Eksperyment po węgiersku
Często powtarza się, że „Polak, Węgier, dwa bratanki”. Wszak z Węgrami wiąże nas nie tylko wiele kontekstów historycznych ale również kulturowych gdzie muzyka ma swoje szczególne miejsce. Węgierskie zespoły od zawsze cieszyły się w naszym kraju dużą popularnością ponieważ nasze narody kilkadziesiąt lat temu musiały tworzyć rockową muzykę na swój sposób ze względu na mocno ograniczony przepływ płyt i informacji o artystach i zespołach z zachodu. Wydaje mi się, że swoisty hermetyzm został w nas do dziś i cały czas potrafimy stworzyć coś naprawdę unikatowego. Przykładem takiego muzycznego eksperymentu jest węgierski projekt Taltos i jego najnowsza EP-ka „ Érezd hogy élsz”.
Nie miałem wcześniej do czynienia z tym zespołem, zgoła istnieje on dopiero od przeszło roku i ma na koncie trzy klasyczne EP-ki. Nie wiem czy stoi za tym jakaś historia łącząca wszystkie wydawnictwa, ale jedno jest pewne: projekt Taltos wywraca zasady do góry nogami i oferuje osobliwe i intrygujące brzmienia podsycone pierwotnym, wręcz szamańskim klimatem. Pierwszy muzyczny twór na najnowszej EP-ce o tytule „Örjöngés” to wejście do tajemniczej, pogańskiej świątyni pośród lasów. Plemienne rytmy zazębiają się tutaj z surowymi, blackmetalowymi gitarami i wokalem wyjętym jakby prosto ze Skandynawii. To zasługa ojca założyciela projektu ukrywającego się pod pseudonimem JesterOfDestiny. Nie znam personaliów tego człowieka, ale może i lepiej aby pozostały one anonimowe, ponieważ najważniejsza jest tu muzyka i sam twórca dba o to żeby nie zwracano uwagi na jego postać ale na dźwięki przekazywane słuchaczom. Kolejnym krokiem w tajemnice najnowszej EP-ki jest utwór „Kannibál keringő” brzmiący jak wyjęty prosto z kina grozy. Rytmika zachęca do ostatecznego tańca pośród cieni i mrocznych istot nocy. Muzyka prezentowana przez projekt Taltos nie jest ekstremalnym metalem w skali 1:1. JesterOfDestiny dodał do każdego z pięciu utworów na płycie absolutnie nieoczywiste smaczki takie jak dźwięki osobliwych instrumentów perkusyjnych czy brzmienie didgeridoo. Klasyczne instrumentarium metalowe, czyli gitary i perkusje są tu często na drugim planie i tworzą nieokrzesane, dźwiękowe plany które rozlewają się jak atrament po płótnie. I właśnie odnośnie płótna: okładka EP-ki zachęca do zagłębienia się w jej treść a postać na pierwszym planie kojarzy mi się mocno z bohaterem pojawiającym się na płytach i w teledyskach grupy Disturbed.
W kolejnych utworach mamy mocny nacisk na ciekawe zabiegi rytmiczne (utwór Mit vársz?) gdzie perkusjonalia, wokal i gitary zdają się grać każde sobie a i tak spotykają się w tym samym miejscu. Całość kończy melancholijnie zawodzący utwór „Érezd hogy élsz” gdzie black metal spotyka się z zimną falą tworząc ciekawe połączenie. Niestety nie jestem biegły nawet w podstawach języka węgierskiego więc nie przedstawię tu przetłumaczonych tytułów utworów ani znaczenia tekstów, ale kto szuka ten znajdzie ;).
Taltos to naprawdę interesujący zabieg muzyczny. Nie ma tu stawiania na „bezpiecznego konia” jakim jest black metal tylko eksperyment, awangarda i odwaga w próbach malowania własnego obrazu na swoich zasadach.
8/10 Michał D.