Bądź nasieniem zła, które zatruje świat
Od czasu mojego zaangażowania w redakcji znacznie intensywniej słucham black metalu niż dotychczas, a to za sprawą kolejnych zleceń kolegi naczelnego. Jeśli owa intensywność będzie sprowokowana między innymi takimi aktami, jakim jest The Devil’s Sermon, to w najmniejszym stopniu narzekać nie zamierzam. „Rydwany Ognia”, Epka rzeczonego zespołu, jest niemal doskonała.
Cztery utwory, minut nieco ponad 19. Minut przepełnionych nihilizmem i pogardą. Nie jest to ten rodzaj blacku nasączony wszędobylskimi blastami, aczkolwiek materiał wolny nie jest. The Devil’s Sermon w swoim graniu reprezentuje raczej starą szkołę black metalu, a inspiracji zdecydowanie należy doszukiwać się w scenie norweskiej. Zatem jest szybko, bywa wolniej. Kompozycje poszczególnych utworów są dość rozbudowane i naprawdę ciekawe. Z kolei trzeci utwór, „W otchłani na swoim miejscu” jest powolnym walcem, wielcem niepokojącym, w którym wokal jest mówiony, brzmi niczym spiker w telewizji, a potem wraca do swoich nienawistnych skrzeków. Świetnie pomyślane, doskonale wykonane.
Pozostałe utwory również przyjmuję z wielkim ukontentowaniem, co jest wynikiem bardzo umiejętnego wykorzystania poszczególnych instrumentów. W tym wszystkim zdecydowanie wyróżniają się gitary, które tam, gdzie należy, odpowiednio młócą, natomiast wykorzystywane są również do wytworzenia dość niepokojącej atmosfery w stosownych miejscach danego utworu. Ponadto bardzo korzystnie brzmi wokal, mocno nawiązujący do klasyków gatunku, a przy tym jest niezwykle czytelny. Doskonały! Do tego wszystkie teksty w języku polskim, który, po raz kolejny się o tym przekonuję, doskonale komponuje się z blackmetalową estetyką.
Produkcja – w punkt. Wszystkie instrumenty czytelne, przy zachowaniu tej charakterystycznej dla black metalu surowości i garażowego szlifu. Absolutnie nie ma się w tym wymiarze do czego przyczepić, czy też grymasić.
Więcej nie ma co się rozpisywać. Polecam mocno. Jedno z moich największych odkryć w tym roku.
9/10
Paweł „Kostek” Kostka