Z miłości do przeszłości
„Jestem mieszanką wybuchową, tak jak w piosence. Z krainy łagodności w jednej chwili potrafię zstąpić do piekielnej otchłani, więc nie ma lekko 😉” – o swojej najnowszej płycie, inspiracjach i pragnieniach opowiada w wywiadzie Adrianna „Aminae” Janusz- wokalistka zespołu Runika.
Owca w wilczej skórze: Pierwszy zespół metalowy, jakiego zaczęłaś słuchać i stał się Twoją inspiracją?
Aminae:
Metallica. „Kill’em all” na kasecie słuchałam tyle razy, że taśma się zdarła i musiałam kupić drugi egzemplarz 😊 Trudno wyjaśnić ten fenomen, bo nie słucham thrash metalu i nigdy się nim nie inspirowałam, ale pierwsze płyty Metalliki cenię i mam w swojej kolekcji do dziś. Potem przyszło zauroczenie gotykiem, black metalem i poezją śpiewaną (wiem, że to połączenie eklektyczne, ale prawdziwe). Co ciekawe, w dzieciństwie słuchałam przyśpiewek ludowych śpiewanych przez chrzestną – dialektologa, klasyki polskiej muzyki jak Czesław Niemen, Irena Santor i Edyta Geppert, a do tego granych przez tatę na akordeonie i klawiszach utworów klasycznych. Jak widzicie, w moim domu zawsze była muzyka i dziś bardzo to doceniam.
O: Czy chcielibyście użyczyć swojej muzyki do jakiegoś konkretnego filmu lub gry, tak jak np. Percival Schutttenbach, z którym kilkukrotnie dzieliliście scenę?
A:
Gdyby został nakręcony film na podstawie powieści „Malowany człowiek” Bretta, to chcielibyśmy w nim usłyszeć „Naznaczonego”. Jeśli pojawiłaby się ciekawa propozycja ze strony twórców jakiejś gry, chętnie podjęlibyśmy się takiego zadania. A co do projektów, w których znalazła się nasza muzyka, warto wspomnieć o „Ciszy przed burzą” w odcinku o bieszczadzkich wampirach chłopaków z Urbex History.
O:
Która piosenka z płyty jest Ci najbliższa i dlaczego?
A:
Trudno wymienić jedną, bo z każdą wiążą się emocje, wspomnienia… Pisząc teksty i melodie wkładam w nie część swojej duszy, więc każdy z utworów jest mi na swój sposób bliski, ale pierwsza trójka to dla mnie niezmiennie „Cisza przed burzą”, „Nawia” i „Sabat”. W każdym z nich jest coś wyjątkowego.
O: Jesteś bardziej jak ogień czy woda (może Twój znak zodiaku pomoże Ci zdecydować ;)?
A:
Jestem mieszanką wybuchową, tak jak w piosence. Z krainy łagodności w jednej chwili potrafię zstąpić do piekielnej otchłani, więc nie ma lekko 😉 Plusem jest to, że nie sposób się ze mną nudzić.
O:
Gdybyś mogła wykonać duet z artystą, którego najbardziej cenisz, to kto by to był?
A:
Jedno z moich muzycznych marzeń już się spełniło. Kilkukrotnie miałam okazję wystąpić z zespołem Radogost i to było coś niesamowitego! 😊 A w przyszłości chciałabym zaśpiewać z Eivør oraz Amy Lee. To wokalistki, które cenię i podziwiam od wielu lat za wrażliwość, kreatywność i piękno, które mają w sobie.
O: Jaka jest Twoja ulubiona polska legenda?
A:
Pierwsze, które przyszły mi na myśl, to „Jurata – królowa Bałtyku” i „Lustro Twardowskiego”. Mamy wiele pięknych legend. Jeżdżąc w trasy, wciąż odkrywamy nowe. Zdarza się, że opowiadają je nam nasi fani.
O:
Kim jesteś poza głosem i twarzą Runiki? Czym zajmujesz się prywatnie?
A:
Uczę języka polskiego i współpracuję ze Słowiańską Agencją Prasową. Zdarza mi się też robić redakcje i korekty różnych publikacji.
O: Gdzie chcielibyście zagrać zagraniczny koncert?
A:
Marzy nam się trasa po Europie. Chcielibyśmy wrócić do Czech i na Węgry, bo tam już graliśmy i było wspaniale. Myślimy o Europie Zachodniej i Skandynawii, ale w obecnej sytuacji te plany muszą poczekać.
O:
Jak sobie radzicie w tym trudnym czasie? Macie próby online?
A:
Musieliśmy odwołać wszystkie koncerty, nie możemy spotykać się na próbach, więc jest nam bardzo trudno wytrzymać ten stan rzeczy. Dopracowujemy utwory na drugą płytę, piszemy nowe, ale brakuje nam kontaktu z naszymi fanami i koncertów… Mamy nadzieję, że wszystko jak najszybciej wróci do normy, a my będziemy mogli wrócić na scenę.
O:
Jeśli nie folk metal, to w jakim innym stylu byś się odnalazła?
A:
Poezja śpiewana, gotyk, folk. Uwielbiam te gatunki i mam kilka pomysłów, którymi kiedyś planuję zaskoczyć moich fanów =)
O:
Dlaczego „Aminae”?
A:
Bo Aminae to ja.