Metalowy kocioł Panoramixa

Wracam na Śląsk, stamtąd bowiem pochodzi zespół Veriti Ritus, który 29 marca 20223 roku, własnymi siłami, niezależnie wydał swój debiutancki album Defixiones. Jestem ciekaw, efektów, tym bardziej, iż nie mam jakiś specjalnych oczekiwań. Zaczynajmy!

Album zaczyna utwór ,,Devotion to the Entity”. Dynamiczne riffy gitar, marszówka, do tego zmodyfikowany wokal, scream wraz z deklamacją. Intrygujący początek, tym bardziej, iż breakdowny nie są tak oczywiste. Istotne dla mnie jest to, iż, wszystko jest zrozumiale. Perkusja samoistnie dokonuje transformacji, z doom-u na black. To też jest nie lada sztuką. Czysty śpiew? Serio, wow. Lekki odpływ w kierunku stone-r metalu. Dowodzą tego popisy na gitarze w tych klimatach. Bardzo intrygujące i bogate w ,,zmienne” otwarcie płyty. ,,Odpływam w nicość” ma spokojny gitarowy wstęp, wsparty nawet chyba stemplem. Podbity bas i perkusja, z większą ilością blastów, to utrzymuje moją ciekawość. Breakdown typowy dla doom/slugde metalu sprawił, iż ,,odpłynąłem” i ja. Dosłownie, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Kolejna zmiana tempa, bardziej dynamiczna, zaprowadza mnie, na ,,kamienny” kurs. Kolny twist to blackowy riff, który ponownie dekonstruuje wszystko od nowa. Na sam koniec intensywny bas z ,,norweskim riffem” oraz blackową perkusją. ,,Levers” to istny ,,noisowy” ,,przerywnik”. Cudo!Na ,,Jak wygląda nic”, słychać, spokojniejsze gitary, mam wrażenie, iż, to styl neoklasyczny. Dużo wirtuozerii, polskojęzyczna deklamacja, przełamuje ciszę, perkusja ,,idzie” lekko w jazz. Milczenie przerywa ,,intensywność” wraz z melodyjnością, paradoksalnie. ,, ZWID” jest instrumentalną kontynuacją poprzedniej kompozycji. ,,Noce” mają stopniowane gitarowe otwarcie. Bas wraz z perkusją dodają swoistego ,,smaku”, do budowanego napięcia. Tu wokal nie wypalił. Jest najsłabszym ogniwem. Ja rozumiem potrzebę eksperymentów i ja szanuję, ale jednak ten zabieg muzyczny okazał się nieskuteczny, wywołując u mnie efekt ,,przerysowania”. Muzycznie poza wokalem wszystko jest w porządku. Album zamyka ,,Blind and Helpless”. Najciekawszy jet moment, gdy jedna z gitar, wykonuje ,,orientalne” popisy. Oprócz tego jest tu wszystko, co już znane.

Czy debiutancki album Defixiones jest dobry? Jak najbardziej. Czy jest idealny? Nie, ale zespół skutecznie zmiksował tu tyle stylów, black metal, noise, doom metal, sluge metal i stoner metal. Smyq jako gitarzysta, wszystko dobrze prowadził. Wokale Sagittarius-a nie były zawsze dobre, ale oddawały klimat, ale bas pierwsza klasa. Aro swoimi popisami na gitarze też się spisał. ,,Kropkę nad I” nie raz stawiały partie perkusji w wykonaniu Tymona. W sumie to jest to ,,prawie” doskonały debiut. Polecam wszystkim fanom instygujących połączeń muzycznych.

9/10

Kacper Sikora ,,Relevart”

Music Wolves - Odstęp
Kvlt Valkenrag

Recenzje – Chasing the Gods

Valkenrag – Chasing the Gods Słuchanie drugiego albumu wikingów z Valkenrag jest jak seks z żoną. Jest dobrze, nawet jeśli nieco przewidywalnie. Dla powiewu świeżości…

Więcej ==>