Krótka wycieczka w mroźne przestrzenie gitarami malowane

W dzisiejszym odcinku cyklicznej pogadanki o dobrych nutach wybieramy się na północ kraju, a ściślej – do Trójmiasta, które obfituje w liczne, niewielkie projekty muzyczne. Do tego nurtu zaliczyłbym także Diatom, trio, w skład którego wchodzą Jakub Kolan, Marcin Szkiel i Bartłomiej Sokołowski. Swojej muzyce, chyba dla uproszczenia przypięli szyld z napisem progresywny rock/metal. Jednak, kiedy się w nią zagłębić, jest tam znacznie, znacznie więcej.

Debiutancki materiał to cztero-utworowa EP-ka trwająca zaledwie 21 minut. Mimo to ukazuje on dojrzałość muzyczną twórców. Na „Diatom” wyruszamy w mroczną podróż po zimnych przestrzeniach malowanych przez precyzyjne brzmienia gitar, akcentowanych dodatkowo w utworach „Najdalej” i „Każdy” wokalem, a w zasadzie beznamiętnym monologiem gościnnie występującego wokalisty zespołu Ropień, Michała Spryszaka. Swoich tekstów Michał używa w taki sposób, że mimo braku ekspresyjności, a w zasadzie dzięki temu doskonale wzmacniają mrok i chłód tego minialbumu. Dwa pozostałe utwory są całkowicie instrumentalne. Muzyce może brak technicznej ekwilibrystyki, epickich solówek, gwałtownych zmian tempa, nie jest to jednak materiał monotonny czy nudny. Soczyste riffy, masywne gitary momentami zahaczające o blackmetalowe klimaty, którym nie brak selektywności i przestrzeni, wciągają w swoją muzyczną opowieść, zadziwiają precyzją, absorbują brzmieniem.

 

            Za najciekawszy utwór na płycie uważam pierwszy kawałek, zatytułowany paradoksalnie „Ostatni”. Jest on bardzo zróżnicowany, oferując zimne, mroczne przestrzenie przeplecione mocnymi riffami, momentami wyciszenia i doskonałą pracą perkusji, flirtującej nieco z gitarą basową. Najbardziej właśnie tutaj czuć „progresywność” tego wydawnictwa, udzielającą się pozostałym kawałkom, jednak już nie tak wyraźną.

Bardzo ciekawym zabiegiem jest występ kolejnego gościa na tej płycie, Macieja Pohla, wnoszącego swoją grą na saksofonie dużą dozę szaleństwa i jazzowego brzmienia. Maciej udziela się w utworach „Każdy” oraz „Powrót” (kawałku zamykającym płytę). Jego eksperymentalne momentami granie doskonale wpisuje się w klimat wydawnictwa, a sam udział w projekcie mocno podkreśla poszukiwanie muzycznej tożsamości Diatom i niebrnięcie w stereotypy.

 

en świetnie brzmiący, doskonale zrealizowany przez Osso Studio materiał traktuję jako bardzo interesującą zapowiedź czegoś większego. Pomysłowość, solidny warsztat muzyków, jakość wykonania i poziom kompozycji każą mi wierzyć, że pełnowymiarowy album, który z pewnością powstanie, jest absolutnie wart oczekiwania.

 

7/10

 

Tomek S.

Music Wolves - Odstęp

Asgaard – What If…? – recenzja

Co jeśli…? Często dobrze jest o sobie przypomnieć. Szczególnie jeśli jest się zespołem z naprawdę sporym stażem i bogatą dyskografią, który pomimo pewnej pozycji potrafi…

Więcej ==>

Manta Birostris – „Ikona” EP

Uduchowiony etno-punk. Manta Birostris to projekt, który zrodził się spontanicznie w 2012 roku jako warszawsko-wrocławski duet, którego założycielem jest gitarzysta i wokalista Adam Sokół, osoba…

Więcej ==>