Jarocin Nowej Ery

Przed nami XI edycja festiwalu „Rock na Bagnie”, którego jesteś organizatorem nieprzerwanie od 2010 roku. Mogę śmiało powiedzieć, że to wydarzenie jest Twoim dzieckiem. Skąd zrodziła się idea na tego typu przedsięwzięcie i w jakich okolicznościach do niego doszło?

– Organizowaniem koncertów zajmuję się od 1990 r. i robię to bez przerwy, więc pewnego razu, gdy reklamowałem w internecie kolejny swój gig, w okolicach wiosny 2009 r. skontaktował się ze mną Piotr Znaniecki zajmujący się pisaniem projektów, mówiąc, że jest szansa na uzyskanie grantów z funduszy unijnych na zorganizowanie festiwalu rockowego. Wcześniej Piotr współpracował już z gminą Zawady, której przewodniczył wówczas wójt Paweł Pogorzelski i na której terenie miałby odbyć się festiwal, tylko brakowało mu kogoś z doświadczeniem organizatora. Zgodziłem się bez większego namysłu, rzucając się na głęboką wodę, gdyż impreza masowa różni się mocno sposobem organizacji od zwykłych undergroundowych koncertów, jakie do tej pory organizowałem. Do pierwszych edycji festiwalu użyłem też wszystkich dotychczasowych znajomości z zespołami, którym nieraz wcześniej organizowałem koncerty. Dlatego tanio udało się zebrać zestaw aż 56 zespołów w 2010 r. i 42 w 2011 r. To było ważne, aby tanio, gdyż uzyskane fundusze z UE mogły być przeznaczone na wszystkie wydatki typu nagłośnienie, ochrona, media, ale nie na wypłaty dla kapel. Warunkiem unijnym było też, że impreza nie może być biletowana. Udało się! Pieniądze z dofinansowania skończyły się po dwóch latach, ale my za ciosem poszliśmy dalej.

Panuje ogólne przeświadczenie, że „RnB” jest skierowany głównie do miłośników punkowych brzmień. Jednak myślę, że jest ono nieco przecenione. Opinię tę, w moim przekonaniu, niwelują występy legend polskiej sceny, takich jak Kobranocka, Big Cyc, Bielizna, Abaddon, Lao Che czy Sztywny Pal Azji. Czy podobnie będzie w tym roku?

– To przekonanie wzięło się stąd, że od początku lat 80. jestem związany ze sceną punkową, jednak też nigdy nie byłem ortodoksyjnym punkiem i chętnie penetrowałem inne gatunki muzyczne. Poruszając się w sferze punkowej sceny, chcąc nie chcąc czułem się w niej najpewniej i dlatego mi to wychodzi w ten sposób. Ale, tak jak wspomniałeś, to przeświadczenie o „punkowości” „RnB” jest przesadzone, gdyż od samego początku chciałem festiwal urozmaicać o inne gatunki. Już na pierwszej edycji „Bagna” zagrał np. Mech – bardzo ważny dla początków polskiego rocka zespół. Oprócz tego, co wymieniłeś, grały takie zespoły jak: Lustro, Kabanos, Luxtorpeda, Zenek Kupatasa, Quo Vadis, Aterra, Maleo Reggae Rockers, Koniec Świata, Closterkeller, Dead Infection, Łydka Grubasa, Gutek, Kinsky, Świetliki, The Rebels… Było tych wykonawców wielu. W tym roku będzie podobnie, ciągle też noszę się z zamiarem penetracji coraz szerszego zakresu muzyki niezależnej, możliwe nawet, że sięgnę po dobry jazz czy swing.

Może nie wszyscy czytelnicy Music Wolves wiedzą o tym, że organizowana przez Ciebie impreza nazywana jest nieoficjalnie nowym Jarocinem i jest największą tego typu w całej Polsce północno-wschodniej. Ponadto słuch o tym wydarzeniu przekroczył nasze granice. Poproszę Cię o wyjaśnienie dlaczego właśnie tę, do niedawna mało znaną miejscowość na Podlasiu, wybrano na miejsce „RnB”?

– Zanim trafiliśmy do Goniądza, dwie pierwsze edycje odbyły się w Strękowej Górze nad Narwią w gminie Zawady, również na Podlasiu, gdzie rządził wspomniany już przeze mnie Paweł Pogorzelski – zresztą do dziś związany z festiwalem. Po utracie stanowiska wójta przez Pawła nastał w Zawadach nowy wójt, bardzo nam nieprzychylny, więc zaczęliśmy szukać nowej lokalizacji. W 2012 r. festiwal miał się odbyć w jednej z miejscowości gminy Choroszcz, jednak po tym, jak się okazało, że tym razem nie otrzymamy wsparcia z Unii Europejskiej, Choroszcz zrezygnowała ze współpracy z nami, a ja dzięki wsparciu Starostwa Powiatowego w Mońkach trafiłem do Fundacji na rzecz Rozwoju Powiatu Monieckiego, która stała się formalnym organizatorem „Bagna” i z którą wybraliśmy lokalizację na terenie byłej strzelnicy wojskowej w Osowcu leżącym w gminie Goniądz. Jednak gdy z prezes fundacji, Anią Porębską, wybraliśmy się do burmistrza Goniądza, aby porozmawiać z nim o planowanym przez nas zorganizowaniu festiwalu w Osowcu, on zaproponował nam lokalizację na plaży w Goniądzu. Z tego co nam mówił później, zrobił to z wygody, aby mieć blisko na festiwal 🙂 I tak do dziś co roku spotykamy się tuż nad Biebrzą na terenie Ośrodka Sportu i Rekreacji w Goniądzu, promując Goniądz, Biebrzański Park Narodowy i Podlasie.

Jestem przekonany, że organizacja tak ogromnej imprezy pochłania dużo Twojego czasu i energii oraz Twoich współpracowników. Wiąże się to z ogromnym nakładem pracy i środków. Co motywuje Cię do działania?

– Po pierwsze pasja, gdyż organizowanie koncertów to moje hobby, tak jak dla kogoś może być zbieranie znaczków. Po drugie świetna ekipa, którą udało się stworzyć wokół festiwalu. Po trzecie kontakt z zespołami i wspaniałą publicznością. Po czwarte satysfakcja z tego, że dajemy frajdę ludziom.

Nie tylko ja i czytelnicy doceniamy poczynania Twoje i Twojej ekipy, aby dopiąć festiwal na ostatni guzik, ale także władze województwa podlaskiego. We wrześniu ubiegłego roku otrzymaliście nagrodę w konkursie Podlaska Marka w kategorii Wydarzenie, właśnie za „Rock Na Bagnie”. Jakie czynniki zadecydowały o tym, że to Ty i Twoi współpracownicy zostaliście jej laureatami?

– Tytuł Podlaskiej Marki przyznaje kapituła złożona z władz województwa, ludzi związanych z kulturą, przedsiębiorczością, gospodarką, oraz osób, których działalność już wcześniej taki tytuł otrzymała – łącznie 17 osób z różnych dziedzin. Myślę, że wpływ na to, iż znaleźliśmy się w gronie inicjatyw, z których Podlasie jest dumne, miały wcześniejsze nagrody, wyróżnienia i certyfikaty, jakie otrzymaliśmy m.in. za Najlepszy Produkt Turystyczny woj. Podlaskiego czy Inicjatywę Społeczną Roku. Także tysiące osób, jakie w czasie festiwalu odwiedzają Podlasie i ogromny odzew w mediach na pewno były brane pod uwagę.

Zeszłoroczna edycja „RnB”, ze względu na epidemię, odbyła się online. A jak będzie w tym roku? Nie chcę tu niczego sugerować, ale obecna sytuacja również wskazuje, że może być podobnie. Swój występ, z tego co powszechnie wiadomo, odwołał UK Subs…

– Wierzę w to, że uda się zorganizować festiwal ze składem polskich wykonawców + może jeszcze kilku zespołów z państw ościennych (Białoruś, Niemcy). UK Subs zasugerował przeniesienie koncertu na 2022 r. ponieważ muzycy wciąż nie są pewni tego, czy do lipca będą mogli swobodnie opuszczać i wracać do Wielkiej Brytanii. Dlatego też w tym roku nie rozmawiam z zespołami zagranicznymi. Natomiast przyszykowałem mocny zestaw kapel z Polski + dwa zespoły z Białorusi i jeden z Niemiec. Obecnie jesteśmy cały czas w kontakcie z sanepidem i festiwal odbędzie się w zależności od obostrzeń jakie mogą panować w lipcu, a być może z ograniczeniami w liczbie osób mogących na nim się bawić. Jest też rozpatrywana wersja hybrydowa, ale zupełna ostateczność, której nie chcę powtarzać, to festiwal tylko w wersji online. Tak się długo nie da organizować koncertów. To było ciekawe doświadczenie, spróbowałem raz (ponoć jako pierwszy w kraju) i wystarczy. Wszyscy potrzebujemy kontaktu z żywą publicznością.

Mam nadzieję, że to ostatni rok z pandemią w tle i że wrócimy już z wydarzeniami plenerowymi na dobre, bo wszyscy mamy już dość tego zamknięcia. W związku z tym chcę na koniec zapytać, jakie plany snujesz/snujecie w perspektywie kolejnych lat?

– Też mam nadzieję, że za rok o pandemii już nie będziemy pamiętać, ponieważ chcemy rozwijać festiwal, zapraszać jeszcze bardziej znane zespoły, być może jakoś powiększyć jego powierzchnię, aby przyjmować większą liczbę festiwalowiczów, dodawać nowe imprezy towarzyszące i cały czas czerpać satysfakcję z tego, co robimy.
Bardzo serdecznie dziękuje w imieniu redakcji Music Wolves, że poświęciłeś swój czas i energię, aby podzielić się z nami tym szczerym wywiadem. Życzymy Tobie i Twoim współpracownikom, a także nam wszystkim, w tym trudnym okresie dla dużo zdrowia, wytrwałości i cierpliwości, oraz liczymy, że spotkamy się na najbliższej edycji „Rocka na Bagnie”.

Wywiad przeprowadził Łukasz Polak, zdjęcia pochodzą ze strony oficjalnej festiwalu RNB

Music Wolves - Odstęp

Jak to jest być Polskim Wikingiem? – Wywiad z grupą Pandrador

Jest to ten moment, w którym dźwięk przejmuje kontrolę, a człowiek ją traci – w obszernym wywiadzie dla Music Wolves o nowej płycie „Radiance of a Thousand Suns” industrial-metalowego Whalesong, pasji, inspiracjach twórczych, koncertach oraz swojej pracy opowiada multiinstrumentalista, wokalista i kompozytor – Michał Neithan Kiełbasa.

Więcej ==>