Doświadczenie Krzywdy już na zawsze pozostawi ślad w Twojej głowie...
Będąc w dość melancholijno-depresyjnym nastroju postanowiłam sięgnąć po EP polskiego projektu Krzywdy, jako że tytuł, jak i opinia osoby polecającej, utwierdziły mnie w przekonaniu, że będzie to najprawdopodobniej dobry wybór na refleksyjny wieczór pod tytułem ,,Dziś będę się dołować”. Zaiste, trafny to był wybór!
Raptem pół godzinki z dark ambientem z domieszką drone, w klimacie skandynawskim, z subtelną nutką folku przywodzi na myśl muzykę filmową na wysokim poziomie. Oddziałuje na wyobraźnię, i owszem.
Powtarzający się motyw miarowych uderzeń bębna, dudniącego niczym krew w skroniach, wraz z nietuzinkowymi efektami uzyskanymi dzięki zastosowaniu elektroniki kreują atmosferę tajemniczości, oczekiwania, napięcia. Jakbyś szedł w gęstej mgle przez ciemny, zimny bór, wyczekując, w którym momencie wędrówki lęk wywołany przez wyobraźnię zmaterializuje się tuż za Twoimi plecami.
Nie zatańczysz, ani nie zanucisz, jako że doświadczyć tu możesz jeno podszeptów, równie niezrozumiałych, jak zbędnych, bowiem utwory są tak dosadnie skomponowane, że oddając się im w pełni, doświadczysz między innymi Zimnoty. Nie mniej jednak, w rzeczonych szeptach chętniej odnalazłabym mantry, które niewątpliwie dopełniłyby stanu medytacji, wyciszenia, wywołanego przez monotonne dźwięki.
Muzyka, z jaką tutaj się zetkniesz jest dość specyficzna, niebanalna, dlatego nie każdemu przypadnie do gustu. Powtarzalne, momentami nużące, przeciągnięte dźwięki, choć harmonijne i usypiające, mogą jawić się jako drażniące i nudne. Z pewnością nie jest to muzyka, którą określiłabym mianem lekkiej.
Następujące po sobie utwory są spójne, konsekwentne, a odebrać je można jako jedną opowieść, stanowiącą jedynie skromną zapowiedź możliwości muzycznych Krzywd, grę wstępną, łechtającą ciekawość, obiecując jednocześnie uniesienie z błogosławieństwem bogini Frei.
Ufam, że warto czekać, by doświadczyć TAKIEJ Krzywdy…
7/10
Wiolka/ Wiedźma