Blackmetalowa doktryna.

Jest wiele zespołów, które nie próżnują i serwują swoim sympatykom muzykę z niezwykłą regularnością. Jednak ciężko czasem o to, aby wydawnictwa wypuszczane w tak krótkim czasie od siebie trzymały równy, przynajmniej dobry poziom. I tutaj pojawiają się bohaterowie dzisiejszego tekstu, czyli górnośląski zespół Hegeroth, który przynosi nam swój najnowszy album „Sacra Doctrina”.

Chorzowskie trio było pierwszym zespołem, o jakim miałem przyjemność pisać na łamach Music Wolves, dlatego w pierwszą rocznicę mojej działalności na portalu miło mi do nich powrócić. Na poprzednim albumie „Perfidia” otrzymaliśmy bardzo skutecznie uderzającą w uszy dawkę black metalu. Na „Sacra Doctrina” nie jest inaczej. Wydana ponad rok po poprzedniczce płyta zawiera również osiem utworów i trwa niespełna czterdzieści minut. Nie ma tu zaskoczenia, kombinacji ani silenia się na wymyślanie koła na nowo. Jest za to diabelska, mroczna konsekwencja w działaniu i propagowaniu ekstremalnego metalu. Ciekawym zabiegiem jest stworzenie tryptyku zatytułowanego „In Torment” (z czego na końcu płyty pierwsza część wykonana jest w języku polskim). Pomiędzy nimi mamy utwory „Out of Habit”, „With Adoration”, „From Nothingness” oraz „With Devotion”, które przywołują mi na myśl wczesne dokonanie Dimmu Borgir (bez symfonicznego patosu) czy Dark Funeral. Każdy utwór sprawia wrażenie, że bierzemy udział w mistycznym rytuale, od którego nie ma odwrotu. Perkusja i gitary zasuwają tak, że głowa sama skłania się do „mielenia” i ułożenia dłoni w „rogi”. Wszystko brzmi na najwyższym poziomie, teksty odwołują się do treści antyreligijnych oraz buntu przeciwko ustalonym przez Kościół regułom. Dziesięcioletnia kariera grupy Hegeroth pokazuje, że zespół ten nie zmarnował czasu i jest w tym momencie jedną z lepszych formacji blackmetalowych w tym kraju.

Taki album to sama przyjemność. Fani gatunku nie potrzebują rekomendacji, chociaż zapewne znajdą się tacy dla których twórczość Hegeroth będzie „za mało radykalna”. Zespół natomiast robi swoje, idzie po swoje i po raz kolejny zdobywa swoje. Veni, Vidi, Vici.

9/10 Michał D.

Music Wolves - Odstęp

Mentally Blind – Stage: Zero – recenzja

Moc i selektywność. Ostatnio w jednym z formatów jakie prowadzę na temat muzyki użyłem określenia: #PolskiCoreMaMoc. Rodzime zespoły obracające się w gatunkach takich jak metalcore/deathcore/hardcore…

Więcej ==>

Alphoenix – Evil Ways – recenzja

Nowoczesne granie w japońskim stylu Ogrom współczesnych grup metalowych idzie w nowoczesność. Cyfrowe brzmienie, sample i karkołomne breakdowny w niemal każdym utworze. Często jednak za…

Więcej ==>