Pradawne moce ukryte w ekstremalnych dźwiękach.
Warszawska formacja Hate należy bez dwóch zdań do najbardziej niezłomnych zespołów w naszym kraju. Ponad trzydzieści lat na scenie, solidne budowanie swojej marki przez trasy u boku największych zespołów świata – Hate, niezmiennie dowodzony przez Adama „ATF Sinnera”, wciąż sprawia wrażenie nieposkromionej, głodnej bestii. Bestii, która weszła kilka lat temu na pierwotną ścieżkę pogańskich wierzeń i tworzy własny, mistyczny świat. Dowodem na to jest trzeci (a na przestrzeni całej kariery – dwunasty) album zakorzeniony w przedchrześcijańskich mitach i wierzeniach, czyli „Rugia”.
Muzycy Hate zabierają nas tym razem na tytułową wyspę na morzu Bałtyckim, czyli Rugię, gdzie przed wiekami stała jedna z najważniejszych świątyń słowiańskiego świata, czyli Arkona. Czczono tam między innymi boga Światowida, a pamięć o tym magicznym miejscu inspiruje do dziś artystów i nie tylko. Co zatem dostaniemy od warszawskich metalowców? Trzydzieści sześć minut potężnego, ekstremalnego wpierdolu spod znaku szalonych blastów, potężnych, wiodących riffów i chwytliwych solówek zawartych w dziewięciu utworach. Partnerami „ATF Sinnera” w tym rytuale są: Dominik Prykiel (gitara), Tomasz Sadlak (bas) oraz Daniel Rutkowiski (perkusja), który zastąpił Pawła „Pavulona” Jaroszewicza. Młody bębniarz zapewnił płycie fenomenalny serwis perkusyjny, co słychać już od pierwszego, tytułowego utworu. Następnie uderza w nas „The Wolf Queen” z natychmiast zapadającym w pamięć riffem. Atmosfera gęstnieje z utworu na utwór, ponieważ podczas słuchania „Exiles of Pantheon” czy „Saturnus” jesteśmy bez reszty wciągani w głąb pierwotnej puszczy, gdzie słowiański chram czeka na odprawienie rytuału a na naszych plecach czujemy wzrok przedwiecznych bogów.
Hate niczym doświadczony płatnerz wykuwa i hartuje swoje albumy niczym nowe ostrza, które tną na potęgę. Nie ma tu chwili wytchnienia dla słuchacza. Bardzo ciekawym zabiegiem jest też mieszanie języka angielskiego z polskim (ostatnie wersy „Velesian Guard”) co wychodzi „ATF Sinnerowi” przepysznie złowrogo. Całość albumu kończą pompatyczne „Sun of Extinction” oraz „Sacred Dnieper”, gdzie, jak sama nazwa wskazuje, z nadbałtyckiej Rugii przeskakujemy na wschód do majestatycznej i świętej dla Słowian rzeki, Dniepru.
Poza warstwą artystyczną na uznanie zasługuje jeszcze wysoka produkcja, za którą odpowiadają mistrzowie w swoim fachu, czyli bracia Wiesławscy ze Studia Hertz.
Albumem „Rugia” Hate pokazuje, że zasłużyło sobie na miejsce w panteonie najlepszych, ekstremalnych grup na świecie. Jako fan zespołu od przeszło dziesięciu lat jestem spokojny o to, że jeszcze niejednym zaskoczą i zabiorą nas głębiej w świat tajemnych rytuałów, skąd na pewno nie będziemy chcieli szybko wracać.
9/10 Michał D.