Cienie dotykające mej duszy – recenzja „The Shadow Touched My Soul” zespołu Aergrimonia
W latach osiemdziesiątych narodził się black metal. Określenie to na początku było używane w odniesieniu do wszystkich zespołów mających satanistyczne teksty i otoczkę, bez względu na styl muzyczny. Black metal był czymś w rodzaju podgatunku występującego wśród ówczesnych gatunków metalu (jak heavy, speed czy thrash metal). Pionierem był brytyjski zespół Venom. Dzięki grupie Mayhem o nowym gatunku muzycznym dowiedział się cały świat. Polski black metalowy zespół Aegrimonia krążący na granicach depressive/atmospheric black metalu wydał własnym nakładem drugi krążek The Shadow Touched My Soul – postanowiłem więc fanom gatunku przybliżyć moje odczucia związane z tym krążkiem.
Album rozpoczyna „Good Mourning” – utwór, w którym nie uświadczymy wokalu. Tutaj atmosferę buduje muzyka. Jej powolne tempo sączy się w nasze uszy niczym poranna kawa przed kolejnym szarym dniem. Cała kompozycja muzycznie roztacza przed nami ponurą wizję poranka. Słuchając „Good Morning” właściwie miałem wrażenie przytłaczającego mnie świata i jego ciężaru. „Somthing Inside” rozpoczyna się już brutalnymi riffami oraz charakterystycznym dla tego gatunku wokalem. Od razu nasuwa mi się porównanie z klasykami takimi jak Mayhem. Gdzieś w połowie utworu tempo zwalnia, aby wlać w nas kolejną dawkę szarości i odczucia bezsilności. „Projekcje” są zbliżone klimatem do pierwszego utworu – bez krzty wokalu stawiają na powolne budowanie napięcia.
Na całość płyty składa się ta mistyczna mieszanina powolnie budowanych instrumentalnych utworów oraz kawałki rodem z najlepszych lat black metalu. Albumu słucha się nad wyraz dobrze i powiem, że słuchając właśnie takich krążków, widzę, że nadal jest nadzieja na solidną muzę w tym narodzie. Jeżeli więc bliskie są wam dźwięki depressive/atmospheric black metalu sięgnijcie bez zastanowienia po ten krążek, który można nabyć pisząc bezpośrednio do kapeli.