczynającym Castle Party – nie oszukujmy się większość czasu spędziłem na zamku bo piątkowe koncerty zapowiadały się rewelacyjnie. Na głównej scenie zagrali między innymi : zaprzyjaźniona z naszym portalem Łysa Góra, Bokka czy New Model Army. Jeśli mam wskazać dwa najlepsze zespoły występujące w piątek – to bez dwóch zdań Me And That Man ( dark country w wykonaniu Nergala) oraz Bokka ( synth pop), która była moim pierwszym festiwalowym odkryciem podczas pierwszego dnia i na pewno będę do niej wracał częściej. Na wyróżnienie zasługuje także koncert Łysej Góry – Dorota Filipczak-Brzychcy wraz z zespołem o mało nie rozniosła murów zamku energią, która zaserwowała słuchaczom!

Sobota była dniem w którym zobaczyłem najmniej występów muzycznych. Mogło być to spowodowane przede wszystkim tym że czwartek i piątek siedzieliśmy do maximum na aftereach, Na zamku zjawiliśmy się więc na XIII Stoleti. O ile nie przepadam za powtórkami na festiwalach, to XIII należy do tych zespołów, które mogą dla mnie na zamku grać co roku. Czesi wraz z ich najbardziej rozpoznawalnymi hitami jak Elizabeth czy Fatherland rozruszali każdego pod sceną, a tłum wyśpiewywał kolejne słowa refrenów wraz z artystami. Ostatnim koncertem soboty był dla mnie Devils Trade na parkowej scenie – była to niesamowita muzyczna podróż na którą zapraszam serdecznie każdego! Po tym koncercie udałem się na spoczynek do kwatery, nie mając siły dalej imprezować.

Niedziela ostatni dzień będący wspaniałym pożegnaniem tegorocznej imprezy obfitował w niesamowite muzyczne doznania. Po pierwsze dwa wspaniałe muzyczne odkrycia – pierwsze to Jeremiah Kane, zespół jest bardzo ciężko zakwalifikować ale najbliżej mu chyba do post metalu wymieszanego z retro wave. Porządna dawka energii, wspaniały kontakt z publicznością, potężne brzmienie gitar to wszystko i wiele więcej zaserwowali nam chłopaki z naszego kraju. Trzecie i ostatnie odkrycie muzyczne tego festiwalu to Kaelan Mikla – trzy młode dziewczyny z Islandii grające coś z pogranicza post punka z domieszką poezji śpiewanej oraz dark wave. Utwory dziewczyn są bardzo klimatyczne, wzbudzające jednak w odbiorcy nieokreślony niepokój – wooow po prostu wooow. Następnie na scenie po kolei meldowali się Aesthetic Perfection i Hocico -jednak oba zespoły nie leżą w moim kręgu zainteresowań muzycznych, udałem się na piwo i coś do jedzenia. Wróciłem aby posłuchać najbardziej wyczekiwanego występu, będącego jednocześnie ostatnim koncertem na zamku Lacuna Coil. Lacuna Coil to włoska grupa muzyczna grająca gothic metal, utworzona w 1994 roku w Mediolanie i będąca już wręcz kultowym zespołem reprezentującym ten gatunek muzyczny obok takich zespołów jak Tiamat czy Padarise Lost. To naprawdę godne i solidne pożegnanie imprezy.

Po trzecie organizacja

Kiedy ostatni raz miałem okazję pisać relacje z festiwalu Castle Party był to rok 2019. Od tego czasu właściwie niewiele się zmieniło. Zacznijmy od plusów – przede wszystkim w tym roku line up był bardzo dobry i każdy ale to naprawdę każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Ok było kilka powtórek jak Blutengel ( których osobiście mam już dość) -ale zespoły jak Me And That Man, Lacuna Coil , Kaelan Mikla czy Bokka wpasowały się idealnie w idee Castle Party i sprawiły uczestnikom wiele radości. Rozszerzono scenę parkową, zaproszono sporo food trucków i zrobiono festiwale kubki ze smyczami na których można było je zamontować. Dodatkowo ukłony należą się się za sprawną komunikację w mediach, gdzie na discordzie i FB na bieżąco informowano nas o wszelkiej maści zmianach i przesunięciach.

Niestety nie obyło się bez minusów, które zauważyłem już na poprzednich edycjach. Nagłośnienie – ok było lepiej ale niektóre występy nadal brzmiały lepiej kiedy siedziało się z piwem pod zamkiem, niż kiedy stało się pod sceną. Zlikwidowano zadaszenie na zamku, które potrafiło chronić przed upałem a także padającym deszczem – ruch totalnie bez sensu. Brak miejsc siedzących nawet przy strefie gastro na zamku. Dlaczego nie było ławek i stolików do konsumpcji, dlaczego miejsce po knajpie ze stolikami na zamku zajął merch? Nie było gdzie usiąść! Miejsca siedzące są potrzebne, bo jak się dziennie chodzi po 15km to nogi wchodzą nie powiem gdzie… Ławeczki powinny być dostępne na zamku wraz z parasolami lub inna formą zadaszenia. Brak konferansjera – trochę szkoda bo zawsze był ktoś kto rzucił nieco info o zespołach. Powodowało to także zamieszanie wśród mediów. Z powodu braku konferansjerki ochrona na zamku nie wiedziała kiedy wpuszczać media do fosy bo, podobnie jak fotografowie nie zawsze byli pewni czy to jeszcze sound check czy już koncert. Ogólnie miałem odczucie że Castle Party mimo świetnego klimatu dobrej muzy i ogromu serca jaki włożyli organizatorzy nieco cofa się pod względem tego jak to powinno działać. Może to przejściowe problemy, a może zapowiedź jakiś większych problemów które trapią imprezę nie mam pojęcia. Mimo wszystko bawiłem się rewelacyjnie i na pewno za rok powrócę !

Klimat: 10

Organizacja: 5

Koncerty: 8

Ocena całościowa: 7,5/10

Łukasz Ulwar Szczygło

Foty wykonał dla was : Virek

Music Wolves - Odstęp
Castle Party 2019 - Photo 1

Relacje – Castle Party 2019

Castle Party 2019 Relacja 26 edycja (a moja piąta) festiwalu już za nami, ale wiele osób jeszcze jakiś czas będzie żyło wrażeniami, które towarzyszyły nam…

Więcej ==>