Just shut
up and mosh!
Śląska ziemia pełna jest charakternych ludzi, posiadających poczucie własnej wartości, tożsamości, cechujących się wytrwałością i siłą. Ziemia ta zrodziła też wiele odjechanych projektów muzycznych, stojących na wysokim poziomie i często zaskakujących powiewem świeżości. Ten charakter doskonale czuć w twórczości powstałej w 2017 roku grupy Soul Blast.
Ekipa na swoim koncie ma trzy EP-ki, jednego singla, oraz będącego podmiotem niniejszego opracowania, wydanego w październiku 2019 longplaya „Spam Me”. Trzeba przyznać, że jak na dwa lata istnienia to całkiem przyzwoita kolekcja. Swoją muzykę określają jako South Groove Core. Jest to niesamowita, energetyczna, dynamiczna i porywająca mieszanka różnych stylów mocnego grania. Mieszanka dająca ogromnego kopa, sprawiająca niesamowitą frajdę w obcowaniu z nią. „Spam Me” jest swego rodzaju albumem koncepcyjnym, traktującym o ciemnych stronach, vel efektach ubocznych współczesnych technologii, jak spam, stalking, czy hejt.
Założenie zespołu było takie, że ma to być album maksymalnie koncertowy i… trzeba przyznać, jest cholernie koncertowy. Otwierający kawałek „ShutUp and Mosh”, jak sugeruje tytuł, nie pier***i się w tańcu. Od pierwszych uderzeń strun jest ostro, jest głośno, jest dobrze! Agresywne gitary, wykrzyczane teksty, szaleńcza galopada perkusji wręcz porywają do szaleńczego pląsu w tłumie ciał stłoczonych pod sceną. Kolejny, tytułowy „Spam Me” po prostu niszczy system masywnymi gitarami, wywrzeszczanymi tekstami, perkusją wbijającą w fotel, mój absolutny faworyt! „WellPaidHaters Hub” porywa skandowanym refrenem, dobitnie „wyśpiewanymi” zwrotkami i niesamowitą energią gitar. Wraz z wjazdem „Make The Truth Great Again” wlatuje klimat rodem z najlepszych kawałków RATM i absolutnie nie jest to zarzut, a komplement. Czuć w nim inwencję i charakter zespołu, oraz fun z robienia muzy, jest soczyście, jest z mocą i jest… zaskoczenie: na scenę wlatuje „Manifest”. Zaskoczenie, bo pierwszy na płycie kawałek po polsku (drugi to zamykający płytę „Prime Time”), zaskoczenie, bo ten riff, który włazi w głowę i nie chce wyjść, zostaje na długo, i to jest dobre! Najbardziej inny charakterem kawałek na płycie, świetny blend rapowanej zwrotki, porywającego „stadionowego” refrenu (no i ten riff 😀 ).
Dalsza część płyty jest wypadkową powyższych. Pełen dobrych dźwięków i tekstów mix metalu, cossovera, groove, rapu, gdzieniegdzie okraszony punkowym sznytem. Bardzo prawdziwe, bardzo przekonujące, bardzo, bardzo koncertowe. Chciałbym się do czegoś przyczepić, ale jakoś nie znajduję powodu. Nawet wyraźne uderzenie w klimat Rageów mi nie przeszkadza. Płyta jest bardzo różnorodna, nie męczy i sprawia, że mam cholerną ochotę wybrać się na koncert ekipy spod znaku Soul Blast. Polecam!
Tomasz S.