Jak dziki gon, wataha rusza, czując świeżą krew, nadstawia uszu, wytęża swój węch… w odmętach cieni, głosu z czeluści woła ich zew, by szukać, by łowić aż braknie im tchu, dźwięków gniewu, wichury i wyklętych strun…
Mepharis – „Eternal Night” – recenzja
Subtelny ciężar nocy
Różnorodność w muzyce zawsze jest w cenie. Kiedy zmieszane ze sobą barwy dźwięku tworzą spójną całość, muzyka staje się epickim obrazem, jaki oglądamy wewnątrz siebie. Tak jest w przypadku poniższej recenzji drugiego pełnoprawnego albumu wielkopolskiej grupy Mepharis o wielowymiarowym tytule „Eternal Night”.
Opisując najnowszy krążek kwartetu, chciałbym na samym początku użyć trzech słów rozpoczynających się na literę M: Melancholia, Melodyjność i Motoryka. Mepharis czerpie z wzorców takich jak Katatonia, Opeth, Paradise Lost, My Dying Bride czy Anathema (która również ma swój udział na tej płycie, nie tylko jako inspiracja) i na swojej drugiej płycie stworzył solidny pomost wsparty na fundamentach energicznego riffu, melodyjnych solówek gitarowych, subtelnych wstawek akustycznych oraz bardzo dobrze współbrzmiącej sekcji rytmicznej. Otwierający „Before Night Falls” (świetnie zrealizowany teledysk) zaczyna się transowo i spokojnie, aby już po chwili zabrać nas w krainę tajemnic i ciemności. Przemysław Cygańczuk, wokalista i gitarzysta grupy, swoim rykiem prowadzi nas przez kolejne kompozycje. W „All That Remains” wręcz thrashowy riff, a w „Eternal Night” tempa nasuwające skojarzenia z progresywnym metalem. Kompozycje, pomimo różnorodności, utrzymane są w równym tonie i w całym swoim mroku i melancholii brzmią nad wyraz ożywczo. Zespół kroczy swoją ścieżką i daje słuchaczowi swoją muzykę jako dar zdobyty w miejscach, do których on sam by się nie zapuścił. Całość zamyka utwór „Restless Oblivion”, będący coverem grupy Anathema. Jest to swoisty hołd dla tej legendarnej już formacji i na moje ucho został on zrobiony bardzo dobrze i przemyślanie. Takie covery należy szanować 🙂
Podsumowując moje wywody w tym tekście, na drugim albumie Mepharis „Eternal Night” znajdziemy dźwięki, z którymi mogliśmy się spotkać już wielokrotnie. Zespół podaje je jednak w tak ciekawy i hipnotyzujący sposób, że nie da rady przejść obok obojętnie. I nie da się zejść z wytyczonej przez niego ścieżki, dopóki nie wybrzmi ostatni dźwięk na płycie.
Na rockowo i metalowo. Czasami bywa tak, że kiedy poznaję nowy zespół to po samej nazwie mogę intuicyjnie stwierdzić co grają. Jednak bohaterowie dzisiejszego tekstu…
Tajwańskie metalowe Bushido ! Dziś wyprawa do Tajwanu. Dlaczego? Bloody Tyrant, zespół, który miałem okazję w zeszłym roku zobaczyć na żywo, w klubie RUDEBOY, w…
Uduchowiony etno-punk. Manta Birostris to projekt, który zrodził się spontanicznie w 2012 roku jako warszawsko-wrocławski duet, którego założycielem jest gitarzysta i wokalista Adam Sokół, osoba…
Heretique „De non existenta dei” Projekt Heretique zrodził się z początkiem roku 2007 z inicjatywy Grzegorza „Celej’a” Celejewskiego-gitara (kiedyś Mortuary) i Jacka Wołoszczuka-bas (ex. Vox…