Idzie Buka! Muminki uciekajcie!

Dawno mnie nie było w Finlandii. Akurat tak się złożyło, iż, zespół KOUTA, który 21 kwietnia 2023 roku niezależnie wydaje swój debiutancki album zatytuowany ,, Kaarnaköydet” więc nadażyła się okazja. Jaki ten debiut się okaże? Trudno stwierdzić. Tym bardziej z ogromną chęcią podzielę się swoimi odczuciami, jeśli chodzi o ten album. Zaczynamy!

Album otwiera ,,Äitimaan Laulu”. Wstęp jest akustyczny. Wokal też stawia na klimat. Mam tu na myśli głównego wokalistę, czyli Antti Mäki-ego. Instrumentów smyczkowych się też nie spodziewałem, doszedł też chórek, czyli Sanna Koskinen i Eero-Kalle Bergman. Bębny też robią swoje. Otwarcie nieoczywiste. ,,Turjan Takaa” sam początek, to wejście smoka, surowy riff gitar, perkusja i scream, ale przez moment. Potem główny wokalista growluje a dwóch gitaryzstów próbuje czystych wokali, black’n’rollowe breakdowny, podwójny bas, podkręcający dynamikę. Następnie znowu scream, trochę się dzieje. Choć do efektu wow trochę brakuje. Następnie lawina i chórki, jak dla mnie niepotrzebny przerost formy nad treścią,przez to zmarnowany potencjał. ,,Häpeä” to dobra perkusja z basem, ekspresyjny scream, riff taki sobie. Tu najlepsza jest w sumie perkusja. Nadal mnie to nie porywa. Nawet jak na black, jest to, delikatnie mówiąc średnie. ,,Veriaura” ma wreszcie riff z prawdziwego zdarzenia i perkusja, ale, wokal na początku okazał się fatalny, dalej poszedł efekt domina. Breakdowny gitarowe są ciekawe, ale co z tego jak tego nie ratują. Sam koniec z akustyczną partią, odskocznia dzięki, której nie zanudziłem się na śmierć. ,,Kurja Raakile” to nieco lepszy riff, wraz z perkusją. Daje to radę. Choć wsparcie wokalne, głównego wokalisty- tragiczne. ,,Sukujyrkkämä” to znowu folkowy wokal grupowy, z perkusją i podwójnym basem. Następnie znowu black/death/punkowy breakdown. Potem znowu spokój i ponownie. Zwiało monotonią i to bardzo. Album zamyka utwór ,,Kylmä Kalvaa ’’ ponad dziesięcio minuta suita. Skrzypace, gitara i bas. Perkusja bardzo klimatyczna nie powiem. Jak wchodzi wokal to wielogłosowy, z chórkami, znowu. Przewidywalny ,,blackowy” twist. Następnie spowolnienie i trzy razy zmiana a na koniec wokalista, nie wiem już który próbuje sił w wokalu gardłowym.

Debiut zespołu KOUTA o wdzięcznym tytule Kaarnaköydet nie wypadł najlepiej. Wokalista ma niewielką skalę głosu do zaoferowania, rozumiem szepty, wokale pomocniczne, chórki, wszystko jest dobrze jak to się przysłowiowo spina z muzyka, a tu tak nie jest. Black folk? Folk na pewno, co do blacku, raczej black w fazie mocno rozwojowej. Perkusja jest tu najbardziej death/hard corowa, dynamika punkowo/black’n’rollowa, no i te elementy folku, zwłaszcza wokal gardłowy, a raczej jego próbki. Zespół powinien się zdecydować co, chce robić, bo ciągnięcie kilku srok za ogon nikomu nie wychodzi na dobre, a tu zostało pociągniętych ewidentnie za dużo. Album ma dobre, ale tylko chwile. Jedyne co tu jest bardzo dobre to okładka. Z cała sympatią do Finlandii, KOUTA dała fatalny debiut, czeka ich dużo pracy jeśli chcą się wybić nawet w podziemiu black-owym.

Kacper Sikora ,,Relevart”

5/10

Music Wolves - Odstęp
ugla – Linienie

ugla – Linienie

Gdybym budował dom, zrobiłbym to tak, jak ugla komponuje utwory – z pojedynczych cegieł. Każdą obejrzałbym dokładnie i położył tam, gdzie będzie idealnie pasowała, gdyż to właśnie jest kunszt. Gdybym ów dom budował razem z Magdaleną, odpowiedzialną za wokal, przekroczylibyśmy granice kunsztu i zaczęłaby się magia.

Więcej ==>