Progresywne kazanie
Sermon to londyński projekt progresywno-heavymetalowy z korzeniami w tyglu kultur – Londynie.
Sermon – Birth of the Marvellous z 2019 roku to debiut z przytupem, w wyniku którego roztacza się huk kontrowersji, prowokacji a percepcja słuchacza pokryta zostaje pyłem i kurzem mistycyzmu, spirytualizmu a piach w oczach nakazuje dokładne wsłuchanie się w „kazanie” o narodzinach Wspaniałego.
Kazanie bliżej nieznanego nam kaznodziei trwa około 41 minut. Ze swojej ambony, kazalnicy kolejno leci 7 kazań o dość wymownych tytułach takich jak Skrucha (Contrition) Kaznodzieja (The Preacher) czy mój ulubieniec – The Desced – zejście. Pozostałe kompozycje tylko dopełniają ten mistyczny przekaz.
Odsłuch tego wydawnictwa nie jest łatwy. Zdecydowanie odradzam słuchania go w biegu. Słuchanie „Birtha” w biegu to jak wejść do świątyni i nie pokłonić się – można, chociaż nie wypada. Te utwory nie ograniczają się do klasycznych instrumentów jakie znamy z kanonu utworu heavy-metalowego, ponieważ mamy tu do czynienia z metalem progresywnym. Usłyszymy tu różnorakie dźwięki w tle pochodzące z syntezatorów, sampli pełniących role ambientów które podkreślają już i tak wyniosły, może nawet i sakralny ton utworów. Obok łomotu z gitar, absolutną miazgę robi tu perkusja. To co się dzieje, zwłaszcza na stopie, to kawał solidnie utłuczonego kartofla, a odpowiedzialny za to jest James Stewart, związany z zespołem Vader.
Całość jaką stanowi „Birth” jest wymagająca w odsłuchu. Wymaga poświęcenia mu więcej niż jedno odtworzenie by pojąc czym w istocie jest to „Kazanie” W pewnym momencie słuchacz może dojść do dylematu, czy bardziej go interesuje warstwa liryczna czy muzyczna. Odpowiedź nie będzie jednoznaczna, dlatego zaryzykuje, że Birth of the Marvellous musi być słuchany i oceniany jako całość.
Mając na uwadze powyższe, będąc konsekwentnym całość wydawnictwa uważam za trudne chociaż intrygujące. Zdecydowanie nie każdemu się spodoba – jak to prog metal ma w zwyczaju – ale otoczka tego wydania zdecydowanie rzuca wyzwaniem, na które nie każdy jest gotowy… tak jak na narodziny najwspanialszego.
7/10
Daniel Krasoń