This is Japan!

Dziś Azja. Tym razem padło na Japonię. Od czasu do czasu, lubię przyjrzeć się, japońskiej scenie, która ma swój urok. Tajemniczy zespół Vandal, 1 marca 2023 roku, niezależnie, wydał swój debiutancki mini album zatytułowany Jigokuhen. Nie mam pojęcia, czego się spodziewać i to mi się podoba.

Album zaczyna ,,A Nightmare Come True”. Sam dźwięk wiatru, już zapowiada ,,burzę”. Prosty, acz surowy riff, perkusja, z blastami na start, dopasowana gitara basowa. Tak się zastanawiam. Czego mi potrzeba do ,,pełni szczęścia? Zaraz, niech pomyślę, odpowiedniego mrocznego wokalu, a najlepiej z wprowadzającą deklamacją. Nie to jeszcze nie ten stan. Klimatyczne efekty syntezatora, a no i konkretny breakdown z niezłym scremem, aby wywołać efektowny ,,twist”. Dobra marzenia, marzeniami, a jednak mimo to się spełniły. Jestem więcej niż pod wrażeniem i ciągle w pozytywnym szoku.

,,Regretted Soul ” utrzymuje nastrój rodem z horroru. Słysząc dynamikę gitar i perkusji, wyobrażam sobie japońską Godzillę, która sieje destrukcję. Paradoksalnie, jeśli chodzi o tekst, z językiem samurajów u mnie, jako tako, ale da się wkręcić. Do tego przemyślane zabiegi wokalne i siejące grozę partie syntezatorów też dokładają swoją cegiełkę do całości. ,,Deadly Sins” znowu buduje napięcie, tylko dzięki zastosowaniu innego riffa prowadzącego, następnie ponownie nastaje pożoga. ,,Crimson Lotus of Hellfire” mrok i groza trwają. Ostry jak brzytwa noisowo/blakowy riff wraz z głosem, wprowadza słuchaczy w kolejną historię. Screm jest bardziej dopracowany, a muzycznie mam wrażenie, iż, zespół inspirował się mocno blackiem z lat dziewięćdziesiątych. Stemple też robią swoje. Przejście gitarowe też nie uchodzi mojej uwadze, jest coraz lepiej. Do tego jeszcze bicie dzwonów, szepty wokalisty, nieustająca modulacja głosu. No i znowu cisza na samym końcu. ,,Sañjīva – Reviving Hell” kontynuuje ,,efekt wejścia smoka”. Bo taki osiąga. Blasty, gitara post-blackowa, screm mieszany z deklamacją, następnie marszówka z deathowym tempem. Tempo potem zwalnia, ale jednak tu akurat słychać więcej gitary basowej. Głos też zmienia się, ale już bardziej schematycznie, na koniec efekt chóru, a stemple mocno elektroniczne. Chór przeciąga się na ,,The Last Judgment”. Mocno przypomina wokal gardłowy. Wchodzę przez to w pewien trans, nie przerywa go nawet kolejna marszówka, druga już na tym albumie. Stemple lżejsze, jak i krótka deklamacja, następnie znowu mamy do czynienia z deathową nawałnicą perkusji i blackową lawiną gitar z syntezatorami w roli drugoplanowej. Słychać jednak gitarowo lekki flirt z atmospheric black metalem. Ponownie pod sam koniec pozostawiająca niedosyt cisza.

Zespół Vadal trafił w moje gusta w 666 procentach z wielu powodów. Po pierwsze sam tytuł album ,,Jigokuhen ’’, to nawiązanie do kultury Japonii i filmu z 1969 roku zatytułowanego ,,Portrait of Hell”. Po drugie teksty. Wszystkie utwory to bardziej makabryczna wersja historii osadzonej w okresie Heian, przedstawia konflikt między koreańskim malarzem Yoshihide a jego japońskim patronem, okrutnym i egoistycznym Lordem Horikawą. Horikawa za rządał, aby Yoshihide udekorował ściany swojej nowej świątyni wizerunkiem Buddy, ale Yoshihide odmawia, twierdząc, że nie może malować tego, czego nie widzi. W królestwie Horikawy Yoshihide widzi tylko cierpienie wieśniaków. Tworzy kilka makabrycznych obrazów, które wydają się mieć jakąś magiczną moc. To wszystko przeraża Horikawę, bo boi się on swojego prawdziwego oblicza i żąda zniszczenia obrazów.Ostatecznie Yoshihide prosi, aby pozwolono mu przedstawić piekło na ekranie na ścianie świątyni, a Lord Horikawa się zgadza. Yoshihide prosi, aby w centrum jego obrazu znalazła się jedna rzecz: płonący powóz z Horikawą. Horikawa zgadza się na to, ale aby zapewnić model dla sceny, ma przykutą do powozu córkę Yoshihide, Yoshikę. Yoshihide patrzy z przerażeniem, jak jego córka zostaje spalona żywcem, zanim przystąpi do malowania swojego arcydzieła. Zanim ukończony ekran zostanie odsłonięty, Yoshihide powiesza się. Po trzecie nie tylko poprzez odpowiednią ekspresję głosem, od scremu, growlu, wokalu gardłowego, szeptu i zwykłej mowy, po różnorodność podgatunków blacku, gdy trzeba było, po prostublack, potem raw black, atmospheric lub black z lat dziewięćdziesiątych, momentami noise i ambient. Perkusja raz prosta, raz z akcentem na blasty lub talerze, innym razem z mocnym deathowym grzmotem. Powem jedno: ,,Anata e no keii! Sore o tsudzukete kudasai, watashi wa anata no kaishaku o matteimasu Kimetsu no Yaiba!’’( Szacunek dla Was! Czekam na Waszą interpretację anime Kimetsu no Yaiba!). Do tego jeszcze ta okłada. Polecam ten album w ciemno!

Kacper ,,Relevart”

10/10!

Music Wolves - Odstęp

Mentally Blind – Stage: Zero – recenzja

Moc i selektywność. Ostatnio w jednym z formatów jakie prowadzę na temat muzyki użyłem określenia: #PolskiCoreMaMoc. Rodzime zespoły obracające się w gatunkach takich jak metalcore/deathcore/hardcore…

Więcej ==>
ugla – Linienie

ugla – Linienie

Gdybym budował dom, zrobiłbym to tak, jak ugla komponuje utwory – z pojedynczych cegieł. Każdą obejrzałbym dokładnie i położył tam, gdzie będzie idealnie pasowała, gdyż to właśnie jest kunszt. Gdybym ów dom budował razem z Magdaleną, odpowiedzialną za wokal, przekroczylibyśmy granice kunsztu i zaczęłaby się magia.

Więcej ==>

Gołoledź – Gołoledź (2022)

Pada śnieg, pada śnieg, jebi* się bałwanki Tym razem Zielona Góra. Stamtąd bowiem pochodzi zespół Gołoledź, który 18 listopada 2022 roku, dzięki D.I.Y Koło Records…

Więcej ==>

Powerwolf – Interludium (2023) -recenzja

Powrót ,,Wilkołaków” , czyli: Krzyż, Śmierć i Zmartwychwstanie. Z jakim skutkiem? Nieprzewidywalnym! Po prawie dwóch latach, niemiecki Powerwolf, dzięki Napalm Records 7 kwietnia 2023 roku,…

Więcej ==>