RECENZJA BulletRaid „TIME TRAVELLERS”
BulletRaid to wrocławska kapela, która swoją działalność rozpoczęła w 2015 roku. Pierwotni założyciele formacji to: Łukasz Kapałka, Adam Bajsarowicz oraz Mikołaj Górecki, niestety w późniejszym czasie byli oni zmuszeni opuścić zespół.
Już po nazwie zespołu możemy wnioskować, że w swojej twórczości muzycy będą wyrażać siebie, poruszać tematy tabu i buntować się, gdy czują taką potrzebę. NON SERVIAM z łaciny oznacza bowiem NIE BĘDĘ SŁUŻYŁ.
Już po roku działalności ukazała się pierwsza EP BulletRaid, zatytułowana „LouderThanAll” i bardzo pozytywnie przyjęła się zarówno w Polsce, jak i zagranicą. Być może stało się tak ze względu na klasyczne podejście do heavy metalu. Z czasem zespół otworzył się również na inne brzmienia i zaczął koncertować nie tylko na polskich deskach, ale także na czeskich i węgierskich.
W październiku 2019 roku ukazał się pierwszy długogrający album zatytułowany „Time Travellers”. Być może długi czas oczekiwania jest odzwierciedleniem czasu poszukiwania swojego prawdziwego brzmienia i otwierania się na kolejne podgatunki metalu.
Krążek składa się z dziesięciu anglojęzycznych utworów, co z pewnością pozwala na dotarcie do większego grona fanów. Wydana kilka lat wcześniej EP była ciekawą zapowiedzią zespołu i sprawiła, że oczekiwania wobec debiutanckiej płyty były spore. Formacja nie odeszła całkowicie od klasycznego brzmienia, ale jednocześnie otworzyła się również na interesujące i intensywne brzmienia. Częstym motywem albumu są solówki gitar, które nadają charakteru prawie każdemu numerowi. Chwilami możemy cofnąć się do lat 80 ubiegłego wieku, ale z pewnością nie na długo, ponieważ zespół zaskakuje elementami trash metalu czy hard rocka.
Z całą pewnością uwagę przykuwa wokalista – jego charyzmatyczny, mocny głos, z ciekawą chrypą, która po prostu zapada w pamięć. Doskonale komponuje się z muzyką, dzięki czemu przyjemnie słucha się albumu.
Płyta „Time Travellers” różni się od mini albumu „LouderThanAll” przede wszystkim dopracowaniem brzmienia. Ale także dźwięki, które oferuje zespół, są bardziej agresywne, podrasowane, intensywne i ciekawe, jednocześnie cały czas nawiązują do klasyki.
Każdy z utworów na płycie różni się od siebie, ale jednocześnie tworzy spójną całość. Najbardziej spokojnym i różniącym się numerem jest „Bored With Love”, który jest bardziej nawiązaniem do hard rocka, niż do metalu, ale na pewno pozwala na chwilę wytchnienia i zastanowienia się nad wszystkim, co nas przytłacza – a przecież to też jest ważne w muzyce.
Moją uwagę najbardziej przykuł utwór „Sword of Destiny”, który jest prawdziwą petardą. Nie brakuje tutaj mocnych, intensywnych brzmień. Jest to szybki i energiczny utwór, który z pewnością będzie odpowiedni, dla każdego, kto słucha na przykład Accept.
Ciekawym elementem albumu z pewnością jest wachlarz możliwości, jaki nam oferują muzycy. Zaczynają bowiem od spokojnego, ale nienudnego i banalnego „UnholyCrusade”, by później przenieść nas w mocne brzmienia „Time Travellers” i by w końcu doprowadzić nas do zagłębienia się w swoje uczucia przy melodyjnym „Oathkeeper”.
Kapela BulletRain i płyta „Time Travellers” to z pewnością połączenie, które powinni poznać fani klasycznego heavy metalu, którzy chętnie przeniosą się do lat 80. Jest to również doskonała propozycja dla osób, które lubią oderwać się od rzeczywistości przy energicznej muzyce i charyzmatycznym wokalu. Tak naprawdę jest to płyta, która oferuje tak dużo, że każdy bez problemu odnajdzie w niej kawałek siebie. Słuchając tego krążka, można zapomnieć o rzeczywistości albo zastanowić się nad nią. Można wsłuchać się bardziej w nietuzinkowe brzmienie kapeli albo w mądry tekst, w którym słychać wiele emocji.
Adrianna Jagodzińska