Sakrament bluźnierstwa
Veni, vidi, vici – tak określiłbym to, co zrobił zespół Hostia po wdarciu się do świadomości słuchaczy ciężkiego grania w Polsce. Od czasu debiutu w 2018 roku grupa przedstawia swoją wizję wściekłości na zastany porządek świata (z uwzględnieniem instytucji Kościoła na czele) i komentuje to wszystko w piekielnym, bluźnierczym stylu. Po czterech latach dalej wyrabiają swoją markę nie oglądając się na nikogo i na nic a kolejnym monolitem w karierze zespołu jest najnowszy mini album „Resurrected Meat”. Siedem utworów, prawie wszystkie poniżej dwóch minut długości, łącznie jedenaście minut muzyki. Czy trzeba czegoś więcej w tym przypadku? Otóż nie.
Każdy z utworów to klasyczne death/grindcore’owe killery. Brutalne i brudne brzmienie hartowane w ogniu i bezprecedensowej, gęstej produkcji. Nie brakuje też dobrego, riffowego bujania w utworze „Bow to Me”. Podobna sytuacja odbywa się w utworze „Christ’s Soldiers and Other Delusional Disorders” gdzie już po samym tytule możemy się domyślić do jakiej grupy fanatyków religijnych zainteresowana jest treść. Wokalista St. Sixtus wypluwa z siebie kolejne, jadowite wersy a pozostali, anonimowi instrumentaliści wtórują mu na równym poziomie. Ciekawostką na tej płycie jest ostatni utwór „Chvrch Burner – ZAMILSKA Remix” będący elektroniczną wariacją na temat utworu o tym samym tytule pochodzącym z poprzedniej, dużej płyty zespołu „Carnivore Carnival”. Moim zdaniem to bardzo dobra klamra dla tego rozpierdolu jaki dzieje się na całej EP-ce.
Hostia to zespół który z jednej strony niczego nie musi ale za to robi wszystko. Tutaj bluźnierstwo i wściekłość są wręcz namacalne i podawane jak surowe, pełnokrwiste mięso. Pomimo krótkiej formy wydawniczej twórczość tego zespołu można konsumować bez znużenia i napawać się tym non stop. Jeśli nie znacie, to koniecznie nadrabiajcie. Ekstrema najwyższej próby.
9/10 Michał D.