Łowcy Wampirów
Hrabia
Nawet w dzisiejszych czasach rock and roll to ciekawe zjawisko i wciąż można posłuchać zespołów, których oryginalny styl w zasadzie ciężko porównać ze stylem jakiejkolwiek innej kapeli, a Hrabia jest z Polski, z Podkarpacia, które wydało już na muzyczny świat sporo oryginalnych tworów. Może to ta bliskość Karpat powoduje, że w głowach młodych ludzi tworzą się wizje pełne lasów, poczwar, opowieści podobnych do tych z Transylwanii? Może to jednak specyficzny smak bimbru, a może wysokokrwista dieta, którą uwielbiamy? Buhahahahaha!!! Eee, dobra, śmiech Draculi w postaci literek nie jest taki poruszający, jak jego śmiech „na żywo”, czy tam „na martwo” 😉
Hrabia wydał właśnie swoją najnowszą płytę pt. „Post Mortem” – no i co my tu mamy? Otóż mamy całkiem ciekawe połączenie punka, punk rocka, a nawet chwilami metalu z… horrorem. Kojarzycie na szybkości polski zespół punkowy śpiewający o wilkołakach? Ja nie bardzo. A tymczasem od pierwszego wydawnictwa Hrabia trzyma się swojego planu i przygrywa muzyczkę punkrockową z opowieściami rodem z Transywanii lub „Opowieści z krypty” – ciekawe połączenie, prawda? Całkiem ciekawe, a na „Post Mortem” mamy 10 utworów, których stylistyka jest dość spójna, chociaż zdażają się i wyjątki:
1. Post Mortem
2. Strzyga
3. Edward Mordrake
4. Dorian Gray
5. Coven
6. Bela Lugosi nie żyje
7. Sleepy Hollow
8. W noc Halloween
9. Boris Karloff
10. Kołysanka
Lista tytułów prezentuje się całkiem zacnie, zatem pomacajmy, co czai się pod wiekiem trumny. Elegankie intro „Post Mortem”- ooo, na samym początku zapowiedź ciężkiej, metalowej płyty! Ładnie! Jednak to tylko smaczek, kawałek mięska rzuconego „Strzydze” na zachętę 🙂 Strzyga, Edziu, Dorian i Coven nie pozostawiają wątpliwości, że słuchamy punk rocka, który nie ma zamiaru być ślamazarny: jest tempo, szybkie gitary, chwytliwe refreny do samocho… wróć! – do czarnego karawanu pędzącego przez wąskie, bieszczadzkie, kamieniste drogi jak znalazł. Mój faworyt to „Dorian Gray”, do którego możecie zobaczyć również teledysk – polecam, kawał dobrej roboty. Wspomniałem o metalu – a i owszem – w „Covenie” dosłuchałem się Manegarm! 😀 „Bela Lugosi” – mamy chwilę przerwy, to taka
średniotempowa krwista kiszka; kiszka, a nie wątroba, gdyż jest to najspokojniejszy kawałek na płycie, przy czym wiadomo, że kiszka jest wolna, a wątroba szybka. W każym razie tak mowią w Siedmiozagórogrodzie 😉
Z pozostałych utworów wyróżnia się „Boris Karloff”, który zaśpiewał Sebastian – pałker. Baaardzo, bardzo zacne, hmm… rockabilly? Podsumowywując, mamy do posłuchania kawał fajnego punk rocka, z prostymi gitarami i solówkami i jeśli już musimy go porównać, to muzycznie usłyszymy tu trochę Offspringa i podkarpackiej Sabały Bacały, ale na pewno nie będzie to pełny obraz. Brzmienie płyty jest bardzo miłe dla ucha – fajne, naprawde fajne gary (pałker gra w iście metalowym stylu i za to wielki plus się należy 🙂 ), mięsisty bas, przyjemne gitary. Łyżka margaryny w tę miłą potrawkę jednak wpadła, przy czym jest to moje zdanie i niekoniecznie może Wam to przeszkadzać – trochę jednak tych gitar mi brakuje, a perka dominuje miks (kwestia gustu). Wokale – ja wolę chrypiące woksy niż czyste (ale ja jestem metal owcą, a nie punkowiną), bardzo podoba mi się sposób śpiewania w „Borisie Karloffie” i ciekawym połączenia obu wokalistów (nie bierzcie tego dosłownie ;)) zatem, kto nie ma płyty „Post Mortem” – uderzajcie do zespołu po CD – warto mieć podkarpacki soundtrack do „Buffy: Postrach wampirów”… tzn. do Beaty –Postrachu Wąpierzy – rock’n’roll till death!!!
7.5/10
Diaboł