Back to the high school…

Swoją fascynację Seattle Sound przeżywałem w latach 90-tych, kiedy swoją popularność i szczyty list przebojów zdobywały takie kapele jak Soundgarden, Alice in Chains, czy wreszcie ikoniczna Nirvana. Niemniej jednak ten czas już minął, a mój gust muzyczny od czasów liceum uległ wielokrotnym transformacjom, żeby wreszcie odnaleźć się w zgoła innych klimatach.

Powyższe nie zniechęciło mnie jednak, kiedy dostałem do zrecenzowania debiutancki, wydany po dwóch Ep-kach album grupy Manchiz z Bielska Białej. Przyznaję się bez bicia – była to moja pierwsza styczność z chłopakami, pomimo iż zaliczyli już oni swoje małe sukcesy na scenie krajowej. Mają na koncie m.in. wygraną na bielskobialskim Rockoszu, czy udział w AntyfeścieAntyradia.

„Pod Sufitem” została wydana w październiku 2019, pięć lat po rozpoczęciu działalności przez Manchiz. W przeciwieństwie do wcześniejszych dokonań debiutancki album został w całości przygotowany po polsku. W warstwie tekstowej jest dojrzale, chociaż bez zbędnej metaforyzacji. Teksty traktują w dużej mierze o problemach, z jakimi boryka się człowiek we współczesnym świecie. Wybieramy się w podróż w głąb ludzkiej duszy zmagającej się ze swą cielesną powłoką, innym razem kontestujemy z autorem zagrabywanie naszej planety przez współczesną cywilizację, czy spadamy na margines, odrzuceni jak niechciany spam. Są też teksty lżejsze, traktujące o relacjach, marzeniach. Materiał pod tym względem jest bardzo spójny i ciekawy.

Muzycznie jest dosyć równo, co wcale nie oznacza, że nudno. Dostajemy solidną dawkę charakternego rocka smakowicie mocno podlanego sosem rodem z Seattle. Mamy przesterowane gitary, surową perkusję, wszystko jednak pozostaje bardziej uporządkowane niż produkty złotej ery Grunge’u. Na płycie nie znajdziemy spektakularnych, gitarowych solówek ani nie zaatakują nas mocne riffy. Muzyka jest nieco wycofana, mimo to broni się i nie jest monotonna, pozostawia przestrzeń dla słów, które są w tym zestawieniu niezwykle ważne, doskonale się ze słowami uzupełnia i podkreśla ich wagę.

Płytę otwiera spokojny kawałek „Cielesna powłoka”, by przejść w mocniejszą i bardziej dynamiczną nutę w „Cywilizacji” traktującą o jakże aktualnym temacie nadmiernej eksploatacji naszego miejsca we wszechświecie. Później huśtawka nastrojów nadal trwa. Po spokojnych „Konwenansach” wlatuje na „Plan” energiczna perkusja i mocno przesterowana gitara. Urzekł mnie swoim kołyszącym rytmem „Pył i Wiatr”, zafascynował najdłuższy i najbardziej złożony „Spam”, dobrze zaśpiewany, z przejmującym tekstem. Świetnie prowadzone gitary flirtujące z perkusją doskonale podkreślają wagę jego przekazu. Niespokojna muzyka w „Słów brak” znowu świetnie konweniuje z tekstem i kładzie akcent właśnie tam, gdzie jest on potrzebny. „Świadomość” obniża sinusoidę i przynosi nieco wytchnienia, a album kończy lekki w swym wydźwięku „Japan”, opowiastka o potrzebie zmiany, ucieczki w nieco inne realia.

Szczerze jak na spowiedzi powiem, że po pierwszy przesłuchaniu moja ocena „Pod Sufitem” była dość krytyczna. Jednak już po drugim razie zacząłem dostrzegać pewne smaczki, a kolejne odsłuchy tylko pogłębiały przyjemność ze słuchania. Zdecydowanie powinniście dać mu więcej niż jedną szansę, bo warto. Jest to płyta dobrze zrealizowana, przemyślana w swojej konstrukcji, a wokal w wykonaniu Luca Liberta nadaje całości sznytu. Dla mnie był to całkiem przyjemny powrót do szalonych, szkolnych czasów, bez zobowiązań, „Konwenansów” i „Planów”…

Tomek S.

Music Wolves - Odstęp
Druides "Prius"

Druides „Prius”

Druides „Prius”   Druides to zespół, który powstał w 2011 roku w składzie: Rafał Cieśla Ciesielski, Tomasz Lisu Lisiecki i Wojtek Rozmarynowicz. Muzykę , którą…

Więcej ==>