Pogańska pieśń o pustce i śmierci
Ols to jednoosobowy dark neo folkowy twór na polskiej scenie muzycznej. Nie można go nazwać objawieniem , gdyż z pewnością takim było już pojawienie się projektu muzycznego Ani Olchawy cztery wydawnictwa wcześniej. „Pustkowia” to drugi album wydany przez Pagan Records. Singlem promującym wydawnictwo jest utwór „Pustacie” otwierający album.
Pustacie rozpoczynają się wokalizami w folkowym stylu. Na tle niskich wokali wokalistka snuje opowieść o śmierci i nicości.”…poprzez popioły depcząc zgliszcza ciągnąc za sobą galaktyki ogon kręgami gwiazd, rzędami dusz jedna droga ku entropii…”
Ciemniej korzysta z szerszego instrumentarium – nuta pedałowa nadaje utworowi mroczna aurę na której osnute są wielogłosowe polifoniczne partie. Rytualne bębny dopełniają całości. Słuchając tego utworu na myśl przychodzą mi starsze płyty zespołu Moonlight i brawurowe linie melodyczne tworzone przez Maje Konarska. Możliwe ze była to jedna z inspiracji .Glosy to rytmiczna , żywa pieśń ma zdecydowanie folkowy charakter. Nosowy głos wokalistki nadaje pieśni specyficzny odcień , który stanowi cechę charakterystyczna dla Ols. Krąg rozpoczyna się dźwiękiem fletu i bębnami. Melodie płyną , przeplatają się z rytmicznym i melodycznym ostinato.
Auf dieser einsam mensechfernen przez chwile przypomina recenzowany przeze mnie ostatnimi czasy album The Devil’s Trade – „The iron peak” choć instrumentarium tutaj jest znacznie bogatsze i jest to jedynie drobna sugestia. Dzwonki , flety, instrumenty strunowe o nieznanych mi nazwach – być może po prostu silnie przetworzone przez realizatora. Jest to utwór instrumentalny , gdzie jednym z instrumentów jest głos ludzki. Rytmiczny z powtarzalnym motywem dzwoniącym w uszach stanowi kanwę dla „średniowiecznych” melodii.
Pustka -wschód rozpoczyna się polifonia niczym z utworów Jana Sebastiana Bacha. Bęben nadaje utworowi spokojną motorykę. Szczególnie ciekawe jest tutaj zastosowanie instrumentu , który kojarzy się z preriami westernów i którego nazwy niestety nie potrafię odnaleźć w czeluściach pamięci. W utworze wykorzystano także recytatyw w języku ukraińskim „…Ta piosenka jest jak kamień do serca, a jednak musi być śpiewana…”
Nie ma światła w oknach charakteryzuje się nietypowymi harmoniami oraz growlingiem .W sumie można to zaklasyfikować jako utwór metalowy. Kończy się pięknym dźwiękiem przypominającym kontrabas-. Jest to zdecydowanie najbardziej wyróżniający się utwór na jednolitej dość płycie.
W Jadzie oprócz partii chóralnych snujących średniowieczną melodię pojawia się także męski czysty głos oraz screaming.
Kończące album Zapomnienie zdaje się być inspirowane utworami Dead Can Dance. Tutaj także pojawia się rytmiczna motoryka i melodyjne zaśpiewy nie odbiegające stylistycznie od innych utworów zawartych na płycie.
Nie wydaje mi się aby ktoś do tej pory na rodzimym podwórku pokusił się o stworzenia tak rozległego krajobrazu tajemniczego pełnego mistyczności i niezwykłego kolorytu jakim jest Ols. Mam tu na myśli nie tylko warstwę muzyczna ale także tekstową.Liryki traktują o zżytym z naturą i podległym jej prawom bycie jakim jest człowiek. Jest w nich spojrzenie na życie i śmierć ,narodziny i schyłek istnienia będący przeciwwaga dla wszechogarniającej nicości.
W podsumowaniu nie mogę powiedzieć wiele więcej jak wielkie brawa dla pani Ani za odwagę, wyobraźnię i niezwykłą wrażliwość muzyczną i ogólno-artystyczną jakimi dzieli się z nami każdym wydawnictwem. Zaciekawiona od pierwszego zetknięcia się z Ols trwam w zachwycie i liczę na kolejne wspaniale płyty.
8/10