Portugalsko Serbski Black Metal
Niedawno zachwycałem się dźwiękami płynącymi z „Kolo ognija i zeleza”, a tymczasem trafił do mnie split Nadsvest i Necrobode. Split rozpoczyna Nadsvest. Dwa utwory trwające razem dwanaście minut. To kontynuacja drogi podjętej na „ Kolo…” Nadal jest to chłodny black metal, w którym słychać norweskie podejście do black metalu. Jest wściekłość i agresja, ale też pewna patetyczność, tajemnica. Jest zmienność wokali od głośnych, wrzeszczących, po tajemne, melodyjne zaśpiewy. Czy to oznacza, że stoją w miejscu? Nie! Owszem, to jest Nadsvest z kapitalnymi kompozycjami, doskonałymi. Z muzyką, która wchłania, wciąga, przenosi w inny wymiar. Słuchając tych dwóch utworów, świat zostawiam za sobą. To intronizacja śmierci.
Drugą część splitu zajął portugalski Necrobode. Jeszcze jeden zespół, o którym wcześniej nie słyszałem. Zderzenie z dźwiękami Nadsvest sprawiło, że Necrobode mnie odrzuciło. Tu nie ma miejsca na patetyczność. Surowy black metal, duszny, zatęchły, prymitywny. W dźwiękach Necrobode nie ma miejsca na patos, tajemnicę. Jest mocno i do przodu. Co ważne, nie jest to surowizna typu początek lat 90. To, co przy pierwszym odsłuchu najpierw mnie odrzuciło, potem pochłonęło w całości. Tajemnicza, zimna, podniosła (Nadsvest). Brutalna, krwawa, okrutna (Necrobode). Dwa oblicza śmierci. Oba przekazane w niesamowicie. Dwa oblicza podane w różny, ale uzupełniające się sposoby. Po wysłuchaniu tego splitu dotarło do mnie, że „only death is real” nie jest pustym sloganem. To cel, do którego – czy tego chcemy, czy też nie – wszyscy zmierzamy. A Ty jaką śmierć wybierzesz? Nieważne, ona zdecyduje za ciebie. To jeden z najlepszych splitów, jakie usłyszałem w swoim życiu.
9/8
Arkadio Hose Morales.