Bardzo osobista opowieść o kobiecie pokonującej swoje słabości, nie tylko dla kobiet

Velveteve, vel Eva Aksamit to młoda i niezwykle utalentowana artystka pochodząca z Gliwic. Eva zaskakuje samodzielnością i samowystarczalnością. Jest wokalistką, klawiszowcem, pisze teksty i komponuje. Materiał na swoją debiutancką, wydaną w czerwcu 2019 roku płytę „Music From The B-Side” tworzyła w latach 2015-2018 i składa się na niego 12 autorskich kompozycji.

Jak wspomniałem na początku, jest to bardzo osobista płyta. Swego rodzaju podróż w czasie ukazująca przemianę niepewnej siebie, nieśmiałej i zakompleksionej dziewczyny w dojrzałą, świadomą kobietę, która odnalazła wewnętrzne szczęście, zbudowała w sobie siłę bogini, Afrodyty. Każdy utwór odzwierciedla jakieś przeżycie, emocje artystki, doświadczenie, jakie ją spotkało w życiu.  Jest to także swego rodzaju zaproszenie, zachęta dla innych kobiet, aby nie ustawały w swoich poszukiwaniach swojej własnej,  wewnętrznej siły i szczęścia.

 

            Muzycznie album oscyluje w klimatach alternatywy lat 90. Znajdziecie tu mieszankę trip-hopu, sporo elektroniki i nieco soulowej okrasy. Eva prowadzi nas od melancholijnych, łagodnych i kołyszących brzmień, przez soczystą elektronikę, aż w rewiry hip-hopowe, rapowe, w których artystka doskonale się odnajduje. Koncept albumu oddaje także układ kompozycji, gdzie utwór „Save me from Myself” jest interludium, przejściem ze strony A na stronę B płyty i symbolicznym momentem, kiedy zakompleksiona dziewczyna zaczyna się przemieniać w boską Afrodytę.

„Music From The B-Side” uświetnia obecność artystów gościnnych: Cezefa, towarzyszącego Evie w świetnym „DopeDigger”, oraz młodego, ale utalentowanego gitarzysty, Tomka Grabowskiego (17 lat), który zaskakuje dojrzałością partii gitarowych w „Save Me From Myself”. Tym co mnie osobiście urzeka w tej płycie to wokal. Eva jest niesamowita, raz subtelna, łagodna, melancholijna, innym razem mocna i wyrazista a momentami emocje aż eksplodują w jej głosie. Tak się dzieje w „Oblivion”, gdzie słuchając refrenu ma się wrażenie, jakby śpiew pochodził z najgłębszych zakamarków wnętrza, jakby artystka chciała nim z siebie wyrzucić jakiś ogromy ciężar. Przejmujący, intensywny, a jednocześnie chłodny. Chciałbym jeszcze wyróżnić kilka kawałków, chociaż cały album jest niezwykle dobry i trzymający poziom. W pamięć zapadły mi szczególnie trip-hopowy, kołyszący i zmysłowy „Show Me Your Love”, wspomniany wcześniej „DopeDigger”, gdzie Eva świetnie współpracuje z Cezefem, pozostając jednak stroną zdecydowanie dominującą, pokazującą siłę kobiecości, oraz przejmująco zaśpiewany wiersz Haliny Poświatowskiej „Wenus”

 

            Debiut Velveteve uważam za bardzo ważne zdarzenie na śląskiej i krajowej scenie muzycznej. Artystka pokazuje niezwykłą dojrzałość muzyczną, charyzmę i indywidualność. Jest to duża odmienność od treści z reguły prezentowanych na naszych łamach, ale zapewniam, że warto dać szansę „Music From The B-Side”.

 

P.S. Po odsłuchaniu ostatniego kawałka dajcie sobie jeszcze chwilę na kontemplację muzyki 😉

8/10

Tomek S. 

Music Wolves - Odstęp