Ile razy jeszcze? No pytam, ile razy?
Ile razy jeszcze? No pytam, ile razy?
Dotarła do mnie epka Nadsvest wydana przez Under the sign of Garazael. Oczywiście za cholerę nie mogłem rozczytać loga. Na okładce logo i jakiś dzik umieszczony w herbie, a w książeczce, chociaż to za dużo powiedziane, na przodzie jakby we mgle jakiś starzec ze starodawnym instrumentem. Na odwrocie dwóch mężczyzn siedzi w jakiejś izbie – oni ubrani nowocześnie, obok nich jakieś krzesła, świece, stół, łeb dzika. Qrwa, co to może być? Pierwsza myśl, że znowu jakiś daremny slavonic pagan metal z fujarkami, niestrawnymi melodyjkami i oczywiście z fatalnym brzmieniem. Miej mnie w opiece, o Rogaty! Krzyknąłem i wcisnąłem play.
Na szczęście okazało się, że jest to black metal i to jaki!!! Klasyczny, ale nie brzęcząco-pierdzący, szybki, wściekły, ale też patetyczny i wzniosły, przywodzący na myśl twórczość zespołu Bathory. Chyba nikt do tej pory tak tego nie robił. Quorthon żyje w tych utworach. Do tego dołączyłbym jeszcze wpływ nieświętego Mayhemu. Wściekłe wokale połączone jakby z chórami, które dochodzą z oddali. Szalone, szybkie gitary i masakrująca wszystko perkusja. To wszystko połączone z melodyjnością. Wszystko tu do siebie pasuje, nie ma ani jednego zbędnego dźwięku. Ta płyta wciąga, wchłania od samego początku, ma niesamowitą, tajemniczą atmosferę. Jej koloryt sprawił ponowne wciśnięcie play zaraz po jej zakończeniu. Materiał trwa niespełna 30 minut i więcej nie potrzeba. To jest całość, początek i koniec, w pełni zrealizowany genialny album. Dopiero grzebiąc w necie, dowiedziałem się, kto jest odpowiedzialny za powstanie tego dzieła. „Kolo ognja i železa” to tylko 4 utwory, ale za to jakie!!!
Ile jeszcze? Mam nadzieję, że jeszcze wiele, wiele razy będę odkrywał tak niesamowite utwory.
Epka wyszła w 2019 roku. Dwa lata bez niej to zdecydowanie za dużo. Jednak lepiej odkryć późno niż wcale. To ja włączam play po raz enty. Wam proponuje zakup tego CD.
9/10
Aradiusz G.