Mroczne misterium

Muzyka ekstremalna z pozoru jest oparta na zbliżonych patentach. Te same historie, ale opowiedziane i zagrane trochę inaczej. Ale w każdej z opowieści jest również drugie dno. A gdy dotrzemy do tego drugiego dna to możemy doznać uczucia szoku i wydobyć z niego same wspaniałości. Dotyczy to zarówno odbiorców materiału jak i poszukujących artystów. I do takiego drugiego dna w swojej twórczości dotarli muzycy Non Opus Dei zakładając poboczny projekt o nazwie Yfel 1710 i ofiarowując słuchaczom swój nowy album zatytułowany „Zlatują się Ćmy”.

Macierzysta formacja muzyków to grupa która na stałe wpisała się w krajobraz polskiego black metalu. Pod nowym szyldem twórczość częściowo zazębia się z wcześniejszymi dokonaniami, ale również pokazuje inne oblicze ekstremy. Moim zdaniem jeszcze bardziej jadowite i niebezpieczne. Atak następuje już w pierwszej sekundzie utworu „Wszystko, co sprawi, że będzie nas mniej” i już wiemy, że mamy do czynienia z siarczystym, solidnym black metalem. Muzyka i wokal wdziera się w uszy i mentalnie zdziera ze słuchacza skórę. Zespół idzie od razu za ciosem oferując kolejne arkana ekstremy. Zdecydowanym faworytem jest tu utwór tytułowy który sączy się niczym najmroczniejszy z poematów. Klimat w tym numerze jest wręcz rytualny i mistyczny. Wsłuchując się w kolejne wersy miałem wrażenie, że uczestniczę w jakimś absolutnie bezbożnym misterium w sercu ciemnego i zimnego lasu. Absolutna bomba. Na całej płycie jest mnogość symboli i archetypów które można interpretować na wiele sposobów. Dlatego tak ważne są tutaj również teksty w języku polskim w które warto się wgłębić. Zlatują się Ćmy” przez dziesięć utworów leci cały czas na podobnym poziomie. Niektóre utwory są tu bardziej rozbudowanymi opowieściami utkanymi z mroku a inne niczym szybkie, krótkie strzały mające trafić w samo serce. Jedyny problem jaki miałem podczas pierwszego odsłuchiwania albumu to ten, że nie dostatecznie się wkręciłem w historie opowiadane przez zespół i nie wszystko do mnie zrozumiałem. Dlatego też zachęcam aby w spokoju otworzyć się na przyjęcie tego albumu. Zamknąć się w półmroku albo w ciemności włączyć go na słuchawkach i chłonąć. Całość zamyka wymowna kompozycja „Jesteś Bramą” która w swej treści pokazuje, że każdy z odbiorców jest tą tytułową bramą dla czarnej mocy muzyki oferowanej przez grupę Yfel 1710. Idealny album aby zatonąć w listopadowym mroku świata.

8/10 Michał D.

Music Wolves - Odstęp

Shagreen – „Standstill” recenzja

Połączenie elektroniki, gitar i delikatnego, kobiecego głosu z delikatną dozą dekadentyzmu… Połączenie elektroniki, gitar i delikatnego, kobiecego głosu? Czemu nie. „Standstill” to trzeci album, niezwykle…

Więcej ==>

Pistilos Opium – „Hibrido”

Diabły z Chille Zaskakuje mnie mój naczelny. Zaskakuje mnie dostępnym i wiadomym tylko jemu arsenałem materiałów do zrecenzowania. Tydzień temu był słaby, polski heavy metalowy…

Więcej ==>

Taltos – Érezd hogy élsz – recenzja

Eksperyment po węgiersku Często powtarza się, że „Polak, Węgier, dwa bratanki”. Wszak z Węgrami wiąże nas nie tylko wiele kontekstów historycznych ale również kulturowych gdzie…

Więcej ==>