W średniowiecznej demonologii chrześcijańskiej Meresin (inaczej: Merasin, Meris, Metiris, Merihim, Meririm, Mererim) był demonem zarazy, zła i wojny, uznawanym również jako Wódz Mocy Powietrznej, Książę Powietrza, czy też Pan Piorunów, który miał kontrolę nad siłami przestworzy, a także zdolność do wywoływania plag, piorunów i grzmotów. Nie bez powodu przywołuję tę alegorię, ponieważ Zespół/Projekt, z którym miałam niewątpliwą przyjemność przeprowadzić wywiad, swoją tajemniczością, a jednocześnie bezceremonialnym przekazem wywołuje u mnie dreszcze na całym ciele, niczym potężna burza z piorunami. Rozmowę przeprowadziłam z Seraphielem (bas, gitara, wokal) oraz Perunem (perkusja, gitara, klawisze, wokal)…

Panowie… Wasza tożsamość artystyczna jest spowita woalem tajemnicy, co potęguje moją dziką ciekawość i chęć zgłębienia choć przedsionka Waszego muzycznego jestestwa. Proszę – zdradźcie genezę powstania projektu Meresin.

Perun: Z Seraphielem znamy się od dawna. Współpracowaliśmy przy okazji różnych projektów i zawsze idealnie się dogadywaliśmy. Kwestia stworzenia wspólnej muzyki była naturalną konsekwencją tego, jak dobrze się rozumiemy na płaszczyźnie muzycznej. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że cała płyta powstała w niecałe pół roku. Wszystko działo się niemal całkowicie spontanicznie, stąd przekaz i emocje na tej płycie są bezpośrednim przełożeniem naszych emocji. 100% szczerości i bezkompromisowości. O to nam chodziło i mogę śmiało powiedzieć, że efekt końcowy przerósł nasze oczekiwania.

Jesteście dość młodym stażem zespołem na naszej polskiej scenie black metalowej – projekt oficjalnie uformował się w 2020 (Anno Diaboli). Nie sposób uniknąć tego pytania – czy powstanie Meresin wiąże się w jakiś sposób z wydarzeniami z wiosny 2020, kiedy to na ludzkość spadła wiadoma zaraza? We wstępie nawiązałam do wątku z demonologii i wszystko spina mi się swoistą klamrą…

Seraphiel: Poniekąd pomogło nam to rozwinąć ogniste skrzydła (śmiech). Na pewno izolacja pozwoliła na znalezienie czasu na pracę nad materiałem, który mimo wszystko i tak powstał bardzo szybko i sprawnie. Ja osobiście bardzo z tego skorzystałem i mogłem spokojnie pracować nad naszym arcydziełem.

Czy nie obawialiście się, że pomysł na bycie „incognito” jest już dość częstym zabiegiem wśród zespołów, zwłaszcza na scenie black metalowej i istnieje ryzyko, że po prostu spowszednieje?

Seraphiel: Może i tak, ale nam to nie przeszkadza. Naszym głównym celem była czystość odbioru naszego albumu. Chcieliśmy pozostać anonimowi, aby słuchacze nie wyrabiali sobie zdania przed przesłuchaniem Czarnego Mesjasza na bazie naszych poprzednich muzycznych osiągnięć. Debiut musiał sam na siebie zapracować.

Może pewnego dnia zdejmiemy maski i ukażemy nasze brzydkie oblicza, kto wie? (śmiech)

Nie da się ukryć, że wizerunek jest bardzo istotnym elementem image, ale skupmy się teraz na warstwie tekstowej Waszego debiutanckiego albumu „Black Messiah”, wydanego w marcu 2021 A.D. . Dla mnie osobiście to strzał w pysk bez znieczulenia i to z prawego sierpowego. Oczywiście w diabelnie pozytywnym tego określenia znaczeniu. Nie pozostawiacie bowiem suchej nitki na KK (Kościele Katolickim), jako instytucji, a także na klerze i wszystkich jego występkach, o których mówi się już głośno. Co kierowało Wami, by właśnie taka tematyka była nurtem przewodnim tego albumu?

Perun: Kościół katolicki brutalnie wchodzi w nasze życie od setek lat. Aktualnie w Polsce to instytucja, która decyduje absolutnie o wszystkim w naszym życiu. Począwszy od tego, czy mamy się narodzić czy nie, z kim się ruchać i na co idą nasze podatki, a skończywszy na tym, czy mamy umrzeć na raka czy wesprzeć mafijny biznes eunuchów w czarnych kieckach. Hipokryzja, poziom zgnilizny i zakłamania w tej absolutnie bezkarnej instytucji sięgnął już apogeum. Chcemy powiedzieć wprost: fuck the cross! Mamy dość rządów zakompleksionych zboczeńców gwałcących dzieci i kradnących naszą kasę.

Według mnie bardzo trafnie ubraliście słowa w muzykę. Niebanalne połączenie surowizny black metalu z mrocznym elektronicznym tłem, wprowadzają w swoisty trans. Do pełni doznań brakuje swędu kadzidła i szelestu zachłannie liczonych banknotów zebranych na tacę. Czuć u Was dobre wpływy sceny black. Jakie są Wasze inspiracje muzyczne?

Seraphiel: Nie wzorowaliśmy się na żadnym dotychczas powstałym materiale. To co słychać na płycie to nasza własna wizja i nasza muzyka. Miałem kilka riffów, Perun przedstawił swoje i bardzo szybko zrodziły się kolejne i kolejne. Elektronika idealnie przeplatała się z ciężkimi, nisko strojonymi gitarami. Już wtedy widzieliśmy, że idziemy w odpowiednią stronę, a efekt końcowy zaskoczył nawet nas.

Black Messiah” jest naprawdę dobrym albumem, wzmagającym apetyt. Jako wiekowa pani po czterdziestce (śmiech) jestem z tego pokolenia, które ponad wszystko ceni sobie granie na żywo. Albowiem nic tak nie pobudza emocji i zmysłów, jak koncerty. I tu pojawia się pytanie – czy bierzecie pod uwagę występy na żywo? Jeśli tak, to kiedy możemy się spodziewać bluźnierczych liturgii z Waszym przewodnictwem?

Seraphiel: Długo zastanawialiśmy się, czy pozostać w cieniu studia nagrań, czy może w pełnym rynsztunku i z wypolerowanymi instrumentami wkroczyć w blask scenicznych reflektorów. Wygrała druga opcja. Teraz poza przygotowywaniem kolejnych kompozycji zbieramy świetnych muzyków, którzy razem z nami ruszą w Polskę, by ramię w ramię szerzyć prawdę o tej zakłamanej instytucji. By wśród dymu i oślepiających świateł nieść słowo. Słowo wyzwolenia z okowów hipokryzji kleru. Już niedługo niczym grzmot uderzymy w spętaną ziemię tego kraju.

Już niedługo Czarny Mesjasz narodzi się na nowo.

Odczuwacie niepokój związany z obecnymi wydarzeniami – zaraza, wojna, pogłębiający się kryzys, czy raczej ze spokojem oswajacie się z tym, co wydaje się być nieuniknione? A może budzi się w Was gniew i bunt przeciwko temu wszystkiemu i chcecie dać temu upust w swojej twórczości?

Perun: W nas zawsze jest gniew i bunt. Na tym polega to co robimy. Bunt przeciwko dewastacji ludzkości i gniew na tych, którzy to robią. Myślę, że będzie to zagadnienie, które poruszymy na następnej płycie, która mam nadzieję pojawi się jeszcze w tym roku.

Z niepohamowaną ciekawością czekam na Wasze dalsze poczynania koncertowe i studyjne. Dziękuję za poświęcony czas i życzę Wam wszelkiej pomyślności w przedsięwzięciach muzycznych.

Seraphiel: Dziękujemy za miłe słowa jak i poświęcony dla nas czas i mamy nadzieję, że już niedługo przyjdzie nam porozmawiać przy drugim wydawnictwie, a może i po koncercie?
Ave blasphemia!

Music Wolves - Odstęp

Jak to jest być Polskim Wikingiem? – Wywiad z grupą Pandrador

Jest to ten moment, w którym dźwięk przejmuje kontrolę, a człowiek ją traci – w obszernym wywiadzie dla Music Wolves o nowej płycie „Radiance of a Thousand Suns” industrial-metalowego Whalesong, pasji, inspiracjach twórczych, koncertach oraz swojej pracy opowiada multiinstrumentalista, wokalista i kompozytor – Michał Neithan Kiełbasa.

Więcej ==>

ROCK NA BAGNIE XII, 1-2.07.2022r – RUSZYŁA PRZEDSPRZEDAŻ KARNETÓW!!!

Jest to ten moment, w którym dźwięk przejmuje kontrolę, a człowiek ją traci – w obszernym wywiadzie dla Music Wolves o nowej płycie „Radiance of a Thousand Suns” industrial-metalowego Whalesong, pasji, inspiracjach twórczych, koncertach oraz swojej pracy opowiada multiinstrumentalista, wokalista i kompozytor – Michał Neithan Kiełbasa.

Więcej ==>