Powrót szwedzkich weteranów
Dużo się działo w tamtym roku, jeśli chodzi o Skandynawię. Zatem wracamy do Szwecji, aby zapoznać się z debiutanckim albumem wyjątkowej grupy. Mam na myśli zespół The Halo Effect, założony przez byłych muzyków zespołu In Flames oraz występujących w zespołach: Dark Tranquillity, We Sell the Dead, Ceremonial Oath, Dimension Zero i Cyhra. Po samym składzie można wywnioskować, że mamy grupę szwedzkich gwiazd melodic death’u. 12 sierpnia dzięki Nuclear Blast The Halo Effect wydał pierwszy longplay zatytułowany ,,Days Of The Lost”. Jestem piekielnie ciekaw tego krążka. Obym się nie zawiódł.
Płytę otwiera utwór ,,Shadowminds”. Już od samego początku jest budowane napięcie, najpierw poprzez bębny z odrobiną elektroniki, a potem gitary. Do tego mocne wejście wokalne Mikaela w postaci naprawdę dobrego scream’u. Przejścia są bardzo mądrze skonstruowane, a co do gitar, to mają obie czasem deathowe, a czasem heavy metalowe brzmienie, bez dwóch tuneli gitarowych się też nie obyło. Do tego genialne solówki na dwie gitary, po prostu świetne. Samo liryczne przesłanie moim zdaniem jest takie, abyśmy jako ludzie zaczęli sami myśleć i walczyć o siebie, jak i o naszą Ziemię. Otwarcie w punkt, do tego w roli singla ta kompozycja również dobrze się broni.
,,The Needless End” to bardzo In Flames’owski początek, ale w końcu w grupie są byli muzycy tego zespołu (In Flames). Tematyka liryczna jest kontynuowana, motyw walki. Gitary bez zarzutu, oprócz tego sam utwór przez moment był nieco spokojniejszy i stylistycznie podobny do In Flames oraz Dark Tranquillity, co oczywiście nie jest zarzutem. Sama końcówka jest neoklasyczna. ,,Conditional” udowadnia już od samego początku, że jest kontynuacją. Później tempo znacznie przyśpiesza, bas też jest bardziej podkreślony. Pomimo iż muzycznie dostaję to, co już zdążyłem poznać, to nadal pozostaje to więcej niż znośne. Motyw oporu przeciw nieznanej przyszłości powraca, lecz zostaje sprezentowana nadzieja podmiotowi lirycznemu, że może to zmienić. ,,In Broken Trust” stawia ponownie na heavy metalowe otwarcie, mam tu na myśli powrót do tuneli. Dynamika zostaje zachowana, jednak wreszcie jest zmiana i pojawia się czysty wokal, co wzbogaca utwór na jego na korzyść, do tego jeszcze pomysłowe rozegranie gitar. Początek ,,Gateways” przypomina trochę zmodyfikowane wprowadzenie do utworu ,,Hypnotize” zespołu System of a Down, z albumu o tym samym tytule. Surowość wokalu też mi się podoba, bas jest dobrze podkreślony. Popisy gitarowe w stylu neoklasycznym są więcej niż niezłe. ,,A Truth Worth Lying For” to znowu powrót do lżejszego otwarcia. Gitary też mają zupełnie inne riffy, co akurat jest bardzo dobre. Znów wokal nie jest jednolity, co daje wytchnienie, bo nie ma efektu monotonii. Akustyczna końcówka także zrobiła wrażenie. ,,Feel What I Believe” to znowu ,,wskrzeszenie” ducha Arch Enemy i In Flames. Mam tu na myśli riffy gitar, jak i sam sposób prowadzenia utworu. Tu już jednak wkracza powtarzalność, co i tak dzieje się późno. Po raz kolejny do solówek nie mam zarzutu, a sam wokal podchodzi pod mocno metal/death corowy, przez co trzymany schemat znika. ,,Last Of Our Kind” zaczyna się niespodziewanie od partii instrumentów smyczkowych. Później mamy solidną porcję tego, co już znamy: dynamiczne tempo, dobry bas, ale stylistyka znowu jest badziej corowa, niż deathowa. Album zamyka ,,The Most Alone”. Gitary znowu na pierwszym planie wraz z solówką, stylistycznie jest to kontynuacja poprzedniej kompozycji. Tu znowu solówki wchodzą na wyższy poziom.
Super grupa The Halo Effect na swoim debiucie ,,Days Of The Lost” prezentuje naprawdę dobry poziom. Teksty mają znaczenie, różnorodność wokali, popisy gitarzystów Niclasa Engelina , Jespera Strömblada oraz basisty Petera Iwersa. Inspiracje w postaci ,,lepszego” oblicza tak zwanego ,,melodic death-u” są, słychać bowiem In Flames, Arch Enemy, Children of Bodom. Nic nie jest robione na siłę, co mnie osobiście cieszy. Okładka jest równie tajemnicza, jak znaczenie co poniektórych tekstów. Spójność płyty też jest niezaprzeczalna. Na chwilę obecną jest to jedna z najlepszych pozycji z kategorii ,,melodic death”, weterani udowodnili, że można.
8/10
Kacper ,,Relevart”