YLLGEN to istna świeżynka w naszym śląskim muzycznym podziemiu, ale nie jesteście przecież nieopierzonymi młokosami, którzy miesiąc temu zaczęli bawić się muzyką. Trzon zespołu stanowi bowiem stara ekipa FATE, czyli Kasia (wokal), Bartek (gitara) i Jasiek (perkusja). Skąd wyłapaliście Filipa (gitara) i Jacka (bas) i jak doszło do tej metamorfozy?

YLLGEN:

Technicznie rzecz ujmując Filip jest znajomym Jaśka, z którym parę razy zdarzyło nam się pojammować już w przeszłości, więc nie można powiedzieć, że ten wybór to skok w nieznane. W zasadzie początkowo Filip miał wskoczyć na bas, a w swojej poprzedniej kapeli grał na… perkusji. Gdy rola Filipa została ostatecznie ustalona, wrzuciliśmy ogłoszenie i po kilku basowych kandydatach to Jacuś został naszym wybrankiem! 😉

Wasze pierwsze wspólne dziecko, czyli płyta „Fate Unfolds”, która wyszła całkiem niedawno, to swego rodzaju ostatni pokłon dla Członków FATE, biorących udział w nagraniach tego materiału? Rozliczenie się z emocjami i start w nowy muzyczny etap? Opowiedzcie o tym coś więcej.

Bartek:

Kilka rzeczy zbiegło się jednocześnie. Album zarejestrowaliśmy w starym składzie: Tomasz Horbaczewski na basie i Adam Kaliński na gitarze rytmicznej. Zmiana, o której mówisz przyszła w sposób zupełnie nieoczekiwany – dzień po zarejestrowaniu swoich śladów w studiu Tomek doznał rozległego udaru. Był to dla nas szok, przez Covid ciężko było o jakąkolwiek informację na temat jego stanu zdrowia, a dotychczas traktowaliśmy się praktycznie jak rodzina. Na szczęście wyszedł ze śpiączki, walczy o powrót do sprawności, natomiast niestety nie jest już w stanie z nami grać. To wydarzyło się w kwietniu 2021. Gdy przyszło do kwestii wydania albumu, z powodu konfliktu nazw (jest już przynajmniej jeden zespół o nazwie FATE w naszym kraju) uznaliśmy, że zmiana szyldu jest warunkiem koniecznym, inaczej moglibyśmy zostawić lata naszej pracy i materiał, który stworzyliśmy na dnie zapomnianej szuflady… I tak jak mówisz, ja chciałem i dla siebie i dla Tomka, żeby ten materiał ujrzał światło dziennie.

Gdy na gitarze Filip zastąpił Adama okazało się, że jest to olbrzymi powiew świeżości i otwierają się nowe horyzonty. 🙂 Ponieważ stary materiał powstawał i był przez nas ogrywany od 2018 roku, bardzo chętnie spróbowaliśmy czegoś nowego, co faktycznie nazwałbym nowym etapem.

Kasia:

Za muzyką FATE i całym okresem, w którym wspólnie tworzyliśmy stoi wiele historii, pracy i zaangażowania każdego z nas. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy mieli pozostawić to bez śladu, więc mimo wszystkich przeciwności losu dążyłam z chłopakami do wydania całości materiału. Ten album jest dla mnie swoistym credo przyjaźni i pamiątką wspólnych lat w FATE, więc mimo iż nie jest to z perspektywy osób z zewnątrz do końca jasne, ja sama czułam, że musiałam doprowadzić temat do końca. Efektem naszych działań jest piękna płyta, zawierająca 12 autorskich kompozycji, do których odsłuchu serdecznie Was zapraszam.

Wydaliście ją własnym sumptem, czy udało Wam się znaleźć jakąś Dobrą Duszę, która wsparła Was w tym przedsięwzięciu?

Bartek:

Dobrzy ludzie pomogli nam w zbiórce środków na nagranie płyty, a wydajemy na własną rękę. Pani Kierowniczka Katarzyna własnoręcznie ogarnęła 100% oprawy graficznej i wszelakich innych szczegółów, na które nie zwraca się uwagi, ale muszą być dopięte, za co należą się jej pokłony do samej ziemi. 🙂

Kasia:

<Śmiech> Tak, Pani Kierowniczka – serdecznie dziękuję! Już od listopada pracowałam właściwie na dwa etaty, żeby złożyć płytę w całość od strony wizualnej do produkcji… Jadziu, powiem Ci szczerze, nie było dnia, w którym nie marzyłam, żeby mieć ją już w dłoni. Cały proces przygotowania fizycznych kopii i materiałów na streamingi był bardzo ciekawy, ale też bardzo intensywny, więc cieszę się ogromnie, że dopięłam swego i mogę chwalić się nie tylko muzą, ale całokształtem tego limitowanego wydania.

Platformy streamingowe wprawdzie ułatwiają życie, ale zaburzają nieco pierwotną frajdę z nagrywania płyt i ich dystrybucji. Czy w obecnych, niełatwych czasach wydawanie materiału w formie fizycznej nie budziło Waszych obaw? Że koszty zbyt wysokie, że się nie zwróci?

YLLGEN:

Jak widać u nas wszystko jest odwrotnie – najpierw numery ograliśmy na koncertach, a na koniec nagraliśmy album. Nie patrzyliśmy na to w ten sposób, nie szukamy zarobku, może się nie zwróci, ale jako kapela dzielimy między siebie koszty wydania.

Słuchając „Fate Unfolds” trudno jest mi znowu nie odnieść się do twórczości z „wtedy” i „teraz”. Ale poniekąd sam fakt wydania dorobku FATE pod szyldem YLLGEN prowokuje taką muzyczną analizę. Ponadto byłam na kilku koncertach FATE i całkiem niedawno na „dziewiczym” gigu (z przygodami <śmiech>) YLLGEN w Katofonii w Katowicach – różnica w twórczości jest bardzo wyczuwalna. Opowiedzcie o Waszych muzycznych inspiracjach, perspektywach i wizji YLLGEN.

Bartek:

Obecnie pracujemy nad kolejnym kawałkiem YLLGEN, gotowych jest już 5. Być może niedługo będziemy grali w 100% nowego seta, na tę chwilę wrzucamy do setlisty parę starszych ulubionych numerów, które nie gryzą się tak mocno z nową stylistyką („House Of Strangers”, „Stay Out”, „Death Favors None”). Oddzielamy je od tych, które można by zaliczyć do klasycznego heavy metalu z patatajkami i dickinsonami. 🙂

Co do inspiracji mnie ciągnie w dystopijno-niepokojące klimaty z kontrastami w dynamice.

Nawiązując do dziewiczego koncertu YLLGEN w Katofonii… Reakcje słuchaczy były niesamowite! (Kogo nie było – niech żałuje! <śmiech>)

Kasia:

Tak, publika nas nie rozczarowała! Cały gig poszedł świetnie, mimo efektów specjalnych w postaci wybijających korków, burzy i wybuchających kufli z piwem! Chcę podziękować za ten zastrzyk energii wszystkim obecnym na koncercie osobom, również Tobie Jadziu! Super, że mogłaś tam z nami być, w końcu był to debiut YLLGEN, pierwszy ever show który daliśmy. 🙂 Co do muzyki, wraz ze składem zmienił się jej charakter, co mi osobiście bardzo odpowiada. Zmiana stroju wprowadza w nowe utwory niepokój, zmęczenie i pewną niestabilność, co odzwierciedlam w warstwie tekstowej. Dla mnie ten kierunek naszego muzycznego rozwoju jest strzałem w dziesiątkę, eksplorujemy nowe środki wyrazu. Jestem zachwycona współpracą w obecnym składzie i klimatem nowych kompozycji.

Czy – jak przystało na bądź co bądź zaprawionych w scenicznych bojach Muzyków – weszliście „z buta”, czy jednak była trema?

Bartek:

To zależy o kim mowa. Ja osobiście nie mogłem się doczekać tego grania, a wiedzieliśmy o nim z prawie dwumiesięcznym wyprzedzeniem… poprzednie dwa gigi nie doszły do skutku między innymi przez Covid… głównie przez pandemię nie graliśmy praktycznie trzy lata. 🙂 Są pewne nerwy, ale dlatego że np. zaczyna przerywać odsłuch albo jakiś sprzęt pada w ostatniej chwili. Tremy jako takiej nie miałem – raczej czułem energię, którą staram się rozchodzić podczas grania, szkoda że to nie scena jak w BUKu. 🙂 (Amfiteatr BUK w Rudach, gdzie kilka lat temu grał FATE – przyp. red.)

 

Kasia:

Wszyscy świetnie bawimy się w trakcie gigów, które dajemy, co mamy nadzieję widać na scenie! Dla mnie to mój czas, nie ma nic poza muzyką i ludźmi. Nie ma sceny, gry i świateł. Nie mam syndromu “natchnionej artystki”, nie planuję swojego show i czasy stresu mam dawno za sobą, bo to co widać na scenie idzie prosto z serducha, a nie jest wycyrklowanym w najmniejszym detalu spektaklem. Przeżywam muzykę razem z publicznością i to właśnie jest dla mnie najlepszą częścią każdego koncertu – chemia, która wytwarza się między nami i energia, którą się dzielimy przez muzykę YLLGEN.

Uraczyliście nas klipem do utworu „Stay Out”, który od pewnego czasu krąży po sieci. W jaki sposób zrodził się pomysł na tę realizację?

Bartek:

To była bardzo spontaniczna akcja. Był też bardzo spontaniczny scenariusz klipu, którego w zasadzie nawet w 50% nie zrealizowaliśmy… <śmiech> Na szczęście Kaśka nas wybawiła i sama zmontowała klip, uzyskując efekt lepszy, niż się spodziewaliśmy. 🙂


Kasia:
Tak, to był kolejny projekt, którego się podjęłam. Nigdy nie składałam wcześniej klipu, co pewnie widać <śmiech>, ale jestem zadowolona z efektu końcowego. Wszystko robimy sami, nie mamy managera, a życie kapeli na budżecie wiąże się z pewnymi kompromisami. Nie mamy budżetów na klipy, nagrania studyjne, dlatego wiele rzeczy, które widzicie i słyszycie są zrobione przez nas samych. 🙂

Klip klipem – fajnie, że jest, ale dla zespołów prawdziwym żywiołem jest scena i granie na żywo. Jakie są Wasze najbliższe plany koncertowe?

Kasia:

Już 25 czerwca 2022 w Bytomskim klubie Gotyk zagramy koncert z kapelą Moleskin. Chłopaki łoją aż miło, sama nie mogę się doczekać! Jest to też wyjątkowa impreza dla mnie, bo po raz pierwszy zagram koncert w swoim rodzinnym mieście i nie ukrywam, że liczę na super after party! <śmiech> Co do dalszych terminów – warto nas śledzić na Facebooku lub Instagramie – tam na bieżąco będą pojawiać się informacje o koncertach.

Będąc na Waszej próbie (dziękuję za zaproszenie i przesympatyczne przyjęcie) zagraliście sporo nowych numerów, które brzmią bardzo obiecująco. Planujecie w niedalekiej przyszłości nagrać jakiś singiel, który będzie odzwierciedlał muzyczne oblicze YLLGEN?

Bartek:

Obecnie mamy bardzo dużo tematów, które zajmują nas czasowo i organizacyjnie, powoli się odkopujemy, aby taki singiel przygotować i zrealizować. Najpierw zagramy kilka koncertów i w międzyczasie nagramy nowy materiał i klip na singiel.

Kasia:

Tak. Już zaczęliśmy rozmowy w sprawie klipu i prawdopodobnie w sierpniu ruszymy ze zdjęciami, więc bądźcie czujni. W ostatnim kwartale 2022 będziecie mogli spodziewać się singla i klipu od YLLGEN.

Dziękuję za rozmowę i poświęcony czas. Z całego serca życzę Wam niekończących się pomysłów na nowe utwory, ale przede wszystkim życzę Wam łaskawych czasów na promowanie swojej twórczości.

YLLGEN:

Dzięki Jadzia i dzięki Music Wolves za wywiad! Pozdrawiamy Was i czytelników!

Dzięki wielkie. Pozdrock!

/Baba Jaga/

Music Wolves - Odstęp

O hejcie, muzyce i sytuacji koncertowej – czyli wywiad z zespołem Destroyers.

Jest to ten moment, w którym dźwięk przejmuje kontrolę, a człowiek ją traci – w obszernym wywiadzie dla Music Wolves o nowej płycie „Radiance of a Thousand Suns” industrial-metalowego Whalesong, pasji, inspiracjach twórczych, koncertach oraz swojej pracy opowiada multiinstrumentalista, wokalista i kompozytor – Michał Neithan Kiełbasa.

Więcej ==>

Thy Soulless Empire – Wywiad z Marcinem Fronckiem Frąckowiakiem

Jest to ten moment, w którym dźwięk przejmuje kontrolę, a człowiek ją traci – w obszernym wywiadzie dla Music Wolves o nowej płycie „Radiance of a Thousand Suns” industrial-metalowego Whalesong, pasji, inspiracjach twórczych, koncertach oraz swojej pracy opowiada multiinstrumentalista, wokalista i kompozytor – Michał Neithan Kiełbasa.

Więcej ==>