Siedząc na amerykańskich ulicach po zmroku, czując czyjś oddech na karku.
Them Pulp Criminals to – jak sami trafnie mówią –ponurzy gentlemani.
Klimat Noir wymieszany z Folkiem daje wrażenie przesiadywania na ponurej spelunie w Ameryce na przełomie lat 40 i 50tych przy szklance whisky. Muzyka wprowadza w niepewność, przytłoczenie i dziwny rodzaj wyczekiwania na dalsze wydarzenia – jak w dobrym kinie Noire z Humphreyem Bogartem.
Myślę, ze nie zrobiłbym błędu używając tego krążka jako ścieżki dźwiękowej do tego typu filmu. Walory muzyczne i kunszt wykonawców są odczuwalne prawie każdym zmysłem. Zagłębiając się w sylwetki krakowskiej bohemy artystycznej nie sposób zaprzeczyć klasie tychże ponurych gentlemanów. Dopisuję punkty za tytuły utworów dobrze oddające nastrój kawałka. Niejednorodna mieszanina Bluesa i Folk w utworze „Goddamn Graveyard Luck” – klasa sama w sobie. Jak dla mnie – najlepszy utwór na płycie.
Jestem pod wrażeniem efektu jaki panowie osiągnęli z tymi kompozycjami. Muzyka, pomimo tego, że aranżacja stoi na wysokim poziomie, to jeszcze nastraja, ukazuje wizję twórcy i zachęca do zajrzenia dalej w obrany przez twórców kierunek. Obcowanie z tym wydawnictwem nakłoniło mnie do ponownego obejrzenia klasyki filmu gangsterskiego.
Ta trwająca około pól godziny podróż w czerń, samotność i szeroko pojęte Noir jest warta poświęconego czasu. Chociażby po to, by poszerzyć horyzonty i przeżyć coś wyjątkowego dzięki dobrej parze głośników czy słuchawek. Zachęcam do odsłuchania w spokojnym otoczeniu – można tym przesiąknąć, wczuć się i zatracić, więc moim zdaniem muzyka tych „ponuraków” spełniła swoje zadanie i spełnia je dalej przy kolejnym odsłuchu. Dynamika całego odsłuchiwania narasta i gdy na przedostatnim kawałku wzrasta – rozładowuje się na ostatnim. Taki delikatny finisz. Nie wszyscy lubią taki zabieg, ale nie wpływa to w znaczącym stopniu na i tak znaczną przyjemność z odsłuchu.
9,5/10
Daniel Krasoń