Gdy nastanie ciemność i śmierć…

Żeby nagrać dobrą płytę potrzebne są siły. I właśnie te siły czasem są zbierane dość długo. Ale gdy już zostaną zebrane i gwiazdy ułożą się w odpowiedniej konfiguracji można przejść od słów do czynów i stworzyć kolejne, artystyczne dzieło. I tak po sześciu latach z drugim albumem powraca warszawska formacja Chimera, grająca interesującą fuzję black metalu z wpływami heavy. Najnowszy krążek formacji „Gloria Mortis” to rozwinięcie klimatów znanych z debiutu „Transmutation”. Otrzymujemy tu dwanaście kompozycji (z czego trzy to wprowadzające mroczny i liryczny klimat miniatury) trwające łącznie czterdzieści trzy minuty. Ciekawym, choć nieoryginalnym zabiegiem jest mieszanie na tej płycie języka polskiego i angielskiego co wychodzi moim zdaniem całkiem nieźle. Całość materiału porusza temat śmierci i jest do niej swoistą ścieżką. Zespół zostawia jednak wolną rękę w interpretacji a słuchacz sam musi odpowiedzieć sobie na pytanie co jest dalej. Pierwsze dwa pełnoprawne numery „Dunkelheit” oraz „Necrosis of Soul” to istne preludium do całej podróży. Utwory są surowe, ale w swej surowości melodyjne. Następujący później „Madness” to utwór, który agresywnym riffem od razu zachęca do machania głową z „rogami” uniesionymi w górę. Polskojęzyczne akcenty na „Gloria Mortis” to „Nieistniejąc” oraz „Dziki Sęp” to utwory na dobrym poziomie, jednak daleko im do znamion „hymnów”. Całość płyty zamyka mroczny hymn „Among Wolves” oraz outro w postaci miniatury „III”.

Reasumując moją opinię na temat drugiego albumu grupy „Chimera” stwierdzam, że całość brzmi naprawdę ok, jednak mnie osobiście nie powala na kolana. Cała płyta dużo zyskuje dzięki trzem miniaturom na początku, w środku i na końcu. Dzięki nim możemy jeszcze bardziej wczuć się w opowiadaną przez zespół historię. Jednakże jestem pewien, że płyta znajdzie swoich entuzjastów a sam zespół jeszcze niejednym wydawnictwem nas zaskoczy.

6/10 Michał D.

Music Wolves - Odstęp