Percival Schuttenbach - Dzikie Pola
Percival Schuttenbach- legenda folk metalowej sceny w Polsce należy do zespołów, które nie próżnują i regularnie dostarczają fanom nowe dźwięki. Biorąc pod uwagę projekt folkowy (Percival) w 2018 roku zespół wydał aż dwie płyty – Slava III – Pieśni Słowian Zachodnich oraz Dzikie Pola. W ostatnim czasie zespół miał rewolucję w składzie. Z oryginalnego składu kapeli zostali jedynie Mikołaj Rybacki i Katarzyna Bromirska. Reszta muzyków, po prostu jest dobierana w miarę zapotrzebowania. Dlatego niezmiernie ciekaw byłem albumu „Dzikich Pól”. Już więc śpieszę, aby przedstawiać wam, czy warto sięgnąć po ten album.
Pierwsze co się rzuca w oczy to na pewno wygląd nowego albumu. „Dzikie Pola” wydano w twardej tekturze, zawierający całą księgę prozy, poezji i rysunku. Sama muzyka bowiem jest tu tylko częścią opowieści i całego konceptu w jaki ją ubrano. Już tylko dlatego warto mieć „Dzikie Pola” w kolekcji.
Album muzycznie nie bierze jeńców. Mimo tak okrojonego składu dostajemy najostrzejsze wydawnictwo w historii kapeli. Muzyka zwalnia nieco w „Tańcu Trupów”, który rozpoczyna się subtelną partią klawiszy. Najbliższa starej twórczości grupy jest „Chortyca”. Co więcej, możemy sprawdzić jak wokaliści radzą sobie a capella wraz z gościnnie występującym Kacprem Siejkowski. Jednak już w kolejnym utworze słyszymy zdecydowaną inspiracje Black metalem. Czy jest to złe? Szczerze dla mnie folk metal i black metal to dwa ulubione gatunki, ale jestem pewien, że starzy fani twórczości zespołu mogą być w szoku. Ostatnim utworem, na który zwróciłem uwagę to Kaźń – to chyba tutaj znajdziemy kobiecego zaśpiewu, który tak zawsze ceniłem w Percivalu.
Album jest spójny, jego prolog znajduje się w opowiadaniu w dołączonej wkładce. Utwory tworzą jedną całą historię o miłości, demonach, zdradzie i zbrodni. I to jest coś, co na pewno należy docenić.
Teraz kilka słów o wadach „Dzikich pól”. Jak wspominałem jest to najmocniejsze dzieło zespołu. Pojawiają się inspiracje surowym Black Metalem z domieszką folku – jednak może to zniechęcić starych fanów kapeli. Ci, którzy oczekują po tym albumie skocznych kawałków niczym w „Satanismus” czy „Rodzanice” będą niesamowicie zawiedzeni. Największym jednak problemem tego albumu jest brzmienie. Słowa są wręcz nieczytelne i bez wkładki z tekstami w ręce ciężko jest je rozszyfrować. Problemem jest także to, że bas wręcz zagłusza inne instrumenty.
Podsumowując „Dzikie Pola” to dobry album, ciężki i mroczny. To odcięcie się od korzeni i rozpoczęcie nowego rozdziału. Osobiście mi ta mroczna strona Percivala bardzo się podoba, jednak zespół może stracić wielu wiernych fanów, którzy nie są gotowi na tak ekstremalne brzmienie. Co wyjdzie z tej metamorfozy, nie wiem, ale warto zapoznać się z tym i wraz z kapelą wyruszyć na „Dzikie Pola”.
Łukasz (Ulwar) Szczygło