Na rockowo i metalowo.

Czasami bywa tak, że kiedy poznaję nowy zespół to po samej nazwie mogę intuicyjnie stwierdzić co grają. Jednak bohaterowie dzisiejszego tekstu dali mi fałszywy trop. I było to bardzo ciekawe zaskoczenie. Przed Wami zespół Yllgen i ich debiutancka płyta „Fate Unfolds”.

W pierwszej chwili czytając nazwę „Yllgen” miałem wrażenie, że będzie to grupa grająca coś powiązanego z folkiem, mitologią nordycką bądź słowiańską opatrzoną w ciężkie dźwięki. Jak się okazało mój trop był fałszywy. Yllgen na swoim krążku prezentuje soczyste rockowo-metalowe brzmienia z charakternym, damskim wokalem na froncie. Na dziewięciu utworach trwających łącznie czterdzieści minut dostajemy muzykę inspirowaną tradycyjnym hard rockiem i heavy metalem z dozą melodyjności i ciekawego zadzioru. Zaczynając od otwierającego utworu „Neverland” który wprowadza nas w klimat żebyśmy zaraz mogli przerzucić się na szybką galopadę w „The Yoke”. Następne numery również trzymają poziom. Ciężar aranżacyjny spoczywający na dwóch gitarzystach brzmi nowocześnie i selektywnie, jedno wiosło nie przeszkadza drugiemu (co często się zdarza) a sekcja rytmiczna jest nad wyraz mięsista i dopełniająca całą maszynerię. Brzmienie basu bardzo mi siadło na tej płycie, jednak mam wrażenie, że gdyby był jeszcze bardziej wysunięty w miksie to mógłby przytłumić gitary. Na szczęście tak się nie stało i wszystko jest na swoim miejscu. Na całej płycie „Fate Unfolds” nie ma miejsca na wytchnienie. Zespół czasem wyjątkowo zwalnia na parę chwil aby w mgnieniu oka znów uderzyć mocnym brzmieniem. Wśród „szybkich strzałów” moimi faworytami są „Stay Out” i „Prokreator”. Ostatni na płycie „Final Haven” to mocno zachodzący na klimaty Iron Maiden i Machine Head sześciominutowy „zamykacz” który również wzbudził we mnie pozytywne emocje i chęć pomachania głową. Na całym krążku zespół trzyma się w jasno określonym szablonie, nie robi niepotrzebnych skoków w bok. I dobrze, bo eksperymenty mogłyby się zakończyć katastrofą. A tak każdy wie co ma robić, jak ma brzmieć całość i jak ten potencjał dobrze wykorzystać.

Reasumując „Fate Unfolds” to dobra płyta. Nie wybitna, nie odkrywcza, nie powalająca na kolana. Dostajemy dobrze wykonany rzemieślniczy produkt który zapewne znajdzie wielu odbiorców. Moje odczucia są pozytywne, zobaczymy jak będzie dalej. Mam nadzieję, że zespół obroni swoje dzieło i z podwójną mocą uderzy na koncertach. Powodzenia!

7/10 Michał D.

Music Wolves - Odstęp