Norweski las i polskie góry
Dziś znowu nasze podwórko, dokładniej warszawa. WOLFPATH to polski black metalowy duet założony przez mulit-instrumentalistę i wokalistę Void’a (znanego m.in. z post-punkowego zespołu Undertheskin) oraz perkusistę Marcello (współpracującego m.in. z takimi zespołami Acherontas (GR), Inferno (CZ) i Besatt (PL)). Debiutancka EPka zatytułowana “Wolfpath” ukazała się w formie cyfrowej 7 stycznia 2023 roku, natomiast na płycie CD ukaże się 31 marca 2023 roku nakładem ADG Records. Nie wiem jak Wy, ale ja jestem piekielnie ciekaw, tego mini albumu.
,,Cursed Moon’’ to typowo skandynawski, surowy riff. Perkusja też blackowa, a raczej raw blackowa, podwojna stopa wkracza do akcji, wraz z odpowiednim scremem Void’a, bardzo wyraźnym. Wokal wspomagający też się pojawia, płynne przejścia, dużo blastów, moment przerwy i popisu gry na basie. To się nazywa otwarcie. Jeszcze na sam koniec siarczyste gitary, perkusja, ale zrównoważna, z blastami kiedy trzeba, ale rock’nrollowo-noisowej solówki na gitarze się nie spodziewałem. Jeszcze ten trochę okrzyk ,,Cursed Moon” w stylu Mayhem. Mocny start. Tytułowa ,,Wolfpath” to jeszcze bardziej rozpędzone stado zreszta słychać wycie. Tu coraz bardziej styl Marcello, przypomina mi, styl muzyka-legendy, o pseudonimie ,,Hellhammer”. Do głowy wręcz wchodzi refren, a zwłaszcza podkreślony fragment ,,Wolfpath never return!”. Ponownie dynamiczno-wściekłe riffy, ale inne niż wcześniej. Headbanging jednak się uruchomił. Swoją drogą genialny moment na pogo w lesie, przy blackowych wilkach. Płynne przejście do ,,Return Ov The Freezing Void’’. Odrobinkę zwalania i zabiera nas z Norwegii do domu, motyw marszowy z riffem w tle. Genialny w swej prostocie pomysł, który się doskonale sprawdził. Growl przemieszany ze scremem, oddaje też dobrze ekspresję. Chwilowa wycieczka w atmospheric blackowe rejony, została brutalnie zakończona powrotem do klimatu raw. Deklamacji się szczerze nie spodziewałem, krótkiej, ale jednak. Kompozycję ,,Konstelacja Ognia” rozpoczyna rytualna perkusja. Do tego stempel symfoniczny, bas, a potem znowu ogień. Bas i gitary wraz z bębnami tworzą piekło. Wokal w języku polskim, jest nawet nieco lepszy niż w angielskim. Gitara znowu ma swoje pięć minut, tak samo jak bas. Drugi wokal też robi swoje. Tu czuć szamańsko-blackowego ducha lasu! ,,Z Popiow „ kontynuuje wcześniejszy kierunek, szepty, stemple, wyraźnie na to wskazują, damskie głosy, więcej niż super sprawa. Mocno transowy ,,przerywnik”. Utwór ,,Wolf” znowu melodyjny riff, z dynamiką nieco trashowo-blackową. Screm oczywiście musi być. Cięższa perkusja też. Jednak tu wokal zbliżony jest do szepto-scremu, melodii jak było mało, tak tu jest najwięcej. Taki paradoks. Bezbłędne przejścia i blackowe riffy w tle, nieustannie. Szamana przez moment nawet słychać. Przynajmniej jeśli chodzi o mnie. ,,Wolf! Never Forget! Wolf!!! Never Return!’’
Kupuje ten mini album w ciemno. Połączenie norweskiej szkoły black metalu drugiej fali i współczesnego polskiego blacku, to mało, solówka w stylu black’n’rollowym, do tego pod koniec uzupełnienie braku melodii, jeszcze atmospheric black i genialne dobrane stemple. Jak na debiut też spektrum wokalne Void’a jest dość spore od typowego scremu, po grown, deklamacje. Marcello i jego inspiracja ,,Hellhammer”-em. Filip Hałucha z Heinrich House Studio odpowiedzialny na brzmienie materiału, wykonał tytaniczną wręcz pracę. Okładka autorstwa Bartosza Hervy-ego (ex-Blindead), wraz ze zdjęciemi zdobiącego okładkę albumu autorstwa Rafała Warpecha, tworzą genialne połączenie. Czekam na koncerty Wolfpath, oby dobrali jakiegoś dobrego basitę. Ja już się czuję częścią tej watahy. Jeśli chodzi o redakcję Music Wolves, to jak będzie konkurs, na utwór reprezentującą, to wnoszę, aby utwór ,,Wolf” był naszym hymnem.
Kacper Sikora ,,Relevart”
666/10