Muzyka spod znaku włoskiego kina grozy
Kiedy członkowie zespołu Setheist, którego najnowsze wydawnictwo wpada w moje ręce deklarują, iż ich twórczość inspirowana jest kinem grozy z jego chyba najciekawszych lat 70-tych, nie ukrywam, że apetyt mocno się zaostrza, niczym brzytwa w niejednym kadrze dobrego starego dreszczowca.
Rozochocona taką zapowiedzią włączam EP-kę pt. „Tre Colori”, zawierającą trzy utwory: „Argento”, „Giallo”, „Rosso”.
Pierwsze dźwięki „Argento” uderzają swoją potęgą brzmienia chropowatych gitar i mrocznego growlu, fenomenalnie wprowadzając w klimat, by po chwili usłyszeć krzyk przerażonej kobiety, którą ewidentnie ktoś odziera ze skóry. Robi się ciekawie – czuję ciarki na plecach. I nagle czar pryska. Bo oto wchodzi damski wokal, który przypomina bardziej popową, acz nieco łobuziarską piosenkarkę, która chyba wychowywała się na repertuarze Dody. Muzycznie ten numer jest według mnie genialny! „Giallo” pogłębia moją rozpacz – wokalistka jakby nie zważając na klimat, leci punkowymi przyśpiewkami i ludowymi wstawkami, i choć scream ma całkiem fajny, to nie uratuje tym każdego kawałka. Muzycznie znowu petarda – sekcja rytmiczna robi taką robotę, że włosy jeżą się na całym ciele. Gdy wchodzi „Rosso” dostaję ekstazy muzycznej… gdyby nie popowe melodyjki wokalistki. I znowu scream, który niestety nie uratował honoru Damy z mikrofonem.
Dlaczego to się wydarzyło? Panowie – ja wiem, że dziewczyna jest śliczna i niewątpliwie uzdolniona – talentu nie można Jej odmówić – ale na przyszłość może warto poszukać innych rozwiązań wokalnych, by nie rujnować absolutnie doskonałej według mnie warstwy muzycznej? Niemniej – te 14 minut materiału muzycznie zrobiło mi dobrze.
7/10
/Baba Jaga/