Liczę że świat opanuje Halucynogenna Epidemia
Halucynogen to mieszanka thrash, deathmetalu czerpiąca inspiracji z wielu innych gatunków muzyki ekstremalnej.
Wywiad z tą zabójczą ekipą uczynił nasz redakcyjny Diaboł
Dabioł:
Siemadero Maniek! W końcu, po kilku latach posuchy doczekaliśmy się pełnograja Halucynogen pt. Zaraza. Wydanie płytki idealnie wstrzeliło się w pandemię covid 19 – to efekt zamierzony? Długo odprawiałeś czary nad torfowiskami? Skuteczność terminowa jest lepsza niż pogodynka w telewizji 🙂
Mariusz „Maniek” Zawadzki:
Czołem Rudobrody Zbójcerzu! Fakenszit, nie planowaliśmy takiej premiery. Tego gówna nie dało się przewidzieć, nawet wśród skał, w pieczarach, nad jeziorami, rozpadliskami, bagnami i torfowiskami…ani okrutne wiedźmy ani obleśne karły nic o tym nie wiedziały…he he. Tytuł płyty i cały jej koncept wymyśliłem ponad rok temu, zanim maseczki stały się modne, zanim świat ogarnęła pandemia i zanim hieny tego świata wyniuchały że można ludzkość ogłupić i srogo zarobić lub zwalić wszystkie żenujące porażki na wirusa…Fak jest taki, że promowanie “Zarazy” w czasach zarazy to niezła ironia losu i szczerze mówiąc, nie radujemy się z takiego obrotu sprawy. Premiery nie można podeprzeć graniem na żywo, wszystkie koncerty albo odwolane, albo przeniesione na kolejne “niepewne” trminy…Kupa. Dodatkowo Covid zjebał nam cały Halucynogenny image…Teraz każdy laluś pomyka w masce he he. Proroki z nasz znakomite, wyprzedziliśmy swoją “Zarazą” wydarzenia…ale wszyscy wolelibyśmy żeby tego syfu nie było…znaczy się eeeeee nie “Zarazy” tylko zarazy…yyyy… zaraz, zaraz…bo już sam się zaplatałem w zeznaniach he he. I chuj i cześć! He he
D: Cofnijmy się troszkę w czasie, Haluny to nie jest twój pierwszy zespół, czy możesz wspomnieć o swoich wcześniejszych zespołach oraz, co ważniejsze, gdzie zagrałeś swój pierwszy koncert i czemu w ogóle złapałeś za wiosło, a co za tym idzie, czemu nazwa Halucynogen?
M:
Za gitarę chwyciłem za gówniarza, bo gdzieś tam w domu stare pudło się po kątach szlajało. Najpierw zrobiłem sobie z niego kładkę wspinając się na fotel, co skończyło się odłamaniem gryfu i gitarkę szlag trafił… he he Za młodu odnosiłem sukcesy wygrywając zawody w wędkarstwie sportowym. Jako mistrz juniorów, dostawałem za miejsce na podium różne wędkarskie akcesoria i sporo się tego nazbierało, więc kiedyś to wszystko w pizdu sprzedałem i kupiłem pierwsze wiosło. Zuch ze mnie co? he he Pierwsza kapela to były jakieś punkrockowe manifesty, nazwy nie pamiętam…Muzyczną przygodę zaczynałem na wokalu w rockowym Arrakis, następnie w Mandragora, później już z gitarką w Distortion i to były takie mega początki tej drogi z okolic ciężkich brzmień. Na poważnie zaczęło się, jak sam o tym doskonale wiesz w Misteria. Tutaj już były grube akcje z wygraniem przeglądu i w nagrodę nagraniem demo w studio. Składanka “Epicentrum” wydana na kasecie, a później koncerty, 2 duże płyty, profesjonalny wydawca, trasa, festiwale itd. Potem się porobiło i zesrało he he. Kontynuacją obranej ścieżki była jeszcze wydana jedna płyta z Mysteria, oraz koncerty i nagrania z Eskaton. Gdzieś w międzyczasie powstał Halucynogen i od tego czasu skupiałem się tylko na tym zespole…Nazwa zespołu wywodzi się z textu który pisałem z myślą o podrzuceniu go Tomkowi z JCS. Finalnie nawet mu go nie zapodałem, bo postanowiłem wykorzystać go sam hie hie. Mowa o kawałku “Halucynogen”. Nazwę najprościej zinterpretować po jej znaczeniu…to środek wywołujący halucynacje, zmiany percepcji, świadomości, sposobu myślenia oraz sposobu odczuwania emocjihe he he. Mieliśmy w planie uzależnić całą ludzkość od słuchania metalu he he. Można też z drugiej Mańki podejść do nazwy i odczytać ją jako Halucyno-gen czyli gen odpowiedzialny za halucynacje…masz taki? He he Jeśli chodzi o pierwszy koncert jaki zapadł mi w pamięć, to w szkole średniej występowaliśmy z Arrakis na dniach sportu. Poważnie podeszliśmy do sztuki a tu w połowie piosenki Pan z WF-u podszedł do konsolety i wszystko nam wyłączył. Oczywiście nie przejęliśmy się tą akcją i podłączyliśmy wszystko jeszcze głośniej, dedykując temu miłemu Panu piosenkę…przerwano nam występ wokolicach refrenu który brzmiał “…jesteś gnojem , jesteś chamem – twoje życie jest przegrane!…jesteś gnojem jesteś chamem – nic po tobie nie zostanie!…” he he Na drugi dzień musiałem przyjść do szkoły z mama na dywanik do dyrektora. Pan dziwnym trafem zrezygnował z nauki WF-u naszej klasy a ja miałem naganę i musiałem wygłosić przeprosiny przez szkolny radiowęzeł he he. Taki ze mnie łobuz i hools. He he
Ja pamiętam jeszcze jedno zdjęcie – klasyka – Manio dający koncert pod sklepem Społem….piękne czasy… 😀 )
D:
Niezwykle ważne pytanie, więc postaraj się odpowiedzieć dobrze – dokąd poszedł żuczek, który łaził pod garażem – próbownią, a do którego twoja siostrzenica powiedziała „spierdalaj robaczku”? Czy poszedł on do „Doktora” czy też może raczej go „Zdradził” i wstąpił do „Sekty”? Skąd pomysł na takie tytuły?
M:
He he ona powiedziała “spieldalaj lobacku”. Podejrzewam, że się obraził, złapał 2 jasne,1 porterka i poszedł za Katedrę na ognisko, albo na wino na “koło” he he Piękne czasy…Ciężko było rowerem do domu dojechać bo się droga rozmywała, trzęsła, zwężała i rozciągała – to pewnie przez ten Halucyno-gen…he he Wszystkie kawałki w Halucynogen tytułuję jednym słowem. To taki concept który sobie kiedyś wymyśliłem. Najbardziej cieszy się z tego Mayo nasz bębniarz a i pozostałe członki też się czasem gubią. Taki ze mnie złośliwiec, że nazywam piosenki na przykład “Martwy”, “Trupi” , “Upadły” , “Obcy” albo “Prorok” , “Kolekcjoner” , “Doktor” , “Starzec” albo “Sekta”, “Klątwa” , “Zdrada” czy “Nieśmiertelność” , “Nienawiść” , “Negatyw”… Tytuły naszych nagrań też są dosyć koncepcyjno charakterystyczne “Virus” , “Epidemia” , “Zaraza”. Co będzie dalej, ja pytam się? Antidotum kurwa he he
D:
Robaczek udał się po prostu na spacer gdyż wiedział, iż ukaże się płyta „Zaraza”, która, jest dla mnie mentalnym wpierdolem opisującym cały syf człowieczeństwa i cywilizacji – o tytułach już wiemy, zatem – czemu takie teksty, przekaz
M:
Dzięki. Fajnie że mogliśmy Ci wpierdolić ostrym cieniem mgły “Zarazy” he he. Historie w tekstach opowiedziane są w ojczystym języku, więc ze zrozumieniem przekazu lirycznego nikt nie powinien mieć większego problemu…Piszę w specyficznym stylu, głownie rymowane frazy, nie kombinuję za bardzo z wyszukiwaniem przesadnie szpanerskich słów. To celowe, nawet te lekko grafomańskie czy groteskowe fragmenty. Lubię bawić się słowem. Texty mają kopać w ryj i być o czymś. Mają stanowić spójną całość z danym numerem z jego zawartością muzyczną… Wszystko kręci się wokół mrocznej natury człowieka, mało tutaj wesołych czy optymistycznych wizji. Rządzą głównie negatywne i pesymistyczne opowieści. Ktoś mi powiedział po analizie textów z “Zarazy” że można popaść w depresję i że jedyny pozytywny text na płycie jest w intro he he. Cóż taki styl nam odpowiada i pasi do przekazu Halucynogen idealnie. Piszę to co czuję i myślę w danej chwili, a inspiracji nie brakuje…świat codziennie karmi nas mrocznymi lub wkurwiającymi newsami, więc mam o czym skrobać chore liryki. Ktoś może się lekko dziwić skąd tyle zła u tak sympatycznych kolesi. He he. Życie Panie…życie…i chuj i cześć po raz drugi… he he
(Polecam dokładnie posłuchać i przeczytać słowa tych „piosenek” – tu nie ma landrynek…)
D:
- Zadowoleni jesteście z brzmienia i kompozycji? Okładeczka też wygląda bardzo zacnie, podobnież i grafiki – to wasze pomysły czy tez może grafika?
M:
No musimy przyznać, że zacnie nam to wszystko wyszło. Nawet teraz po kilku miesiącach od premiery zdania nie zmieniamy…Nie za bardzo jest się do czego przyczepić i smędzić, że można było coś zrobić lepiej. Materiał był przygotowany i ograny przed wejściem do studia na 666%. Same nagrania bardzo sprawnie nam poszły. Z mixem nie spieszyliśmy się zbytnio, złapaliśmy trochę oddechu i na spokojnie szukaliśmy z realizatorem Jackiem Młodochowskim właściwej ścieżki dla całości “Zarazy”. Udało się bez większych problemów ją odnaleźć, rozumieliśmy swoje potrzeby, możliwości i oczekiwania i pykło jak należy!!! Kurewsko jesteśmy wszyscy dumni z tego materiału, w końcu mnóstwo strzałów znikąd minęło zanim nasz full album wypluliśmy na świat he he. Jeśli chodzi o szatę graficzną to nasza wspólna wizja, która została w mistrzowski sposób zinterpretowana przez naszego ziomka, który wykonał wszystkie grafiki i poskładał cały layout CD do kupy. Michał odwalił przezajebistą robotę, dzięki której przekaz płyty ma jeszcze większą moc. Mega szacun, ma gość talent…
(Potwierdzam – każdy tytuł ma swój obrazek, ta płyta – oprócz strony muzycznej – to kawał dobrej roboty ze strony grafik. I to nie z przewagą kupy 😉 )
D:
Planujesz jakieś wideło nakręcić? (zgłaszam się do pomocy) Obraz podejrzewam byłby mocny.
M:
Pewnie. Coś tam nawet myślimy powoli. Planujemy minimum 2 -3 video in exelsis deo…he he
Ze dwa na pewno na zasadach lyric video, a inne może z lekką fabułką i muzykantami siekającymi na swoich instrumentach…Mamy nawet wyczajone miejsca gdzie można by popełnić nagrania, tylko musimy zgrać to jakoś czasowo z wszystkimi zainteresowanymi, bo przy okazji jeszcze sesję foto byśmy ogarnę li itd. Jak znajdziesz czas i chęci to oczywiście zapraszamy, będziesz grał zwłoki które leżą w trzecim rzędzie….albo księżniczkę (a nie kurwa, nie śpiewam o księżniczkach…he he) czyli zwłoki…he he. Filmy powinny się pojawić do takich numerów jak “Psychoza” , “Zabójca” i “Prorok”.
(Chciałem zagrać Ciebie jak pudrujesz sobie nosek przed wyjściem na dyskotekę ale jednak zapomniałem, że dyskoteki są zamknięte i chodzisz tylko supersamu na rybny i wędkujesz… ;))
D: Pytanie z innej beczki – co ostatnio było słuchane, czytane i oglądane? Czy to prawda, że serial „Niewolnica Isaura” miał wielki wpływ na Ciebie i twoją porytą psychę
M:
Fucking Leoncio Rulez! He he “Nierządnica Isaura” ten fikołek? Bardzo dobreeee…Z innej beczki to jest dobre wino, piwo, albo whisky a nie pytanie…Ostatnio słucham płyt na które się powymieniałem za Halucynogen z różnymi distro. Głównie są to nowości i fajnie, bo nadrabiam tym samym wiedzę co się dzieje obecnie na metalowej scenie. Do tej pory w mniejszym stopniu to śledziłem bo jestem maniakiem starszego grania (nawet kasety ostatnio odgrzebałem i sobie słuchałem przezajebistego Dissection). Czytane ostatnio były Musick Magazine i R’lyeh zine bo mi powpadały w łapska, na książki brakuje czasu, ale ostatnie jakie czytałem są “branżowe” biografia Slayera “Bez Litości” , Vadera “Wojna Totalna” i powieść o Nergalu “Spowiedź Heretyka” he he.
Oglądane to “The Dirt” – Film oparty na chorej biografii zespołu Mötley Crüe (czyli głównie ruchanie, ćpanie, chlanie i rozpierdol, he he) nie jest to kino najwyższych lotów, ale warto zobaczyć zjebów. Oglądałem też seriale “W głębi lasu” i “Dom z papieru” szału ni ma ale jak masz jakieś alko pod ręką to się fajnie ogląda…he he
(I pomyśleć, że kiedyś oglądał Bolka i Lolka… 😉 )
D:
Na płycie nie ma solóweczek, które są jednak elementem dość częstym w ciężkiej muzie – to efekt zamierzony? Dalej uważasz, że solówki są dla mięciochów? 😉
M:
Brak popisów solowych to zamierzone, celowe działanie. Wiesz dobrze, że ja i Jaco jesteśmy siekającymi riffami maniakami a nie zawodnikami ścigającymi się po gryfach na przemian…Nie złapaliśmy nigdy bakcyla na solosy, więc nie mamy problemu z tym, że ich nie gramy. Naszym zdaniem taki układ kompozycji pasuje też do Halucynogen. Numery nie są przez to przesadnie długie, za to są pełne mocarnych riffów, bez wypełniaczy. Jest na płycie kilka smaczków czy gitarowych zagrywek podkreślających klimat (na przyklad zagranych przez Jaca na kaczce) i w zupełności to wystarczy. Jest masa zespołów z zajebistymi solowymi wioślarzami, niech oni się popisują, my nie mamy parcia na taki styl. Porządne solówki nie są dla mięciochów, są dla tych co naprawdę potrafią je grać. Ja nie potrafię. I chuj i cześć po raz trzeci…. He he
Słowem wyjaśnienia – solóweczek specjalnie na płycie nie ma ale też wcale nie są potrzebne).
D:
Wokalnie płyta to również majstersztyk – barwy growlowe, blackosowe, czyste, punkowe nawet – rozgrzewałeś gardło przed nagraniem? Popijałeś jakieś specyfiki żeby osiągnąć takie brzmienia?
M:
A dziękuję za Paniczu za miłe słowa…Zapewne orientujesz się w temacie i wiesz, że zawsze lubiłem nieco urozmaicone wokalizy. Co prawda w Halucynogen dopiero na “Zarazie” postanowiłem użyć pewnych barw po raz pierwszy (wcześniej dominowały głównie krzyczane i growlowane barwy)… Jak się okazało, było to trafionym posunięciem, bo zarówno te punkowe, blackowe czy a’la Roman zaśpiewy wyszły elegancko i pasują do całości materiału jak zimne piwo do serowych chrupek. Przez tą różnorodność numery nie nudzą i materiał się nie ciągnie jak krówka po dziąsłach he he. Mam kilka trickow z popijaniem napojów o różnej konsystencji podczas nagrań wokali, ale to co słychać to po prostu mój głos, więc na koncertach na pewno wstydu nie będzie… he he. Jestem po prostu doświadczony śpiewak Zuch!
D:
Koncertowo sytuacja jest obecnie raczej kiepska ale są jakieś szanse zobaczyć Haluny na scenie w niedalekiej przyszłości?
M:
Ehhhh Kurwa mać! Sam widzisz jak to teraz wygląda…Odwołane, albo przeniesione już o tym wspominałem gdzieś wyżej…Mamy nadzieję że to się kiedyś wreszcie skończy, że kluby przetrwają ten chujowy czas i że będzie gdzie i dla kogo grać. My jesteśmy gotowi na siekanie live setów, możemy napierdalać gig nawet dziś, materiał mamy ograny na cacy…Przez ten cały virus mój zaplanowany koncert z okazji 666 lat Miasta Rzeszowa wisi na włosku, nie wiadomo czy w tym roku uda się to doprowadzić do skutki i świętować na pełnej…Smutek i nostalgia.
D:
Swego czasu mieliście białe image – fartuchy – bardziej rzeźnickie czy z gabinetu doktora Schizo? Teraz image został zmieniony na czarny i ładnie Wam w tych czarnych kubraczkach i fartuchach. Ale mam też pytanie – a męskich nie było?
M:
He he. Męskie stringi i body mają tylko członki z Diaboł Boruta. Zmianę barw zaplanowaliśmy podczas obkminki nad konceptem płyty. Oczywistym było że biel nie do końca się sprawdzi do zawartości “Zarazy” więc pomyśleliśmy w negatywie i wyszło nam, że czarny pasuje jak złoto… he he. Zakupiliśmy więc nowe czorne pidżamy i efekty widać na zdjęciach. Z moim czarnym fartuchem rzeźniczym nie było większego problem ale za czarnymi maskami chwilę musiałem się rozglądać. Wiem, ciężko w to uwierzyć skoro dziś maski możesz bez problem zakupić w dowolnym wzorze czy kolorze…Wtedy nie było tak łatwo, nie było masek “Behemoth”, “Jebać PiS” czy “Porn Star” he he. Maseczkowy biznes rozkręcił się z nasilaniem Covid a ten jak gdzieś już wspominałem zjebał nam cały image Halucynogen. Ot co…
(Członki z Diaboła Boruty chodzą w spodniach. Leszczu 😉 )
D:
Czy chciałbyś coś przekazać ludzkości, czytelnikom Music Wolves? Płyta chyba niesie przekaz dość mocny.
M:
Powodzenia! He he. Teksty są napisane w taki sposób, że przekaz jest dosyć jasny…na pocieszenie dodam, że “…każdą żywą istotę kiedyś czeka śmierć…tak było, będzie i jest…NEGATYWNIE…”
(A jednak recenzja płyty jest wielce POZYTYWNA 😉 )
D:
- I czy przeprosiłeś już miasto Sanok i wielką zaspę, w którą zanurkowałeś? A jakby tam było przedszkole? I dzieci szły sobie? O betonowym słupku nie wspomnę 🙂 oraz czy masz jeszcze gdzieś nagrane Brzmienie Sera? 😀
M:
He he kiedyś to były zimy…i zaspy jebuckie, aż korciło żeby skoczyć w nie na główkę, albo potrójne salto ze śmietnika…Byliśmy mocno nietrzeźwi, więc nic nam się nie stało – nieśmiertelność 10. W drodze ze studia do mojej kuzynki było kilka kilometrów, to i kilka super pomysłów nam po drodze wpadało do głowy, taki Jackass w Sanoku, aż dziw ze nas Policja nie zawinęła ani raz…Mega czasy. Brzmienie żółtego sera to czysty kult i nielicznym było dane obcować z jego cudowną mocą. Gdzieś te wszystkie taśmy przepadły w otchłani mroku… he he
Z Maltą nadawaliśmy wtedy na tych samych pojebanych falach i zrobienie czegoś naprawdę chorego nie stanowiło dla nas większego problem. Sporo ciekawych akcji wykonaliśmy, bardowie będą kiedyś śpiewać o tym legendy… he he
D:
Oraz na koniec – czy można spodziewać się w końcu reedycji płyt Mister ii? Jakiś koncercik? Może melanżyk ze znajomymi robaczkami?
M:
Mam nadzieję, że do reedycji obu płyt Misteria w końcu kiedyś dojdzie, bo sporo maniaków wciąż pamięta te albumy i chętnie by zakupili takie wznowienia. Swego czasu Tomasz z Pagan Rec. wyraził chęć podjęcia tej inicjatywy, ale po kilku miesiącach kontakt się urwał i na mailach cisza…
Może ma ważniejsze, bardziej priorytetowe tematy na głowie. Sam wiesz jakie obecnie mamy czasy, ciężko w coś zainwestować w dobie pandemii i niewiadomego jutra. Zobaczymy jak się sprawy potoczą, jeśli nie Pagan to może ktoś inny podejmie rękawicę? Koncercik? Kurwa jak?
Na razie kupa. Jak będą możliwości to pomyślimy i o takiej mega bibie. Widziałeś co się działo na koncertach “Maskarada u Boruty” lub “40 edycja Metal Maniek”. Klub nabity po brzegi, bar rozbity, pod sceną piekło, mordy których nie wdziałeś od lat, wspomnienia i żulerka na najwyższym poziomie. Dla takich chwil warto żyć…666
Dzięki i szacun brachu za ten wywiad, wsparcie Halucynogen i promocję naszej “Zarazy”. Twoje zdrówko! Pozdrowienia dla odbiorców Music Wolves, bądźcie sobą, róbcie swoje, słuchajcie dobrej muzy i czekajcie na koncerty. Jak ktoś ma ochotę zakupić nasze płyty czy koszulki, zapraszam do kontaktu. CD szukajcie też w takich distro jak: Selfmadegod, Mythrone Promotion, Godz Ov War, Szataniec, Deformeathing, Old Temple czy Under The Sign Of Garazel Productions.
-666 Ziom, dzięki za wyborne odpowiedzi i wszystkiego dobrego dla Ciebie i pozostałych dziewcząt z Halucynogen! 😉