Dziedzictwo Romana Kostrzewskiego
Nazwa KAT stała się w naszym kraju symbolem metalowego buntu. W latach osiemdziesiątych Roman Kostrzewski pociągnął za sobą tysiące młodych ludzi i odkrył przed Polakami arkana sztuki ciężkiego grania. Wartość kulturowa a także twórczość liryczna oraz prezencja sceniczna Romana Kostrzewskiego nie podlega żadnej dyskusji. Niestety, metalowy wieszcz odszedł z tego świata w zeszłym roku, jednak jego dziedzictwo pozostanie z nami na zawsze. Towarzysze podróży Romana zebrali nowy skład i dalej głoszą KAT-owskie słowo pod nazwą Popiór gdzie zabierają nas, jak sugeruje nazwa nadchodzącej płyty, na „Pomarlisko”.
Gitarzysta Jacek Hiro oraz perkusista Jacek Nowak nagrywali ostatni album pod szyldem KAT & Roman Kostrzewski, czyli właśnie „Popiór” i towarzyszyli ojcu chrzestnemu polskiego metalu do samego końca. Dlatego ten, kto spodziewał się zupełnie innego, niż wypracowanego KAT-owskiego brzmienia na najnowszej płycie, ten będzie rozczarowany. Na ośmiu utworach dostajemy prawdziwą esencję twórczości wokalisty, jego poetykę, teksty oraz akompaniament do jakiego przyzwyczaiła nas legenda metalu. Już od pierwszych dźwięków utworu „Międzyświat” otrzymujemy miks thrash metalowej galopady z chwytliwymi zagrywkami gitarowymi na pierwszym planie a wokalista, Chris Hofler wyśpiewuje kolejne, magiczne wersy. Wielu zapewne wniesie tutaj zarzut, że Hofler kopiuje Romana w każdym calu, jednak zwróćmy uwagę na to, że materiał ten ma błogosławieństwo zmarłego wokalisty Kata i nie zabrzmi inaczej. Mamy tu zachowane wszelkie składowe za jakie pokochaliśmy twórczość Kata i Romana Kostrzewskiego. Głos Hoflera jest głęboki, poruszający i podobnie jak głos Romana, wielowymiarowy. W utworach „Zabierz mnie do piekła” oraz „Marne wycie hien” otrzymujemy znakomity balans między gęstą, metalową jazdą a motywami tak subtelnymi, że wręcz brzmiącymi jak wyznanie kochanka. Ta konwencja nie zmienia się również w kolejnych utworach i panowie z Popióra bardzo sprawnie poruszają się po jasno określonej ścieżce, ale czego innego oczekiwać od takiej klasy muzyków?
Utwory na płycie są dosyć rozbudowane, ale totalnie się tego nie wyczuwa. Wszystkie kompozycje po prostu płyną a dialog wokalu i instrumentów bardzo dobrze ze sobą współgra. Jeśli miałbym się pokusić o to jak odnajduję muzykę na premierowym wydawnictwie grupy Popiór to powiedziałbym, że gdzieś między płytami „Róże miłości….” oraz „Oddech wymarłych światów”. Cały album kończy się wyśmienitą, wyciskającą łzy kompozycją „Requiem”, która mogłaby spokojnie stać w jednym szeregu z największymi balladami zespołu Kat.
Fani, którzy pozostają wierni ideałom i osobie Romana Kostrzewskiego nie będą potrzebowali rekomendacji aby spróbować tej płyty. Popiór i „Pomarlisko” to duch legendarnego wokalisty uchwycony w dźwiękach i słowach. Dlatego nie zgadzam się z tezą, że Roman Kostrzewski umarł. Roman Kostrzewski jest nieśmiertelny i pomimo że nie będzie już Kata, będzie Popiór. Okręt płynie dalej….
8/10 Michał D.