Powrót ,,Wilkołaków” , czyli: Krzyż, Śmierć i Zmartwychwstanie. Z jakim skutkiem? Nieprzewidywalnym!
Po prawie dwóch latach, niemiecki Powerwolf, dzięki Napalm Records 7 kwietnia 2023 roku, mniejsza, że, wypadło to w Wielki Piątek. Powerwolf wydaje swój dziewiąty album zatytułowany Interludium. Po średnich wrażeniach od czasów Call of the Wild, jestem ciekaw, jaki kierunek obrali, tym bardziej iż, nie minęło pełne dwa lata od czasów pełnego albumu.
Album otwiera utwór ,,Wolves Of War”, motyw folkowy słychać tam od samego początku,jest to swego rodzaju wstęp, aby potem pojawiły się gitary ,,Braci Graywolf” wraz z galopującą perkusją i typowym wokalem Attili-i Dorn-a. ,,Efekt echa” jest czymś, czego, nie słyszałem, organy też się wreszcie pojawiły. Solówka gitarowa nie jest zła, ale też nie ma efektu ,,wow”, no i folk na koniec, a no i blasty, dużo blastów. Dobre otwarcie? Nie jestem pewien.
,,Sainted by the Storm” nie zwalnia tempa. Tu wilkołaki spotykają piratów. Nie mam na myśli, tylko tekstu, ale też brzmienia tego jak ,,szanta” z orkiestrą i organami w tle. Czy jest to przebojowe, jak najbardziej. Czy chcę wracać do tego utworu? Ponownie nie jestem pewien. Bo po pierwsze tu efekt headbangingu działa, po drugie przejścia są bardziej przemyślane, a solówka nie napisana na siłę. Inaczej jest to jak dotąd najlepszy utwór na albumie. ,,No Prayer at Midnight” to już trochę monotonia. Jedyne co jest inne, to nieco zmodyfikowane partie głosowe Attil-i. Poza tym, szczerze poza lekkim spowolnieniem, brzmienie jest jednolite i mocno przewidywalne. Tekst jest w pewien sposób prowokacyjny. Na ,,My Will Be Done” mamy już więcej niż ewidentny odnośnik do pewnej postaci. Tu łaciński wstęp wraz z chórem ma więcej niż sens. Wilki mają służyć? Ciekawe, tym bardziej, że ponownie pojawia się motyw ,,świętego” czy też ,,świętych”. Breakdown to flirt trochę z death metalem z organami brzmi to ciekawie. ,,Altars On Fire” to powrót do początku, motyw marszówki z folkiem, to też nic nowego. Partie perkusji to kierunek metal/hard – corowy, chór i budowanie napięcia zakończyły się efektem ,,takim sobie”. ,, Wolfborn” to ostatni nowy utwór. Tu wokalnie jest ciekawie, muzycznie organy i gitary, następnie wreszcie klawisze mają swoje pięć minut, perkusja to ewidentna ,,galopka”, ale w tym szaleństwie też jest metoda. ,,Stronger Than the Sacrament”, ,,Living on a Nightmare”, ,,Midnight Madonna” to jak sam zespół określił ,,rarytasy dla fanów” bo ostatni ,,Bête du Gévaudan”dla mnie nim nie jest.
Okładka albumu ,,Interludium” jest prowokacyjna. Mam tu do czynienia z paradoksem poznawczym. Dlaczego? Osiem utworów ze znanymi mi ,,Midnight Madonna” oraz ,,Bête du Gévaudan”, skuteczniej broni się dla mnie w aranżacji orkiestrowej, bez wokalu Attil-i Dorna. Czy nowe utwory będą moimi ulubionymi? ,,Sainted by the Storm” na pewno poświęcę uwagę, tak samo, jeśli chodzi o ,,Wolfborn”. Reszta trzyma tylko podstawowy poziom rozpoznawalności stylu ,,wilków”. Jako fan Powerwolf-a od czasu ,,Bible of the Beast” z 2009 roku, powtórzę, ten album w wersji ,,metalowej” jest najprzeciętniejszych z wydanych. Ja jestem po raz pierwszy zawiedziony, podstawową wersją nowych kompozycji, ale jednocześnie pozytywnie zaskoczony progresem aranżacji orkiestrowych, tych samych kompozycji tylko ośmiu, a nie dziesięciu.. Tu talent naczelnego ,,organisty” Falk-a Maria-i Schlegel-a błyszczy najbardziej reszta muzyków jest jakby na uboczu, przynajmniej dla mnie. Czy wilk (Powerwolf) nie zaczyna już pożerać czegoś więcej niż własnego ogona? Dla mnie, niestety, trochę tak, mówię to jako ich fan od 2009 roku, czyli od ponad dekady. Do przesłuchania albumu, aby wyrobić sobie własne zdanie, i tak zachęcam.
Kacper Sikora ,,Relevart”
7,5/10