Sława Słowiańskim Bogom
Pod koniec 2022 roku jeden z czołowych przedstawicieli polskiej sceny folkmetalowej, Żywiołak, dzięki Karrot Kommando, wydał swój ósmy już album, zatytułowany ,,Dekonstrukcja historyczna I”. Osobiście, po styczności z płytą ,,Pieśni pół/nocy”, szczerze nie mogę się doczekać, tym bardziej, iż jest to album dwupłytowy.
Album otwiera utwór o jakże tajemniczym tytule ,,1207”. Od samego początku narratorem jest gitarzysta Kamil Strzyżewski. Intrygujący wstęp na tyle, by mieć gęsią skórkę. ,,Dwuwiara” to magia instrumentów perkusyjnych na samym początku oraz debiut „gęśli opolskiej” instrumentu zrekonstruowanego przez lidera zespołu – Robert Jaworskiego. Tu ewidentnie już czuć połączenie ze starymi Bogami. Pojawia się wokal gardłowy, co dodaje pikanterii mistycyzmowi. Instrumenty brzmią na granicy kakofonii, co buduje dramatyzm. Deklamacja brzmi bardzo mrocznie, co sprawia, że tym bardziej jestem zachwycony. Dochodzą też wokale damskie. Tak czy inaczej – to jest dopełnienie idealnego otwarcia płyty.
,,Do licha” to słowny wstęp dziecka i nie tylko. Zmyślna gra słów. Szamański folk w tle, wachlarz instrumentów nieco bardziej rozbudowany. Coraz bardziej wchodzę w trans, co akurat jest atutem. Tempo też się zmienia, dość niespodziewanie, także nudno nie jest. Ta zmiana następuje dwukrotnie, a poprzez ,,uspokojenie” dalej jest budowany mikroklimat. Pomagają w tym umiejętnie wykonywane narracje, przy użyciu więcej niż jednego głosu. Dobra passa trwa! ,,Świętokradztwa” to przerywnik w postaci narracji Roberta Jaworskiego wespół z Kamilem Strzyżewskim. ,,Rany boskie” to smyczkowy wstęp i – jak mnie ucho nie myli – z lirą korbową w tle. Wracam do bycia znowu w muzycznym transie. Głosowo kolejny raz Robert z Kamilem wkraczają do akcji. Perkusja, a raczej baraban wraz z innymi instrumentami perkusyjnymi, ukazuje nawet jazzowe oblicze. Wow! Dawno nie byłem tak pozytywnie zaskoczony. ,,Straszny termin” zaczyna się nieco spokojniej, ale potem wkracza trochę więcej mroku. Robert wykonuje też autorską interpretację, mocno inspirowaną melodią i tekstem znanej kolędy zatytułowanej ,,Gore gwiazda Jezusowi”. Kolejny raz mam w głowie całą paletę emocji. Górę bierze podziw. ,,Chors powiślański” to następne ,,wprowadzenie”, tym razem całkowicie instrumentalne. ,,Witaj księżycu” to znana już dynamika. Różnorodność głosowa, kolejne wokale damskie, zupełnie mi nieznane. Tu ,,dołożono” do pieca. Wraca dzikość i mistycyzm, ten przez duże ,,M”. ,,Noce duszy” to kolejny, bardziej refleksyjny, początek. Wokal pojawia się później, ale jest to wokal damski Wiktorii Kwiatkowskiej. Sam tekst też jest z tych ,,kojących”. Tempo się nieco rozkręca, ale nie za bardzo, co jest akurat dla mnie ważne. Znowu słyszę nawiązania do kolęd. ,,Dziady” to gościnny występ Pauliny „BADDIE” Kut. Deklamacja trójgłosowa brzmi ciekawie. Tekst opisuje oczywiście obrzęd Dziadów, które to zostały rozpowszechnione po raz pierwszy przez Adama Mickiewicza, autora trylogii ,,Dziadów”. Tu słychać popisy głosowe Pauliny, jest więcej niż niezła. ,,Mara” to znowu powrót do mroku. Głos Roberta brzmi jak Bies. Nawiązanie do rytualnego topienia Marzanny jest tu oczywiste. Oczywiście to na plus dla zespołu. Tu już zaczyna się nieunikniony proces, nawiązań do tego, co znane. Jednak co jak co, ale rytualności jest tu mnóstwo. Wokale damskie zrobiły na mnie największe wrażenie. Pierwszą płytę kończy kompozycja ,,Dziewa”. Ten utwór jest znowu spokojny, a w tekście nawiązania do pieśni Maryjnych też są nazbyt słyszalne.
Drugi krążek rozpoczyna ,,1326”, czyli narracyjne intro ze zbudowanym już wcześniej klimatem. Popis instrumentów a charakter głosu Kamila Strzyżewskiego jest porównywalny z utworem ,, 1207”. ,,Świata pieśń” to gardłowy wokal już od samego początku. Potem znowu dochodzi wielogłos i kreatywne kombinowanie, jak dla mnie, co jednak trochę przeszkadza mi w odbiorze. Oprócz tego nadal jest utrzymany poziom, jeśli chodzi o teksty oraz instrumentarium zespołu. Kolejno ,,Zaświeć niesiądzu” skutecznie utrzymuje typowo folkowy nastrój. Jednak pojawienie się ,,Sol Invictus”, które było mi znane wcześniej, bo to kompozycja z 2018 roku, jest jak na razie jedynym rozczarowaniem. ,,Matko Ziemio” to przerywnik, gdzie słychać głównie quenę – prawdopodobnie najstarszy istniejący na świecie rodzaj fletu. ,,Siewna” to powrót do refleksyjnego typu kompozycji. Tu ponowne nawiązania do matki.. Zachowana jest jednak tajemniczość i nie tylko. Tematyka ,,pierwszego” siewu się pojawia. ,,Gromna” kontynuuje budowanie napięcia. Sam tekst jest znowu o ,,matce”, ale w innym kontekście. Tu jednak wraca też urozmaicenie, ale i prostota, która spina wszystko w jednolitą całość, pomimo mych obaw. Ubogacona jest też sama narracja, poprzez zarówno damskie, jak i męskie wokale. ,,Bogu nieznanemu” ma dość oryginalny start, mam tu na myśli instrumenty. Potem jest coraz lepiej. Brakowało mi tu dynamicznej narracji. Jednak powróciła kolejny raz za sprawą Kamila Strzyżewskiego . Na sam koniec odzywają się też damskie wokale, aby ,,podkręcić” nieco dynamikę, co zresztą robią skutecznie. ,,Syny” to ponownie ,,jazzowe” oblicze zespołu i różnorodność linii głosowych.
„Kropką nad i” jest ostatnia kompozycja ,,Nie do wiary”, gdzie znowu mamy do czynienia z wirtuozerią instrumentów smyczkowych oraz deklamacją męską i damską. Niestety nie jest to zakończenie z fajerwerkami. Trochę szkoda.
Szczerze? Najnowszy podwójny album zatytułowany ,,Dekonstrukcja Historyczna I” to, w porównaniu do płyty z 2019 roku, bardzo dobry powrót. Różnorodność instrumentów, takich jak lutnia, dombra, baraban, trójkąt, talerze, przeszkadzajki, kij deszczowy, tank drums, lira korbowa, fidel renesansowa, gęśla gdańska, gęśla opolska, lutnia, flet drewniany, low whistle, quena modyfikowana, bębenek obręczowy, bębenek burzowy, bębenek arabski, drumla, kieliszek, vibraslap i skrzypce pięciostrunne. No i liczba wokali. Wiktoria Kwiatkowska, Robert Jaworski, Kamil Strzyżewski oraz gościnnie Paulina Kut „Baddie”, Aleksandra Gronowska, Aleksandra Zawłocka, Zuza Ciszewska, Igor Górewicz. Wow! Co za skład! Okładka autorstwa Aleksandry Gronowskiej też robi wrażenie. Lirycznie zespół skutecznie też ,,przekonstruował” mój sposób pojmowania rzeczywistosci, przynajmniej w momencie słuchania albumu. Jedynym minusem jest jednak kompozycja ,,Sol Invictus”, oprócz tego, wiele dobrych nowych utworów, takich jak ,,Dwuwiara”, ,,Do licha ’’, ,,Rany boskie” lub ,,Zaświeć niesiądzu’’, pojawi się na mojej setliście. Nie mogę doczekać się trasy promujacej, aby ponownie usłyszeć zespół Żywiołak na żywo! Mieszanka mroku, tajemniczości oraz biesiadnej sprośności – oddana w sposób niezwykle wysmakowany. Ekspresja muzyków intryguje i zachwyca. Jednak płyta ,,Pieśni Pół/Nocy” pozostaje w moich uszach ,,idealną”, choć najnowszej niewiele ku niej brakło.
Kacper ,,Relevart”
9/10