Cmentarze, żałoba i doom metal

Od lat jestem pełen podziwu dla tego, co muzycznie się wyrabia na pograniczu śląsko-zagłębiowskim. Za sprawą bardzo zdolnych muzyków powstały tam takie zespoły jak: Furia, Thaw, J.D. Overdrive, Gruzja czy ARRM, które zdobyły duże uznanie w naszym kraju i nie tylko. Dodatkowym smaczkiem jest to, że całą scenę tworzą ci sami muzycy, którzy po prostu wymieniają się w składach, tworząc coraz to nowsze projekty. Tak jest również w przypadku zespołu Grieving, który został powołany do życia przez trzech muzyków grupy Mentor: Bartosza Lichołapa, Artura Rumińskiego oraz Wojciecha Kałużę. Panowie, korzystając ze swojego wieloletniego doświadczenia i obycia na scenie, postanowili tym razem uraczyć słuchaczy znakomitym kawałem muzyki zawartej na debiutanckim krążku „Songs For The Weary”.

Na debiutanckim albumie grupy Grieving otrzymujemy przejmujący, solidnie skonstruowany doom metal, w którym pobrzmiewają echa takich twórców, jak Candlemass, Cathedral czy wczesny Electric Wizard. Niespełna trzydzieści minut muzyki zabiera nas w mroczne, posępne krainy, gdzie aż po horyzont widać groby, popadające w ruinę kaplice oraz usychające, bezlistne drzewa. Zabłąkane dusze prowadzą nas w nicość, a ciemne niebo nie daje szans na zobaczenia chociażby jednego promyka słońca. Sześć utworów zawartych na tej płycie to muzyka bardzo obrazowa, emanująca smutkiem i mrokiem, który każdy w nas w sobie nosi. Hipnotyczny głos Wojciecha Kałuży brzmi niczym szanty śpiewane przez przepływającego Styks Charona, a riffy i perkusja budują klasyczny, często wręcz sabbathowski klimat. Mamy momenty ciężko-bujające (A Crow Funeral), mamy tu zaciągi heavy-bluesowe (A Godless Chapel) czy gęsto sunący heavy-punkowe riffy (Witch Hunt Eternal). Całość zamyka psychodeliczno-oniryczny song (Lucifer Wept), który jest niczym ciężka, mroczna kurtyna opadająca prosto na nas.

Debiutanckie albumy nagrywane przez weteranów mają w sobie swego rodzaju magnetyzm. Muzycy, którzy wyrobili sobie już markę na scenie, a ich nazwiska są gwarancją jakości, to dobro samo w sobie. I bardzo cieszy fakt, że takie dobro potrafi nagrać tak pyszną i „złą” muzykę. Gratuluję chłopakom kolejnego, udanie rozpoczętego projektu i już chcę więcej. Ekstraklasa absolutna.

9/10 Michał Drab

Music Wolves - Odstęp