Magia, mrok i chłód.
Islandia to fascynujący kraj. Nie tylko ze względu na klimat, krajobrazy czy historię. Tę wyspę zamieszkuje raptem czterysta tysięcy osób a w ciągu lat wydała ona na świat nazwiska dominujące w sporcie, kulturze i sztuce. Zaczynając od mistrzów świata Strong Man jak między innymi Hafþór Júlíus Björnsson, reprezentacja Islandii w piłce nożnej która stała się zaskoczeniem na mundialu w 2018 roku po światowej sławy artystów takich jak Björk czy zespół Sólstafir. Co chwila słyszymy, że jakiś nowy zespół czy artysta wywodzą się właśnie z tej kamiennej, zimnej wyspy. W 2019 roku trafił się ciekawy debiut zespołu o osobliwej nazwie VÖGEL.
Co może przynieść pierwsza płyta zespołu z Islandii o niemieckojęzycznej nazwie? Wypadkową inspiracji poszczególnych członków dającą black metalowy sznyt wymieszany z progresją i klasycznymi, rockowymi zabiegami stylistycznymi. Pomimo wielu składowych muzyka grupy jest stosunkowo przystępna dla słuchacza lubiącego gitarowe klimaty. Nawet motywy z blastami brzmią tu mało inwazyjnie, ale to pod żadnym pozorem nie jest zarzut. Muzyka grupy VÖGEL jest zmienna niczym pogoda. W jednej chwili zabiera nas w mroczne otchłanie i czarne oceany dźwięku aby zaraz przejść do delikatnie brzmiących gitar zsyłających na słuchacza ukojenie. Technicznie również jest bez zarzutu. Muzycy sprawnie komunikują się między sobą i wszystko trzyma się bardzo bogatego, ciekawego schematu. Osobiście słyszę tu podobne patenty jakie w swoich utworach wykorzystują tacy mistrzowie progresywnego ekstremalnego metalu jak Enslaved, Intronaut, Opeth czy nawet Mastodon. Teksty pisane w ojczystym języku dodają całości szczypty tajemnicy. To trochę tak jak byśmy chcieli przeczytać coś co ukryte jest za zasłoną mgły. Trzeba trochę poszperać i wytężyć zmysły aby się dowiedzieć co artyści mają na myśli.
Nie wiem ile zespół przygotowywał swoją pierwszą płytę, ale jednego jestem pewien: Przelali w nią to co mieli najlepszego do zaoferowania i stworzyli z dziesięciu utworów prawdziwą zajmującą podróż. Każda piosenka to prawdziwy kamień milowy na tej drodze przy którym chcemy się zatrzymać i wczytać w wyryte na nim pradawne runy. A gdzie ta droga nas zaprowadzi? O tym trzeba przekonać się indywidualnie. Jednak uwierzcie mi, naprawdę warto.
Takie debiuty zawsze cieszą i nawet po latach nie tracą na jakości. Islandia umie w sztukę bez dwóch zdań.
9/10 Michał D.