SZEPTY KAMIENI. HISTORIE Z OPUSZCZONEJ ISLANDII

Islandia. Kraj, wyspa, niesamowicie intrygująca i fascynująca mnie. Miejsce, które zamieszkuje mniej więcej tyle samo ludzi, co w moich rodzinnych Katowicach, przy czym nie przeszkadza to w żaden sposób w ukształtowaniu się tam ludzi nieprzeciętnych. Spójrzmy chociażby na reprezentacje Islandii w piłce nożnej i ręcznej. Spójrzmy na muzykę rozumianą szeroko… Jak z tak małego grona może pochodzić tak wiele osób i rzeczy wyróżniających się na tle ogółu? Wstęp niniejszy powstał nie bez przyczyny, bowiem w dniu dzisiejszym mowa jest o Nyrst – blackmetalowej kapeli z rzeczonego kraju.

Jak zwykle, równolegle do odkrywania muzycznego repertuaru wyżej wymienionych, poszperałem nieco w sieci, żeby wywiedzieć się o nich czegokolwiek. Zatem pod obecną nazwą obecni są na rynku od roku 2016, natomiast wcześniej, bo od roku 2013, funkcjonowali pod szyldem Skuggsjá. Nie doszukiwałem się informacji, co do przyczyn tego stanu rzeczy, spocząłem bowiem na laurach ukontentowany swoimi staraniami wywiadowczymi. Dopowiem przy tym, że w wyniku powyższych czynności, ustaliłem również, że specjalizują się w black metalu oznaczonym etykietą „atmospheric”. Intrygujące…. Słuchajmy.

                Każdorazowo czuję się zobowiązany wyjaśniać, że w scenie blackmetalowej rozeznanie mam mocno średnie. Zatem moje wyobrażenia, jeśli chodzi o ten zaszufladkowany jako „atmospheric”, poszły bardziej w stronę symfonicznych, czy też ludycznych wstawek. Nyrst na „Orsök” pokazuje mi jednak, że ową atmosferę, czy też klimat, spokojnie można budować bez konieczności zaangażowania klawiszowca, bądź całej orkiestry. Od samego początku ich muzyka przepełniona jest chłodem, niepokojem, pewnym wyalienowaniem. Momentalnie stawiają mnie w szeregu, jak niesfornego ucznia, wskazując, że umiejętnym wykorzystaniem gitar, temp i wokali, można osiągnąć właściwy efekt. Właściwy?! Zdumiewający!

Jestem pod wielkim wrażeniem opisywanego krążka. Wrażenie to dodatkowo potęguje świadomość, że jest to ich debiut. Niesamowicie dojrzała, przemyślana muzyka. Kapitalne wokale, czasem przechodzące z typowo blackowych w zawodzące śpiewy, gitary, przygrywające tęskne melodie oraz perkusja, to nadająca ton wręcz monumentalny, to przyspieszająca, niczym mroźny wicher na wulkanicznym pustkowiu. Wszystkie te zabiegi moje zmysły odbierają z wielkim ukontentowaniem. Muzyka na „Orsök” płynie, nie dostrzegam kompletnie mijających po kolei kompozycji. Cały album trwa nieco ponad 41 minut i składa się z 6 kawałków, które przenoszą Nas w to fascynujące miejsce. Miejsce pełne pustkowi i chłodu. Miejsce pełne tęsknoty i przytoczonego już niepokoju. Piękne.

                Muzyka na „Orsök” jest tak sugestywna, że ciężko mi cokolwiek więcej o niej napisać. Album bowiem odbieram w sposób totalnie subiektywny. Pomimo wielokrotnych przesłuchań, nie jestem w stanie nabrać do niego dystansu, czy też przełączyć się w tryb nieco bardziej analityczny. Myślę, że w ten sposób skrzywdziłbym zarówno Nyrst, jak i Was. Świadom przy tym jestem, że nie każdy podda się czarowi tej muzyki. Tak, dobrze czytacie, czarowi.

                Produkcja albumu – klasa. Z jednej bowiem strony podkreślony został kunszt poszczególnych muzyków, jak i, w szczególności, kunszt samych kompozycji. Pozwala nam oddać się płynącej muzyce i przenieść w to niegościnne miejsce. Z drugiej strony produkcja odpowiednio brudna, jak przystało na kapelę blackmetalową. Jest wręcz nasycona wulkanicznym pyłem i śniegiem, chłoszczących Nasze twarze podczas rozpętanej wichury.

                Podsumowując, polecam! Polecam wszystkim, bez wyjątku!

9/10

Paweł „Kostek” Kostka

Music Wolves - Odstęp
Radogost ,,Przeklęty”

Recenzje – Radogost ,,Przeklęty”

Radogost ,,Przeklęty” Znana i lubiana formacja Radogost dość długo trzyma swoich fanów w napięciu, w oczekiwaniu na kolejne krążki. Na płytę, którą właśnie dzierżę w…

Więcej ==>