Cradle of Filth

Jeśli chodzi o brytyjskie zespoły to z tak zwanego nurtu dark extreme metalu (black/symphonic/gothic), dla mnie najlepszy jest tylko jeden – brytyjski Cradle of Filth. Moja przygoda z tym zespołem rozpoczęła się, kiedy przesłuchałem album Cruelty And The Beast. Tym, którzy lubią dźwięki nieraz rodem z dobrych horrorów, zespołu przedstawiać nie muszę. Jeśli jesteście ciekawi, jak go wtedy odebrałem, a jak jest po wieloletniej przerwie, zapraszam serdecznie do lektury.

Już samo intro zmroziło mi krew w żyłach, a raczej w uszach. Od razu czułem klimat Transylwanii. Również „Thirteen Autumns And A Widow” zrobiło, co trzeba. Typowo blackowy wokal Daniego, szepty i growl wraz z surową perkusją oraz riffami gitar-wszystko komponowało się w idealną całość. Fragmenty deklamacyjne to po prostu mistrzostwo świata, a do tego bardzo udany kobiecy wokal, za który odpowiada Danielle Cneajna Cottington.

Na samym początku „Cruelty Brought Thee Orchids” słyszymy główną bohaterkę tego koncept albumu, czyli Elżbietę Batory, która zgodnie z legendą miała kąpać się we krwi dziewic. Aktorkę Ingrid Pitt użyczającą jej głosu (a także odgrywającą jej rolę w filmie z 1971) można też usłyszeć na innych kompozycjach. Tak więc kompozycja była i jest po prostu perfekcyjna. Wszystko pod kątem muzycznym, jak i lirycznym współgra idealnie. Zawarte w niej zmiany tempa są jednocześnie jak skoki ciśnienia u słuchacza.

Następne „Beneath The Howling Stars” różni się wyraźniejszym basem, większą ilością organów, ot, szczegółami. O kolejny fragment deklamacyjny zadbał Dani jak i Danielle, nastroju dodają słyszalne organy w tle, do tego jeszcze jedna występująca gościnnie artystka, a dokładnie Sarah Jezebel Deva. Idealnie dobrane głosowo trio. Przerywnik „Venus In Fear” robił więc i nadal robi to, co powinien – buduje napięcie.

Co mogę powiedzieć ciekawego o „Desire In Violent Overture”? Na pewno demoniczny growl zrobił na mnie wrażenie, tak samo, jak solówki gitarowe. „The Twisted Nails Of Faith”, też wypadł dla mnie dobrze, ale może nie na tyle, by o nim coś więcej napisać.

„Bathory Aria” to z kolei inna sprawa, przez długi czas była to dla mnie jedna z najlepszych ballad pomimo jej surowego klimatu. Mam tu na myśli black/gothic symfoniczną stylistykę, jaką wtedy prezentował ten zespół. Sam tekst był dla mnie genialny, tym bardziej iż dotyczył Krwawej Hrabiny z Čachtic. Było i nadal jest to dla mnie mini arcydzieło. Kolejny przerywnik dalej, jak kiedyś tak samo dziś jest równie dobry, mowa o „Portrait Of The Dead Countess”. Z utworem zamykającym, czyli „Lustmord And Wargasm” mam problem, bo kiedyś mnie porywał, a dziś już tak nie jest. Po prostu przesłuchałem go, stwierdzając, że jest dosyć przeciętnym numerem.
Może nie aż z tak 100-procentowym przekonaniem, jak kiedyś, ale jednak ta płyta nadal jest przeze mnie uważana jako jedno wielu (w zależności od okresu twórczości i okoliczności zmian w składzie) opus magnum tej formacji. Dlaczego niejedyne? Dlatego, iż uważam, że mają na koncie tyle wydawnictw, że znajdą się przynajmniej jeszcze dwa. Tak czy inaczej, dziś również kupiłbym to wydawnictwo w ciemno. Bo ma ono klimat, muzycznie oraz lirycznie album ten zasługuje natomiast na miano najlepszej koncepcyjnej płyty z tego typu nurtu, czyli dark extreme metalu. Co Wy natomiast sądzicie? Czy zgadzacie się ze mną? Ten dwudziestoletni już album też przypadł Wam do gustu czy wręcz przeciwnie? Podzielcie się ze mną swoimi odczuciami w komentarzach. Pozdrawiam serdecznie.

Kacper Sikora ,,Relevart”

Music Wolves - Odstęp