DIY/punk hardcore/hardcore punk/punk hardcore/ Dębica

Słysząc nazwę zespołu „Nic Śmiesznego”, pojawia się u mnie pierwsze skojarzenie z identycznie brzmiącym tytułem polskiej tragikomedii w reżyserii Marka Koterskiego, której bohaterem jest Adam Miauczyński, niespełniony absolwent łódzkiej filmówki,w rolę którego wcielił się Cezary Pazura. Jednak nie o filmie będę dziś rozwodził się, a o wydawnictwie polskiego zespołu punkowego właśnie, które funkcjonuje pod tą samą nazwą /Nic śmiesznego/. Czy jednak muzycy inspirowali się kultowym dziełem Koterskiego pożyczając nazwę czy też nie, niech pozostanie to ich słodką tajemnicą.

Dzisiaj rozkładamy na czynniki pierwsze,ich debiutancki album „Nihil ridiculum”, co w wolnym tłumaczeniu oznacza właśnie „nic śmiesznego/nic zabawnego”. Tak dla ciekawostki naszych Drogich Czytelników, wyłowiłem z sieci info, że punkowcy istnieją od 2003 roku i dopiero po wielu latach postanowili wydać pełny album długogrający.W duzym skrócie. Ich działalność można podzielić na dwa etapy: pierwszy przypada na lata 2003-2008, a drugi od 2018 do chwili obecnej. I w styczniu ubiegłego roku, Gumiś, Pasiak, Aryel i Słoń, postanowili zarejestrować swoją twórczość w dębickim MOK-u.

Ok, ad rem. Album składa się z 12 utworów utrzymanych w brzmieniu solidnie hard core/ punkowym. Osobiście jestem mile zaskoczonyi mega pozytywnie zauroczony brzmieniem, warstwą kompozycyjną i tekstową. I dzięku wszystkim bogom na tym świecie, że Gumiś nie przekombinował tonacji wokalnej, bo bałbym się potem opisać, co z tego ewentualnie wyniknęło by.

Utwór „Cel (nie)”Hm… W pierwszych sekundach , myślałem, że będzie to cover słynnej melodyjki z filmu „Mission Impossible”, jednak już po chwili okazało się, że jestem w wielkim błędzie. To jest główny riff… Generalnie miły dla ucha, okraszony głębokim refleksyjnym tekstem, krytycznym wobec współczesności i wyeksponowany energicznym wokalem.

Drugi w kolejce, „Pseudo” otwiera przemówienie św. Antoniego M. z partii prezesa. Słowa mocno odnoszą się do otaczającej nas rzeczywistości na płaszczyżnie polityczno-światopoglądowej. Muzycznie mieszcząca się w hard corowym kanonie, przypominającym mi nowojorską kapelę Youth Of Today młucącą w latach 80. XX wieku, wyznaczającej kierunek rzeczonego nurtu.

„Sacrum” natomiast dotyka sfery związanej z funkcjonowaniem pewnej instytucji, w której dominują czerwień i purpura. Komentowana jest postawa kleru wobec człowieka… Tekst filozoficzny, głęboki, sarkastyczny osadzony na klasycznych wibracjach emitowanych przez podobnie łotającą formację w stylu Exploited, a konkretnie chodzi mi po głowie „Beat The Bastards” z płyty pod tym samym tytułem.

Jedziemy dalej i zatrzymujemy się przy piosence „Przepraszam”. Jest to swego rodzaju manifest wobec wyzwań, jakie stawia człowiekowi obecna rzeczywistość . Autor tekstu, świetnie wykorzystuje grę słów, w której jako winny, przeprasza za całe zło, będące konsekwencją działań współczesnej cywilizacji.

„Struś” brzmieniowo na myśl przywodzi „Sexual Favour”, wyżej wspomnianej, legendarnej już formacji The Explioted…Słychać mocny wpływ Brytyjczyków na twórczość NŚ.

„Dziecięce pytania” są niezwykle trudne, proste, dociekliwe i prawdziwe. Gumiś w tej formie, próbuje retorycznioe uzyskać odpowiedzi na nurtujące go zagadnienia odnoszące się do złej strony natury ludzkiej, biedy i niesprawiedliwości społecznej.

Siódma z kolei „Karma”, rzuca moje zdolności asocjacyjne w kierunku Dezertera lub No Means No. Świetny numer, po raz kolejny uwieńczony mocnym przekazem tekstowym.

„Anormalność” rozprawia o odwróceniu etycznego systemu wartości, a „Kultural(nie)” o zatarciu między kiczem a jakością.

„Fanatyzm” jest komentarzem do przesadnej wiary, która jest jest zaczątkiem/przyczyną krwawych konfliktów, a przedostatni „Robotnik” odnosi się do ciężkiego dnia codziennego przedstawiciela klasy robotniczej.

Ostatni numer „Flaga” dotyczy konotacji flagi państwowej, do bólu i cierpienia ofiar, które muszą zostać poniesione w imię takich pojęć jak patriotyzm, nacjonalizm czy władza.

Reasumując, uważam, że „Nihil ridiculum” zespołu Nic Śmiesznego jest cholernie ciekawym punktem, na coraz bardziej kurczącej się polskiej, hc/punkowej scenie. Myślę, że z mojej strony, nie będzie przesadzonym stwierdzenie, że Panowie z NŚ wydali dojrzały, w pełni profesjonaln album, z którego wyłaniają się fantastyczne kompozycje, z tekstami pełnymi sarkazmu i ironii, celnie punktujące globalną terażniejszość. Płyta zaskakująca, dojrzała, energiczna i chwytająca za serca nawet najbardziej znieczulonych apatyków.

9/10.



Łukasz Polak

Music Wolves - Odstęp

Recenzja Halucynogen „Zaraza”

Trup i psychoza Halucynogen – zespół, który nie da się tak łatwo zaszufladkować, w końcu, po kilku latach ciszy nagrał pełny album. Wstrzelili się swoją…

Więcej ==>

Recenzja Danheim „Scapanir”

Odkryj w sobie duszę wojownika… Bywają takie dni, gdy wibracje zjeżdżają drastycznie w dół, w głowie tli się milion myśli, kłębowisko niezałatwionych spraw spędza sen…

Więcej ==>