Spiewając z Valkiriami

Jednoosobowe projekty zawsze budzą uznanie w moich oczach. Chociaż na portalach społecznościowych z łatwością można znaleźć prześmiewcze memy z podpisem On nie jestbezrobotny- Pracuje nad jednoosobowym projektem blackmetalowym. Śmiech milknie kiedy twórca wydaje singiel, demo, a później płytę długogrającą. Nie zawsze tak jest, ale warunkiem sukcesu jest podjęcie próby. Jednoosobowa szwedzka horda w osobie Larsa Broddessona pod szyldem HILD (staronord. hildr – bitwa, walka) z pewnością jest w stanie uciszyć niejednego szydercę.

Debiutancka płyta Larsa ValFreiya, wydana w Polsce nakładem Odium Records to pół godziny solidnego thrashu z wyraźnymi inklinacjami w kierunku black / crust / crossover. Sam twórca nie jest postacią nową, bo dał się już poznać jako bębniarz szwedzkiego Marduk i sesyjny muzyk w Funeral Mist i Black Altar. Dwanaście umieszczonych na płycie utworów to hołd oddany nordyckiej mitologii i postaciom walkirii. Głos Larsa przepełniony jest taką intensywnością, że duchy zabitych wojowników, porwanych przez walkirie, bez wątpienia kiwają z uznaniem głowami w Walhalli słysząc jego słowa. Nazwa każdego kawałka to imię innej walkirii, a słowa podkreślać mają jej szczególne walory. Lars z pewnością w poprzednim życiu był wikińskim wojownikiem. Tylko w ten sposób wytłumaczyć można fakt, że w pojedynkę stworzył tak kompletną i ciekawą płytę. Podejrzewam, że po otwarciu pudełka z płytą nadal unosi się z niej kurz bitewny. Gdyby zależało to ode mnie, to najchętniej poznałbym Sanngrithr. Duch tej walkirii wzbudza we mnie najsilniejsze odczucia, a dźwięki piosenki rysują w głowie twarz skrzydlatej wojowniczki sprzed wieków. Bardziej współczesną bohaterką jest Rota, której bliżej do angielskiego chuligana londyńskich ulic sprzed kilku dekad z czasów świetności punk rocka. Porywająca Göndul rozpoczyna swoją pieśń ochrypłym wrzaskiem, by bezlitośnie wciągnąć nas w wir chaosu. Chociaż wszystkie utwory mają wyraźnie kilka wspólnych mianowników, m.in. szybkie tempo,bezkompromisowość kompozycyjna i nordyckie inspiracje, to każda jest trochę inna.

W wyniku zamierzenia twórcy, żaden z utworów nie trwa dłużej niż 2.30 min. Szwed twierdzi, że koncepcja płyty pojawiła się podczas pewnego wieczornego spaceru w dziczy. Lars wrócił do studio i w pięć godzin nagrał pierwszy utwór. Zadowolony z rezultatu postanowił, że płyta ma powstać szybko, a na żaden z utworów nie poświęci więcej niż kilka godzin i ma on trwać nie więcej niż właśnie 2.30 min. HILD udowadnia tym samym, że dobry album nie musi być wynikiem pracy sztabu ludzi i wieloletnich przygotowań. Scum autorstwa Napalm Death, podobnie jak wiele płyt ich okresu powstawały w kilka dni od początku do końca, do dzisiaj będąc pomnikami muzyki.

10/10

Music Wolves - Odstęp

Runika – Pradawna Moc

Odrobina folkowej magii Z Runiką pierwszy raz miałem do czynienia jeszcze zanim stali się rozpoznawalni. Było to przed wydaniem bohaterki niniejszego artykułu, debiutanckiej płyty „Pradawna…

Więcej ==>

SVITA – SVITA (2022)

Dar południc i rusałek! Dawno folku nie było prawda? Myślę, że, warto to zmienić, wracając na nasze polskie podwórko. Bowiem Paweł Dyjan, znany miłośnikom folku…

Więcej ==>