Powrót Mrocznego Czarnoksiężnika
Po prawie sześciu latach powraca jednoosobowy zespół/projekt ZØRORMR, którego twórca pochodzi z Opola. Czwarty album zatytułowany ,,The Monolith” , dzięki Via Nocturna, został wydany 24 marca 2023 roku. Jestem bardzo go ciekaw ponieważ poprzedni średnio mi przypadł do gustu.
Aktem otwierającym albumu jest ,,The Monolith”, który zaczyna się naprawdę kosmicznym stemplem. Następnie rytualna perkusja z riffem post black metalowym. Wreszcie pojawia się wokal, scream z elementami growlu, a w tle zmasowany ,,atak zagłady”. Solówka gitarowa mnie rozłożyła na łopatki, bo się jej nie spodziewałem. Jest intensywnie, riff zmienił kurs na Skandynawie, perkusja przeszła na nieco surowszą i zwiększą ilością blastów, tak na marginesie te mroczne modulacje i szepty, genialne zabiegi głosowe. Szkoda, że, tekst nie jest dostępny, bo rozpisałbym się o tym z dziką rozkoszą. Motyw marszowy, dzieje się! To istne otwarcie mrocznego portalu. Odnoszą się nieco do popkultury, z racji, iż, jestem fanem Marvela, słowo ,,monolit”, skojarzyło mi się, z tajemniczym artefaktem, który został, znaleziony przez bohaterów ,serialu ,,Agenci T.A.R.C.Z.Y. ’’ sam został zbudowany z czarnej materii i służył za portal do innych światów, potrafił również zniszczyć całą ziemską populację Inhumans. To tak w ramach skojarzeń. Jeśli ZØRORMR świadomie się tym inspirował jeszcze większy szacunek, jeśli nie potraktujcie to jako ciekawostkę i mój sposób obioru tego utworu i kolejny powód dla którego, mi się spodobał.
,,Downward Spiral’’ to kolejne zaklęcia, zwiększona dynamika na samym starcie. Lekki ukłon trochę w kierunku melodic blacku i death metalu. Kolejna solówka, ale nieco krótsza. Sam wokal tu nieco uboższy o zmiany, jest jak dla mnie bardziej mroczną deklamacją złego czarnoksiężnika. Oprócz tego poziom odrobinkę spadł, ale tylko troszeczkę. Dalej czuć zło! Przejść pod koniec jest nieco więcej. ,,Hollow” zaczyna się gitarą rodem z Satyricon. Perkusja coraz bardziej przypomina mi ,,”Ov Fire and the Void” zespołu Behemoth. Efekt transu zostaje utrzymany, nadal ,,urok” trwa. Efekt przejść został nawet jeszcze wzmocniony. Solówka gitarowa jest melodyczna, ale też epicka, na swój sposób. Tu też odór black’n’rolla przy zmianie tempa się unosi. ,,I Have No Mouth, and I Must Scream’’ jest swego rodzaju kontynuacją poprzedniej kompozycji, tu jednak intensywność jest nachylona na bębny i ponownie na death-owy kurs, z podkreśleniem basu, w na ,,Orion-a”, że tak się określę. Solówka w tle intryguje. Jeden z mocniejszych punktów tego albumu to pewne. No nie wytrzymałem, headbanging się uruchomił!
,,The Pentagram’’ to powrót blacku. Raczej atmospheric blacku, po deathoweh destrukcji. Tu perkusja jest jednak bliżej blacku, gitary też, a odór black’n’rolla wraca ku mojej radości. Całego mnie nosi wręcz, latam między wymiarami jak szalony. Headbanging na 666 procent! Epicka solówka na koniec i bas. ,,Return to Nothingness” to neoklasyczne granie, które znowu mnie zaskakuje. Pozytywnie rzecz jasna. Wraca mistycyzm przez to, którego zaczynało brakować. Oprócz tego inkantacje zostały wznowione. Blasty, tunel gitarowy, nudno nie jest. Ponownie też wraca Orion-owy bas. Wznawia się też mrok i ,,wściekłość” stworów z innych wymiarów. Zmiana tempa i znowu wkraczają inspiracje ze Szwecji. Przedostatnia ,,Per aspera, ad astra’’ to nieco inny riff prowadzący. Dalej to w sumie wszystko, co najlepsze w wykonaniu ZØRORMR-a. Dowód? Pomimo innego riffu, ponownie, a tej samej perkusji, headbanging mnie nie opóścił. W wokalu też zachodziły zauważalne zmiany ,ale tylko na lepsze. Heavy metalowa solówka dodała nie koloru a smoły do tego. Na zakończenie ,,Enter the Void’’ to rytułał zamknięcia portalu, aby jednak nie sprawiał już więcej kłopotów. Skandynawia wraca, w postaci riffów i transowej perkusji. Wokal dopełnia resztę wraz z basem. Marszówka daje oddech, a później znacznie bardziej melodyczne gitary. Zamknięcie idealne.
Moloch, czyli osoba odpowiedzialna za 99 procent zespołu ZØRORMR, wykonała Tytaniczną pracę.Gościnnie Icanraz (CORRUPTION, VOIDFIRE) pomógł jako perkusista w nagraniu, jeśli chodzi o solówki to Quazarre (ASGAARD, DEVILISH IMPRESSIONS). Genialna okładka albumu to dzieło Pawła Kurandy. ,,The Monolith” ewidentnie zabiera w podróż po mrocznych wymiarach, gdzie z demonami i innymi stworami, które chcą opanować ,,nasz” świat walczy Czarnoksiężnik. Czasami niczym nekromanta Kel’Thuzad, wzywa na pomoc inne Demony, pokroju Archimonde. Wymawia inkantacje czy zakazane zaklęcia, przy których dziecinne wydają się te z Harrego Pottera. Na końcu Moloch zbliża się potęgą do legendarnego Ner’zhul-a. Inspiracje Behemoth-em, zwłaszcza sposobem brzmienia basu z ,,The Satanist” a bębnów z ,,Evangelion”, Satyricon-em i Mayhem-em, nie są złe. Ważne, iż, zostały przekute na własną mroczną i skuteczną magię. Jedynym niepokonanym dla mnie przeciwnikiem, pozostaje Sargeras. Czy ,,The Monolith” był tym, czym w serialu ,,Agenci T.A.R.C.Z.Y”?Taka jest po części moja interpretacja, do której mam w sumie prawo. Wiem jedno, uruchomił w mojej wyobraźni, tyle skojarzeń muzycznych, literackich, z gier i seriali, że będę tej płyty słuchał po wielokroć. Polecam i to bardzo!
Kacper Sikora ,,Relevart”
9,5/10