Pada śnieg, pada śnieg, jebi* się bałwanki
Tym razem Zielona Góra. Stamtąd bowiem pochodzi zespół Gołoledź, który 18 listopada 2022 roku, dzięki D.I.Y Koło Records , wydał swój debiutancki album zatytułowany po prostu ,,Gołoledź”. Nie wiem czego się spodziewać, ale znam tylko jeden sposób, aby przekonać się, czy debiut tego zespołu, będzie dobry czy też nie. Zaczynamy!
,,Sam na zawsze ’’ zaczyna się melancholijnie, ale na poziomie jazz-owym nieco. Następuje jednak przełamanie. Perkusja wkracza wraz z riffem, mocny baz, ciekawa rozgrzewka instrumentów. Jednak potem jazda bez trzymanki. Scream wokalisty jest trochę niewyraźny,ale naprawdę ,,wściekły”. Podwójna stopa też robi swoje, jednak bas, też odpowiednio jest wyeksponowany. Proste, ale dobre przejście, powrót trochę do ,,wirtuozerii”. Tekst, motyw śmierci, przemijania, samotności oraz nihilizmu. Istny koktajl tematyczny. Jeszcze ten dźwięk burzy. Efekt ,,wow” został u mnie wywołany, a ciekawość rozpalona na 666 stopni.
,,Odwet’’ to trochę więcej black-u, jednak perkusja ewidentnie jest raz black-owa, raz death-owa. Dynamika stopniowo przyśpiesza i robi się intensywnie. Jednak w pewnym momencie moje uszy głupieją. Mój pierwszy ,,upadek” na gołoledź. Czemu? Przez budowanie napięcia dzięki riffom gitar znanym mi jedynie z gatunku hardcore-owych, do tego jeszcze bębny i bas też. Na samym końcu tylko czas w tle black-owe akcenty. Lirycznie? Motyw zemsty, pytanie tylko kogo, poza tym ma podtekst anty systemowy. Solówka gitarowa jednak nie jest zła. ,, Najgorsza kara ” ma bardzo przygnębiający przekaz. Motyw odrzucenia jednostki przez społeczeństwo, podważenie sensu samej egzystencji, choć jest jednak podkreślone pragnienie szczęścia w tej beznadziei. Muzycznie black tu przewodzi, ale przejścia ,a potem bębny to trochę death, co jakiś czas wraca też hardcore. Wokal nadal na wysokim poziomie. Uspokojenie tempa przez bas, dźwięk sowy, oraz psychodeniczne partie gitarowe, to wszystko zdaje egzamin. ,,Wolność umysłu ’’ma znowu spokojny początek, pomału się to rozkręca, słychać, że muzycy są tu naprawdę zdolni. Następnie znowu wejście smoka w wykonaniu wokalisty. Wraca blackowy klimat, jednak zaczyna też mocno wiać monotonią. Sytuację ratuje naprawdę dobra solówka, jak dotąd najlepsza w blackowym stylu. Lirycznie jest pozytywniej. Jednostka chce poczuć się ważna, chce walczyć i zniszczyć, ten zły system. Motyw buntu. ,,Wojna o pokój ” to miks punku, blacku i hardcoru ewidentnie, fajnie brzmi podkreślony bas już na starcie. To ten z utworów gdzie jednak headhanging się uruchamia. W sumie motywy z wcześniejszych kompozycji też utrzymane, ale jednak tu przeważyła ,,przebojowość”. Tytułowa ,,Gołoledź ’’ zamyka album. Powraca nihilizm, jednak tym samym motyw przetrwania nabiera nowego znaczenia, przynajmniej dla mnie. Zaskoczenie na koniec. Jakie? Inna niż scream ekspresja głosowa ze strony wokalisty.
Jak na debiut, Gołoledź dała radę. Muzycznie jest tu potencjał. Na szczęście wywróciłem się na lodzie tylko raz. Hardcore, death i punk z melancholijnym blackiem, naprawdę ciekawe połączenie. Dodać do tego niebanalne teksty. Dobra okładka. Natomiast jeśli chodzi o wokal, to tutaj nie jest źle, ale mogłoby być lepiej. Z ulubionych ,,Sam na zawsze” , ,,Wolność umysłu ’’ oraz ,,Wojna o pokój”. Chętnie usłyszę na koncercie, jednak jeśli chodzi o mnie, fajnie jakby jednak zespół na następnym wydawnictwie już się określił i z któregoś z gatunków zrezygnował.
Kacper Sikora ,,Relevart”
8/10